ME Berlin 2018. Trener sztafety: Dziewczyny przesuwają kolejne granice
Trener kobiecej sztafety 4x400 m i Justyny Święty-Ersetic Aleksander Matusiński przyznał, że w sobotę jego podopieczna zrobiła coś kosmicznego. Był dumny ze wszystkich dziewczyn, które zostały gwiazdami berlińskich mistrzostw Europy. Święty okrzyknięto królową czempionatu.
"Zawsze idę va banque i stawiam wysokie cele sobie oraz dziewczynom. Teraz mogę do tego wszystkiego dorabiać historię, ale w kuluarach mówiłem, że nasze dziewczyny mogą wywalczyć nawet dwa indywidualne medale. Rezultat wykręcony przez Igę (Baumgart-Witan) - 51,24 przeważnie dawał w przeszłości medal. W ogóle ona bardzo mi zaimponowała. Miała w Berlinie cztery biegi, w każdym kolejnym był szybsza, a po półtorej godziny od piątego miejsca w finale na 400 m pobiegła znakomicie w sztafecie" - podkreślił szkoleniowiec.
Jego podopieczne wynikiem 3.26,59 zdobyły złoty medal lekkoatletycznych ME w Berlinie. Polki biegły w składzie: Małgorzata Hołub-Kowalik, Baumgart-Witan, Patrycja Wyciszkiewicz i Święty-Ersetic. Drugie miejsce zajęły Francuzki - 3.27,17, a trzecie Brytyjki - 3.27,40. Dodatkowo 98 minut wcześniej worek ze złotymi medalami dla Polski rozwiązała trenowana przez niego zawodniczka Święty-Ersetic. Jej rezultat 50,41 plasuje ją na drugim miejscu w historii polskiej lekkiej atletyki. Szybciej biegała tylko dama polskiego sportu, zmarła 29 czerwca Irena Szewińska.
"Poziom był tak wysoki, że Justyna musiała się wznieść na wyżyny swoich możliwości, żeby wygrać. Wiedziałem, że ona jest gotowa na 50,80. O 50,40 nawet nie marzyłem. Ten rezultat jest kosmiczny" - podkreślił wyraźnie wzruszony opiekun specjalistek od biegu na dystansie jednego okrążenia. Dodał, że dziewczyny są bardzo świadome tego, co chcą osiągnąć i w jakim są miejscu kariery. "One przesuwają raz po raz kolejne granice" - wskazał.
Zdaniem Matusińskiego każda setna urywana na tym poziomie jest czymś niesamowitym, a jeżeli zawodniczka bije na imprezie docelowej swój rekord życiowy o ponad 0,6 sekundy, to jest to skok w kosmos.
"Żeby biegać poniżej 50 sekund musi najpierw być stabilizacja na 50,5. Po biegu indywidualnym Justyna podeszła do mnie i powiedziała, że nie wie czy da radę. Zadbaliśmy jednak o wszystko. Organizatorzy na naszą prośbę podstawili melexa, który dziewczyny podjechały na stadion rozgrzewkowy. Przez godzinę leżały z nogami w górze i w ogóle się nie ruszały. Piły izotoniki oraz dostały żele energetyczne. Dopiero 10 minut przed zamknięciem call roomu zaczęły się ruszać i robić przebieżki. Już wtedy widziałem, że jest dobrze" - relacjonował Matusiński.
Święty-Ersetic przyznała w sobotę wieczorem, że jeszcze ważniejsza od wytrzymałości fizycznej okazała się odporność psychiczna.
"Przed zawodami bardziej bałem się o Igę, a ona tak naprawdę lepiej zniosła finał 400 m. Justyna nieco trudniej dochodziła do siebie. Po finale indywidualnej rywalizacji próbowałem rozluźnić atmosferę. Chwilkę pogadałem nawet ze Święty-Ersetic, gdy podeszła do trybuny. Założyłem niedawno profile na Instagramie i Facebooku, ale nie umiem tego jeszcze obsługiwać. Dotychczas dziewczyny mi coś tam wrzucały, a dzisiaj zostałem z tym sam" - dodał w sobotni wieczór Matusiński.
Trener polskich, "złotych" dziewczyn sam boryka się kontuzją biodra. "To nie ma znaczenia. Co ja mam powiedzieć Justynie o swoim bólu, gdy wymagam od niej przebiegnięcia i wygrania dwóch finałów ME w 1,5 godziny? - pytał retorycznie.
Matusiński zdradził, że na każdy sezon ma jeden zeszyt, w którym zapisuje treningi dzień po dniu oraz zawody. "Jest dość gruby" - potwierdził trener. Przyznał, że na 99 procent był pewien składu, który wcześniej wybrał i nie planował zmian przed finałem.
"Dziewczyny zrealizowały przekazaną im przeze mnie taktykę perfekcyjnie. Jestem z nich dumny" - zakończył Matusiński.
Polska przed ostatnim dniem zawodów prowadzi w klasyfikacji medalowej berlińskiego czempionatu mając na koncie dziewięć medali - sześć złotych i trzy srebrne.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze