Liga Mistrzów: Porażka PGE VIVE Kielce na początek
Piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce przegrali na wyjeździe z węgierskim Telekomem Veszprem 27:29 (13:14) w meczu pierwszej kolejki Ligi Mistrzów. Kielczanie wystąpili w tym spotkaniu w strojach z zakrytymi logotypami firm Nord Stream 2 (sponsor LM) i PGE SA.
Do inauguracyjnego meczu Ligi Mistrzów VIVE przystąpiło w zaledwie 12-osobowym składzie. W ich szeregach zabrakło kontuzjowanych Luki Cindrica, Mariusza Jurkiewicza, Marko Mamica, Władysława Kulesza i Bartłomieja Bisa.
Kielczanie wystąpili w tym spotkaniu w strojach z zakrytymi logotypami firm Nord Stream 2 i PGE SA. Nord Stream 2 został sponsorem rozgrywek Ligi Mistrzów. Ale kielecki klub, zgodnie z umową z PGE SA, nie może mieć na swoich koszulkach reklamy firmy konkurencyjnej wobec swojego sponsora tytularnego. Działacze VIVE, w porozumieniu ze swoim sponsorem, podjęli więc decyzję o zasłonięciu obu reklam.
Wynik spotkania otworzył Blaz Janc, który wykorzystał rzut karny. Wicemistrz Węgier odpowiedział dwoma trafieniami Boruta Mackovseka. Od pierwszych minut na parkiecie trwała bezpardonowa walka. Obie ekipy grały twardo, na granicy przepisów. Kielczanie na ponowne prowadzenie wyszli w ósmej minucie, po efektownym rzucie z drugiej linii Krzysztofa Lijewskiego. Kolejne minuty należały jednak do gospodarzy, którzy zdobyli trzy bramki z rzędu. W 12. min były zawodnik VIVE Manuel Strlek wykorzystał szybką kontrę i Węgrzy prowadzili 5:3.
Nie załamało to jednak zespołu z Kielc, który już trzy minuty później doprowadził do remisu, po tym jak Arpada Sterbika pokonał z kontry Janc. Jeszcze w 19. min., po rzucie ze skrzydła Arkadiusza Moryty, VIVE przegrywało tylko jednym trafieniem (8:9). Wtedy jednak kilkoma świetnymi interwencjami popisał się Sterbik, a dla węgierskiego zespołu bramki zdobyli Momir Ilic oraz Strlek i w 21. min. Veszprem prowadziło już 11:8.
Mistrzowie Polski jeszcze raz zabrali się za odrabianie start. Po bramce Arcioma Karaleka prowadzenie zespołu Ljubomira Vranjesa zmalało tylko do jednej bramki (27. min – 13:12). Po 30 minutach VIVE przegrywało z Telekomem 13:14.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli gospodarze. Gajic z karnego pokonał Cuparę i Veszprem ponownie odskoczyło na trzy trafienia (17:14). Była to już szósta bramka w tym meczu słoweńskiego skrzydłowego. W VIVE popisową partię rozgrywał Alex Dujshebaev, który po 38 minutach miał na swoim koncie także sześć celnych rzutów.
Kielczanie dochodzili do czystych pozycji strzeleckich, ale nie potrafili ich wykorzystać. Skorzystali na tym zawodnicy Telekomu. Były gracz Orlen Wisły Płock Petar Nenadic w 43. min. wyprowadził ich na czterobramkowe prowadzenie (22:18). Mistrzowie Polski i tym razem nie zwiesili głów. Już dwie minut później Sterbika po raz siódmy pokonał Alex Dujshebaev i VIVE zmniejszyło straty do dwóch bramek (20:22).
Kolejny fragment spotkania to show Sternika, który obronił m.in. rzuty Daniela Dujshebaeva, jego brata Alexa i Krzysztofa Lijewskiego. Od hiszpańskiego bramkarza nie chciał być gorszy Vladimir Cupara, który także popisał się kilkoma udanymi interwencjami. W 53. min. ze skrzydła trafił Angel Fernandez Perez i VIVE ponownie złapało kontakt z rywalem (24:25).
Drużyna ze stolicy regionu świętokrzyskiego do końca walczyła o jak najlepszy rezultat, ale nie zdołała zdobyć choćby jednego punktu. Ostatecznie wicemistrzowie Węgier pokonali mistrza Polski 29:27. Kielecki zespół zasłużył jednak na duże słowa uznania, biorąc pod uwagę jego kłopoty kadrowe. Dziesięć bramek dla VIVE zdobył Alex Dujshebaev, a dla Telekomu Dragan Gajic 6.
Telekom Veszprem - PGE VIVE Kielce 29:27 (14:13)
Telekom Veszprem: Arpad Sterbik, Roland Mikler – Dragan Gajic 6, Manuel Strlek 5, Laszlo Nagy 4, Borut Mackovsek 4, Mate Lekai 4, Petar Nenadic 3, Momir Ilic 2, Kent Tonnesen 1,Dejan Manaskow, Rene Toft Hansen, Andreas Nilsson, Mirsad Terzic, Blaz Blagotinsek, Kentin Mahe
PGE VIVE Kielce: Filip Ivic, Vladimir Cupara – Alex Dujshebaev 10, Blaz Janc 4, Angel Fernandez Perez 3, Arciom Karalek 3, Daniel Dujshebaev 2, Mateusz Jachlewski 2, Krzysztof Lijewski 1, Arkadiusz Moryto 1, Michał Jurecki 1, Julen Aginagalde
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze