Klopp wbija szpilkę bramkarzowi: Całkiem nieźle tutaj zarabia...
Choć Simon Mignolet bardzo chciał zmienić otoczenie, to jednak pozostał w Liverpoolu. Sytuacja w klubie mu się jednak nie podoba, gdyż zgodę na odejście otrzymał inny z bramkarzy Lorius Karius.
Belg i Niemiec rywalizowali o miejsce w podstawowym składzie "The Reds" i ostatecznie lepszy okazał się ten drugi. Forma Kariusa w najważniejszych meczach pozostawiała jednak wiele do życzenia, o czym wszyscy przekonali się w finale Ligi Mistrzów, kiedy to Liverpool przegrał głównie przez jego dwa błędy. Trener Juergen Klopp postanowił więc wzmocnić tę średnio obsadzoną pozycję, ściągając za gigantyczne pieniądze Alissona.
Pewne więc było, że Brazylijczyk z miejsca stanie się numerem "1", a pozostała dwójka będzie walczyć o miano rezerwowego. Mignoleta taka sytuacja nie zadowoliła, więc poprosić klub o zgodę na odejście. Nie otrzymał jej, starał się zaakceptować, aż dowiedział się, że Karius odchodzi na wypożyczenie do Besiktasu. To mocno go zdenerwowało.
Mignolet skrytykował Liverpool za to, że nie pozwolił mu odejść. Na reakcję Kloppa nie trzeba było długo czekać.
- Jeśli byłby szczęśliwy z bycia "2", to nie znałbym go tak dobrze... To profesjonalista, topowy bramkarz i na pewno pozycja drugiego go nie zadowala. Na koniec są jednak gorsze rzeczy, przecież całkiem nieźle tutaj zarabia... - przyznał.
Według dostępnych danych Mignolet inkasuje w Liverpoolu 60 tysięcy funtów tygodniowo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze