Mazur: Zwycięstwo nad USA jest prawdziwą petardą!
- Nie jest tak, że w finale znaleźliśmy się przez przypadek. W trakcie trwania turnieju udowodniliśmy, że potrafimy grać i wygrywać nawet z faworyzowanymi rywalami. A już zwycięstwo nad ekipą Stanów Zjednoczonych, która przez wielu ekspertów była wskazywana jako pretendent do wywalczenia złotych medali, jest prawdziwą petardą! - powiedział ekspert Polsatu Sport i były selekcjoner siatkarskiej reprezentacji Polski Ireneusz Mazur.
Mateusz Borek: Ja siatkówkę kocham, oglądam i to nie tylko przy okazji meczów reprezentacji, ale również europejskich pucharów oraz ligi. Tym większym zaskoczeniem jest dla mnie zwycięstwo nad Amerykanami w półfinale...
Ireneusz Mazur: Myślę, że jest to zaskoczenie dla wszystkich, z selekcjonerem reprezentacji Polski na czele... Przecież przed turniejem powiedział on, że nie jesteśmy jeszcze gotowi, by walczyć o złoto, a stało się zupełnie inaczej. Możemy rzecz jasna potraktować tę wypowiedź trenera jako swoistą "przykrywkę", ale mimo wszystko dotychczasowy wynik reprezentacji Polski jest niespodzianką. Nie jest jednak tak, że w finale znaleźliśmy się przez przypadek - w trakcie trwania turnieju udowodniliśmy, że potrafimy grać i wygrywać nawet z faworyzowanymi rywalami. A już zwycięstwo nad ekipą Stanów Zjednoczonych, która przez wielu ekspertów była wskazywana jako pretendent do wywalczenia złotych medali, jest prawdziwą petardą!
Mateusz Borek: Oczywiście kibiców mogą irytować niektóre punkty regulaminu, ale trzeba podkreślić jedno - to Amerykanie wybrali Polaków na swoich przeciwników w półfinale.
Ireneusz Mazur: Trzeba również przypomnieć, że poniekąd Serbom zawdzięczamy, że to my, a nie Francuzi dostaliśmy się do grona najlepszych sześciu drużyn. To, że Amerykanie w meczu z Brazylijczykami wystawili drugi skład, który z uśmiechem na ustach grał tzw. "czeską siatkówkę", czyli "chodzonego", również zaskoczyło wielu ekspertów. Faktem jest jednak, że wybrali sobie nas, a potem my ich za to skarciliśmy.
Mateusz Borek: Z mistrzowskiego składu z 2014 roku w obecnej kadrze Vitala Heynena gra już tylko pięciu zawodników: Piotr Nowakowski, Dawid Konarski, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak i Paweł Zatorski. Dodajmy, że nie wszyscy grali wówczas w pierwszym składzie. Pamiętamy, że wówczas w ostatniej chwili z reprezentacji "wyleciał" Bartek Kurek, który dzisiaj stanowi o jej sile. Przyznam szczerze, że nie potrafię przenieść takiej sytuacji na piłkarskie podwórko...
Roman Kołtoń: Wówczas Kurek nie mógł się dogadać ze Stephanem Antigą, ale na szczęście drużynę poniósł wtedy Mariusz Wlazły. Byłem na trzech meczach tamtego turnieju, w tym na finale i w pełni doświadczyłem emocji siatkarskiego święta.
Cała dyskusja z Cafe Futbol w załączonym materiale wideo.
Komentarze