Speed Car Motor Lublin w dwa lata z niebytu do ekstraligi
Żużlowcy pierwszoligowego beniaminka Speed Car Motor Lublin, po finałowym zwycięstwie w dwumeczu z ROW Rybnik (38:52 i 53:37), awansowali do ekstraligi. Po raz pierwszy w tym stuleciu w ciągu dwóch latach zespół wywalczył promocje o dwie klasy.
Zważywszy na fakt, iż przed dwoma laty na żużlowej mapie Polski Lublin stanowił "białą plamę", należy z uznaniem odnieść się do tego sukcesu, nawiązującego do tradycji speedwaya w mieście nad Bystrzycą. Po 23 latach lubelska drużyna znów występować będzie w krajowej elicie.
Wprawdzie ekipa prowadzona przez trenera Dariusza Śledzia znakomicie spisywała się w fazie zasadniczej rozgrywek, kończąc ją na pierwszym miejscu, jednak okoliczności, w jakich ostatecznie wywalczyła awans do ekstraligi przyprawiały o dreszczyk emocji. Zupełnie nieudany był dla niej bowiem pierwszy finałowy występ w Rybniku, gdzie śląski zespół uzyskał aż 14-punktową zaliczkę przed rewanżem. Jeszcze nigdy w finałowych potyczkach pierwszoligowców nie zdarzyło się, by udało się taką różnicę zniwelować.
Lublinianie dokonali tej sztuki, ale nastąpiło to dopiero w ostatnim wyścigu pojedynku na własnym torze, co dodatkowo wzmagało dramaturgię spotkania. Ostateczny sukces Motoru przypieczętowali najlepsi w przekroju sezonu zawodnicy - 38-letni Szwed Andreas Jonsson (wicemistrz świata 2011 i indywidualny mistrz świata juniorów 2000) i 20-letni Brytyjczyk Robert Lambert (brązowy medalista mistrzostw Europy).
Szwed był zresztą najlepiej punktującym żużlowcem w minionym sezonie w gronie pierwszoligowców, ze średnią 2,389 pkt. Lambert w tej klasyfikacji zajął siódme miejsce - 2,174. Z pozostałych seniorów systematycznie występował jedynie Dawid Lampart, bo pod koniec lipca podczas treningu na torze motocrossowym złamania nogi doznał kapitan zespołu Daniel Jeleniewski, a walczący w początkowej fazie rozgrywek o miejsce w wyjściowym składzie Paweł Miesiąc miał świetną końcówkę sezonu, przyczyniając w istotny sposób do finalnego sukcesu Motoru.
Natomiast Australijczyk Sam Masters nie zdołał utrzymać odpowiedniej dyspozycji i w decydujących spotkaniach play off (półfinałowy rewanż z Lokomotivem Daugavpils i finały z ROW) zastąpiony został przez mistrza Szwecji juniorów 21-letniego Joela Klinga.
Speed Car Motor Lublin dysponował najsilniejszą wśród pierwszoligowców parą młodzieżowców, którą stanowili 16-letni wicemistrz Europy juniorów Wiktor Lampart oraz 21-letni Oskar Bober.
W odwodzie pozostawał 19-latek Emil Peroń, ale na początku sierpnia, podczas drużynowych mistrzostw Polski juniorów, złamał nogę. Skomplikowało to wkrótce sytuację kadrową Motoru, bo 19 sierpnia, przed meczem w Gnieźnie, wpadkę alkoholową miał Bober, który poza wysoką karą finansową (50 tys. zł) został na miesiąc zawieszony i osłabił drużynę na mecze półfinałowe i pierwszy finałowy w Rybniku. Wychowanek lubelskiego klubu zrehabilitował się w ostatnim meczu z ROW wygrywając m.in. z Troyem Batchelorem ważny wyścig, po którym Motor odrobił straty z Rybnika.
Jeleniewski po wywalczeniu awansu żałował, że nie mógł wraz z kolegami walczyć na torze. "Szkoda, że kontuzja uniemożliwiła mi start, bo emocji nie brakowało, a rybniczanie byli w znacznie korzystniejszej sytuacji. Chłopaki pojechali jednak najlepsze zawody w sezonie i to my awansowaliśmy już do ekstraligi. Mogę tylko pogratulować i podziękować za to kolegom" - powiedział kapitan Speed Car Motoru Lublin.
Menedżer klubu Piotr Więckowski określił to wydarzenie jako "mecz ćwierćwiecza" w Lublinie. "Po rewelacyjnym rozpoczęciu sezonu, w ostatnich miesiącach mieliśmy trochę różnego rodzaju perturbacji, co mogło przeszkodzić w odniesieniu ostatecznego sukcesu. W sportowej walce na wysokim poziomie, za co należą się również słowa uznania dla zespołu z Rybnika, przy emocjach sięgających zenitu, rozegraliśmy +mecz ćwierćwiecza+ w Lublinie i faktem stał się czwarty w historii żużla w naszym mieście awans do najwyższej w Polsce klasy rozgrywkowej" - z satysfakcją podkreślił Więckowski, sam w młodości próbujący jeździć na żużlu, ale bardziej znany z tego, że w 2000 roku na motocyklu pokonał trasę rajdu Dakar - Kair. Jest on także współzałożycielem i przez wiele lat był prezesem Klubu Motorowego Cross, w którym przed dwoma laty reaktywowano lubelski żużel.
Trener Śledź nie potrafił ukryć pełni szczęścia. "Łzy wzruszenia i ogromna satysfakcja, że rok po roku z najniższego poziomu potrafiliśmy się dostać do najlepszej ligi żużlowej na świecie" - powiedział szkoleniowiec, który jako zawodnik Motoru w 1991 roku wywalczył z lubelską drużyną wicemistrzostwo Polski.
Za sportowym sukcesem lubelskiego klubu stoi sprawna organizacja i realne wsparcie zarówno władz miasta i województwa, jak i znaczących sponsorów, m.in. tytularnego Speed Car, Zakładów Azotowych w Puławach, Kopalni Węgla Bogdanka czy Browarów Perła.
Dzięki temu, że klub zdobył w głosowaniu mieszkańców miasta środki z budżetu obywatelskiego można było zmienić granitową nawierzchnię toru przy Alejach Zygmuntowskich, wymienić maszynę startową i zamontować trzy tysiące krzesełek na trybunach. Planowane są dalsze inwestycje na stadionie, który służył także piłkarzom, ale teraz będzie już przede wszystkim obiektem żużlowym.
Zdecydowana większość spotkań Speed Car Motoru w roli gospodarza gromadziła komplety, czyli ok. 10 tysięcy widzów.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze