Derby zagłębia miedziowego dla beniaminka
W pierwszych historycznych derbach zagłębia miedziowego w ekstraklasie Miedź zasłużenie pokonała Zagłębie 2:0. Dla legniczan to drugie zwycięstwo z rzędu, a lubinianie po dwóch wygranych z rzędu tym razem wracają do domu z niczym.
Oba zespoły zaczęły mecz podobnie – zaraz po stracie piłki cofały się na własną połowę, broniły całym zespołem zagęszczając pole i wyczekiwały na rywala. Drużyny zmuszone do ataku pozycyjnego miały duże problemy z wypracowaniem sobie sytuacji strzeleckiej i stąd też pod bramkami niewiele się działo.
Pierwszą dogodną sytuację stworzyło sobie Zagłębie po stałym fragmencie gry. Filip Starzyński z rzutu rożnego zagrał płasko do wbiegającego na jedenasty metr Bartłomieja Pawłowskiego, który huknął bez namysłu, ale trafił wprost w Antona Kanibołockiego.
Legniczanie poważnie bramce strzeżonej przez Dominika Hładuna zagrozili dopiero w 23. minucie i od razu zdobyli gola. Po szkoleniowo rozegranej akcji na lewym skrzydle Fabiana Piaseckiego z Arturem Pikkiem ten drugi podał do wbiegającego w pole karne Marquitosa, a ten mierzonym strzałem nie dał szans bramkarzowi Zagłębia.
Gol nie zmienił właściwie obrazu gry. Miedź nie oddała inicjatywy, nie cofnęła się do obrony, ale nadal próbowała prowadzić grę, a po stracie piłki cofała się całym zespołem na własną połowę. Stąd też Zagłębiu bardzo trudno było wypracować sobie sytuację bramkową i udawało się to tylko po stałych fragmentach gry. Tak gola mógł zdobyć Pawłowski, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego uderzył z woleja z linii pola karnego, lecz piłka po rękach Kanibołockiego wylądowała tylko na poprzeczce.
Chwilę później szansę na doprowadzenie do remisu miał Maciej Dąbrowski, ale zamiast w bramkę trafił w trybuny. W odpowiedzi szansę na drugiego gola miał Marquitos. Po kontrataku Hiszpan znalazł się w polu karnym, ale uderzył fatalnie i piłka poszybowała nad bramką. Później jeszcze groźnie strzelał Piasecki i na tym emocje w pierwszej interesującej połowie się zakończyły.
Po zmianie stron Zagłębie ruszyło do ataku i mogło szybko doprowadzić do remisu. W ogromnym zamieszaniu w polu karnym najlepiej odnalazł się Patryk Tuszyński. Napastnik gości uderzył z kilku metrów i już biegł, aby się cieszyć z gola, ale Kanibołocki zdołał odbić piłkę.
Lubinianie w drugiej połowie wyżej zaczęli podchodzić do piłkarzy Miedzi i obraz gry przesunął się na połowę gospodarzy. Podopieczni trenera Mariusza Lewandowskiego mieli optyczną przewagę, ale groźniejsi byli legniczanie w kontratakach. Po jednym z nich Marquitos mógł podwyższyć prowadzenie, ale świetną interwencją popisał się Hładun. Chwilę później po rzucie rożnym z pola karnego uderzył Rafał Augustyniak, ale bramkarz Zagłębia ponownie nie dał się zaskoczyć.
Goście nacierali, ale nie mieli pomysłu na przebicie się przez zagęszczoną strefę gospodarzy. Próby przedarcia się środkiem kończyły się stratą piłki, a dośrodkowania padały łupem obrońców Miedzi.
Im było bliżej końca meczu, tym tempo gry siadało i na boisku działo się niewiele. Legniczanie zadowoleni z prowadzenia nie kwapili się do ataków, a lubinianie sprawiali wrażenie zrezygnowanych, bez wiary w doprowadzenie do remisu. Rzucił ich na kolana w 90. minucie Petteri Forsell. Po kontrataku Fin uderzył płasko z kilku metrów i piłka po rękach Hładuna wpadła do siatki.
Miedź Legnica - KGHM Zagłębie Lubin 2:0 (1:0)
Bramki: Marquitos 23, Forsell 90
Miedź Legnica: Anton Kanibołocki - Paweł Zieliński, Tomislav Bozic, Kornel Osyra, Artur Pikk - Henrik Ojamaa, Rafał Augustyniak, Omar Santana (49. Borja Fernandez), Marquitos (88. Adrian Purzycki), Fabian Piasecki (59. Wojciech Łobodziński) - Petteri Forsell
KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun - Alan Czerwiński, Maciej Dąbrowski, Lubomir Guldan (46. Sasa Balic), Daniel Dziwniel - Łukasz Janoszka (46. Damjan Bohar), Jakub Tosik, Filip Jagiełło, Filip Starzyński, Bartłomiej Pawłowski - Patryk Tuszyński (66. Jakub Mares)
Żółte kartki: Santana, Pikk - Janoszka, Balic
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz) Widzów: 5868
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze