Trener GKS Katowice: Raków Częstochowa to faworyt do awansu
W pierwszej połowie nie wiele nam wyszło, Raków nie pozwolił nam na zbyt wiele. Myślę, że w pierwszej połowie znaczna przewaga i dominacja Rakowa sprawiła, że w drugiej połowie mając już wynik, gospodarze oddali już trochę inicjatywę – powiedział po przegranym spotkaniu w Częstochowie z Rakowem trener GKS-u Katowice, Jacek Paszulewicz.
Jego zespół musiał uznać wyższość miejscowych 0:2. Opiekun drużyny ze stolicy Górnego Śląska przyznał, że przeciwnik był po prostu lepszy.
- Ten mecz wygrała drużyna lepsza. To co zakładaliśmy sobie przed spotkaniem, to trochę inna rzeczywistość niż to co wydarzyło się w trakcie meczu. W szczególności dotyczy to pierwszej połowy, bo przyjechaliśmy tutaj, żeby zaskoczyć Raków i zagrać wysoko. Wyszliśmy z tego powodu na dwóch napastników. W pierwszej połowie nie wiele nam wyszło, Raków nie pozwolił nam na zbyt wiele. Myślę, że w pierwszej połowie znaczna przewaga i dominacja Rakowa sprawiła, że w drugiej połowie mając już wynik, gospodarze oddali już trochę inicjatywę – rzekł Paszulewicz.
Katowiczanie mieli swoją okazję w drugiej połowie, jednak Grzegorz Piesio oddał strzał w słupek. - Mogliśmy odmienić losy gry, gdyby Grzesiek Piesio nie trafił w słupek. Nie zmienia to jednak faktu, że nie zagraliśmy bardzo dobrego spotkania, natomiast nie można umniejszać Rakowowi, ponieważ jest to klasowy zespół, który już w zeszłym sezonie prezentował się bardzo dobrze. Myślę, że jest to faworyt do wygrania tych rozgrywek. Przegraliśmy bitwę, ale nie przegraliśmy wojny. Za trzy dni mamy możliwość zrewanżowania się i oddania tych ciosów, które dostaliśmy w tym meczu – zaznaczył trener GKS-u.
Powody do radości miał Marek Papszun, którego zespół odniósł kolejne zwycięstwo z rzędu i umocnił się na fotelu lidera Fortuna 1 Ligi.
- Cieszę się z tego zwycięstwa z kilku powodów. Po pierwsze ze względu na trzy punkty, które zawsze są cenne. Po drugie ze względu na klasę rywala, który do tej pory nam mocno nie leżał, ponieważ w zeszłym sezonie przegraliśmy z nim dwukrotnie. Cieszę się, że zwyciężyliśmy, bo zależało na tym naszemu prezesowi, a zadowolony prezes to spokój w pracy, więc to jest kolejny argument (śmiech). W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze, stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, prowadziliśmy 1:0. W drugiej części przetrwaliśmy trudne momenty, bo GKS miał chwilami przewagę i tworzył zagrożenie, zwłaszcza po stałym fragmentach. Wybroniliśmy się jednak super, byliśmy bardzo dobrze zorganizowani. Potrafiliśmy skontrować i zamknąć ten mecz, dlatego zwyciężyliśmy – podsumował szkoleniowiec RKS-u.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze