Liga Mistrzów: Real Madryt bez Ronaldo wydaje się... jeszcze lepszy
Czy w Madrycie istnieje życie po odejściu CR7? Okazuje się, że tak. Udowodnił to środowy mecz Ligi Mistrzów pomiędzy Realem Madryt z AS Roma. Królewscy wręcz zachwycili. Bale i Benzema wreszcie rozkwitli! To nie jest już Real Cristiano. To jest wreszcie prawdziwy Real Madryt.
Czy w Madrycie istnieje życie po odejściu Cristiano Ronaldo? Skoro z najlepszej drużyny Europy, która zdominowała rozgrywki w trzech ostatnich latach, sięgając po Puchar Europy, ubył zawodnik, który w 438 meczach wbił 450 goli, to pytanie wydawało się oczywiste. I jakiekolwiek podważanie tezy, że Real osłabił się i basta, było piłkarskim bluźnierstwem. Do środowego meczu na Santiago Bernabeu.
Oto ekipa prowadzona od początku tego sezonu przez Julena Lopeteguiego zdemolowała Romę, wygrywając minimalnie, jak na przewagę którą miała, czyli 3:0. I to wcale nie żadnego słabeusza tylko półfinalistę ubiegłego sezonu, który miał na rozkładzie dwie inne hiszpańskie drużyny Atletico Madryt i Barcelonę. Real wprost zachwycał, akcje prowadził bajeczne, poszczególni gracze wszystkich formacji przechodzili samych siebie, czarując publiczność. Tacy zawodnicy jak Gareth Bale czy Karim Benzema wprost rozkwitli. Przestali się dusić przytłaczającą obecnością gracza, pod którego przez lata podporządkowane było niemal wszystko.
Mimo że skład jest bardzo podobny i nie było żadnego galaktycznego transferu, widać było u tych teoretycznie trochę już zmęczonych gwiazd entuzjazm i świeżość. Królewscy oddali 30 strzałów, wymienili 600 podań, efektownie grali środkiem, świetnie oskrzydlali, a kiedy trzeba było to pressing był tak mocny, że Roma nie była w stanie wyjść z piłką z własnej połowy. Okazało się, że dobrym pomysłem było delikatne odejście od filozofii „Galacticos” i zamiast transferu za jakieś 150 mln euro pozwolono wejść w buty CR7 tym, którzy w tej drużynie byli od dawna.
Mało tego, Lopetegui, mimo że w lidze w ostatnich meczach stawiał już na nowego bramkarza Thibaut Cuortoisa, to jednak w Lidze Mistrzów wystąpił stary dobry Keylor Navas. Trener chciał utrzymać team spirit i ewidentnie mu się to udało. Navas bronił rewelacyjnie (Roma mimo wszystko kilka groźnych strzałów oddała). W ogóle widać było, że teraz to był bardziej Real Madryt niż Real Cristiano Ronaldo. Drużyna bez słabych punktów, kompletna i mówiąc kolokwialnie... trochę mniej nadęta. Bez całej tej otoczki, która towarzyszyła Portugalczykowi zwyczajnie wydawała się bardziej sympatyczna. A co ciekawe, napastnik Mariano Diaz, którego ściągnięto z Lyonu (wcześniej był już w Realu) w roli zapchajdziury, gdyby z jakichś powodów nie mógł grać Benzema, dał kapitalną zmianę i strzelił gola dokładnie w stylu... Cristiano Ronaldo.
To oczywiście była dopiero pierwsza kolejka i czeka nas prawie rok fascynującej gry zanim przekonamy się czy Real może zdobyć tytuł bez swojego wieloletniego asa. Gdyby jednak obstawiać dziś, odpowiedź brzmiałaby: tak. Real to wciąż wielka, kompletna drużyna, która - co jest prawdziwym paradoksem - poprzez odejście Cristiano zyskała doskonały bodziec aby jeszcze raz Ligę Mistrzów wygrać.
Oglądaj na żywo największe europejskie gwiazdy piłki nożnej i ekscytujące zmagania najlepszych europejskich drużyn – nowy sezon 2018/2019 Ligi Mistrzów UEFA i Ligi Europy UEFA w nowych kanałach Polsat Sport Premium 1 i Polsat Sport Premium 2, w Cyfrowym Polsacie, Plusie i IPLI.
Przejdź na Polsatsport.pl