Djurdjevic: Musimy być odważniejsi
Piłkarze Lecha Poznań nie wygrali czterech ostatnich meczów ligowych i z pozycji lidera osunął się na siódme miejsce w tabeli. Trener Ivan Djurdjevic ma duży żal do swoich podopiecznych za brak zaangażowania i odwagi w pojedynku przeciwko Legii przegrany 0:1.
Lechici po udanym starcie i czterech wygranych z rzędu, w czterech kolejnych zdobyli zaledwie punkt. Djurdjevic nie ukrywa, że najbardziej boli go ostatnia porażka 0:1, której poznaniacy doznali w niedzielę w Warszawie.
"Znam statystyki w meczu, wiem, kto ile przebiegł, ale żeby o tym rozmawiać, trzeba na mecz wyjść przede wszystkim odważnym i przekonanym. I tu rozmowa się kończy. Wszyscy z wyjątkiem Kamila Jóźwiaka i Tomka Cywki zagrali słaby mecz. Powiedziałem, że właśnie w takich spotkaniach liczy się przede wszystkim odwaga i przekonanie, a brak tego było czymś, co mnie, jako szkoleniowca najbardziej rozczarowało" - mówił Serb na konferencji prasowej.
Jak dodał, Legia nie była zespołem lepszym, ale tylko odważniejszym.
"Możemy zagrać słabiej i przegrać, ale musimy czuć, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. A tak nie było. To mnie boli i nad tym musimy popracować. Jeśli nie ma zaangażowania, to z tym wiążą się inne rzeczy - jakość, skuteczność, koncentracja. Potem to wszystko odbija się na grze i wyniku. Przyznam się, że nigdy nie wyobrażałem sobie, że mój zespół tak właśnie zagra przeciwko Legii" - przyznał.
Djurdjevic, który w maju rozpoczął swoją misję uzdrawiania Lecha przyznał, że ten proces musi jeszcze potrwać.
"Zaczęliśmy dobrze ten sezon, a może za dobrze, choć cały czas powtarzałem, że wszystkie wielkie rzeczy wymagają czasu. To byłoby nielogiczne, gdybyśmy w dwa-trzy miesiące naprawili wszystkie błędy, jakie w trzech ostatnich latach popełniliśmy. Wszyscy bardzo, a może za bardzo chcemy, żeby było dobrze, ja też chcę, żeby ten klub wrócił nie na miejsce, na którym był, ale, na które zasługuje i na którym musi być" - tłumaczył.
Jego podopieczni szansy na przełamanie będą szukać w piątek w Gdyni, gdzie zmierzą z 12. w tabeli Arką. Serbski szkoleniowiec nie ukrywa, że poprzez liczne kontuzji, brakuje mu stabilności w składzie, a to przekłada się też na częste zmiany w taktyce.
"W ostatnich meczach nie miałem takiego luksusu, żeby powiedzieć zawodnikom, żeby zagrali w rezerwach. Ciągle się coś dzieje i musimy sobie z tym poradzić. To burzy moją koncepcję, nie możemy zagrać w jednym składzie czy ustawieniu przez dwa-trzy mecze. Niestety, w Gdynia nie wystąpią Mihai Radut, Thomas Rogne i Darko Jevtic, który na wczorajszych zajęciach naciągnął jedno z wiązadeł. Maciej Makuszewski jest już na ostatniej prostej by wrócić do gry, może będzie do mojej dyspozycji za tydzień. Radut i Rogne z kolei powinni wystąpić w spotkaniu Pucharu Polski z ŁKS-em Łódź" - wyjaśnił szkoleniowiec.
Na liście nieobecnych są także Nikola Vujadinovic, którego czeka dłuższa przerwa oraz Robert Gumny, który przechodzi rekonwalescencję po artroskopii kolana.
Opiekun "Kolejorza" od początku sezonu opaskę kapitańską przekazywał różnym piłkarzom, niemal praktycznie pół drużyny miało okazję sprawdzić się w tej roli. Djurdjevic poinformował, że wybrał czwórkę zawodników, którzy będą "odpowiedzialni za szatnię". To Jasmin Buric, Łukasz Trałka, Thomas Rogne i Pedro Tiba.
"Jasmin i Łukasz to zawodnicy najdłużej związani z tym klubem, dużo wygrali, ale też i przegrali. Thomas ma bardzo dobre podejście, które mi pasuje, z kolei Pedro to jakość na boisku, jest takim piłkarskim liderem. Długo szukałem odpowiednich ludzi, którzy wezmą odpowiedzialność na siebie. Co do opaski, to w pierwszej kolejności będą ja nosić Łukasz, Jasmin, potem Pedro i Thomas. Nie bez znaczenia jest tutaj bariera językowa" - wyjaśnił.
Mecz Arki z Lechem rozegrany zostanie w piątek o godz. 20.30.
Komentarze