Legia Warszawa wygrała we Wrocławiu
Legia Warszawa wygrała wyjazdowy mecz ze Śląskiem Wrocław 1:0. Gola strzelił Cafu. Gospodarze w drugiej połowie musieli grać w "dziesiątkę" po czerwonej kartce dla Arkadiusza Piecha.
Oba zespoły od początku koncentrowały się na defensywie i skupiały przede wszystkim na tym, aby nie stracić gola. Różnica polegała na tym, że przyjezdni od czasu do czasu potrafili przyspieszyć, wymienić kilka dokładnych podań bez przyjmowania piłki i w ten sposób zagrozić bramce Jakuba Słowika.
Pierwszy gola strzałem z dystansu szukał Cafu, a kilka chwil później do siatki mógł trafić Michał Kucharczyk. Najlepszą okazję miał jednak Sebastian Szymański, ale jego strzał głową fantastyczną paradą obronił Jakub Słowik.
Wrocławianie takich sytuacji nie mieli, bo grali za wolno i atakowali zbyt małą liczbą zawodników, aby przedrzeć się przez dobrze zorganizowaną defensywę rywali. W pewnym momencie zdenerwowany Arkadiusz Piech zaczął machać do swoich kolegów z pomocy i obrony, aby odważniej podeszli do przodu. Poza lekkim strzałem zza pola karnego Roberta Picha Śląsk do przerwy ani razu poważniej nie zagroził bramce gości.
Wydawało się, że w pierwszej połowie goli nie będzie, kiedy rzut wolny na 30. metrze od bramki wywalczyli przyjezdni. Słowik popełnił błąd przy uderzeniu Szymańskiego, bo przepuścił piłkę, która co prawda nie wpadła do siatki, ale odbiła się od słupka, a dobitka Cafu do pustej bramki była tylko formalnością.
Śląsk po stracie gola próbował przyspieszyć, ale atakował bardzo chaotycznie, niedokładnie rozgrywał piłkę i zamiast wyrównać straty, mógł przegrywać 0:2. Po dośrodkowaniu z lewej strony z bliska głową strzelał Kucharczyk, ale chybił.
W drugiej połowie obraz gry się zmienił o tyle, że Śląsk śmielej zaczął atakować i zagrażać bramce gości. Najpierw z linii pola karnego strzelał Mateusz Cholewiak, a kilka chwil później Dorde Cotra.
Naprawdę gorąco na boisku zrobiło się dopiero po godzinie gry. W środkowej linii wślizgiem o piłkę walczyli Artur Jędrzejczyk i Piech. Arbiter odgwizdał faul zawodnika Śląska, ale nie wyciągnął kartki. Dopiero po sygnale od arbitrów z wideoweryfikacji i obejrzeniu całej sytuacji na monitorze sięgnął po czerwony kartonik i odesłał napastnika gospodarzy do szatni. Ten nie mógł się pogodzić z decyzją arbitra i ostentacyjnie zaczął bić mu brawo.
Kilka chwil później Jose Kante ostro zaatakował piłkarza Śląska i wrocławianie ruszyli w kierunku zawodnika gości. Sędzia szybko uspokoił sytuację i ukarał Gwinejczyka żółta kartką.
Po tych kilku gorących minutach emocje na boisku opadły do wcześniejszego stanu. Optyczną przewagę mieli grający w przewadze goście, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce, a wrocławianie szans na wyrównującego gola szukali w kontratakach. Gra toczyła się jednak głównie w środkowej strefie i bramkarze nie mieli wiele pracy.
Im bliżej było końca meczu, tym bardziej role na boisku się odwracały. To warszawianie szukali drugiej bramki w kontratakach, a Śląsk częściej przebywał na połowie rywali. Po jednej z szybkich akcji goście powinni tuż przed regulaminowym czasem podwyższyć rezultat, ale Dominik Nagy przegrał pojedynek sam na sam ze Słowikiem.
Wrocławianie do końca próbowali dorobić straty, wstrzeliwali piłkę w pole karne gości, ale ci byli bezbłędni w obronie i nie dali sobie wydrzeć trzech punktów.
Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 0:1 (0:1).
Bramka: Cafu 34
Śląsk Wrocław: Jakub Słowik – Łukasz Broź, Piotr Celeban, Wojciech Golla, Dorde Cotra – Robert Pich (83. Farshad Ahmadzadeh), Jakub Łabojko (46. Augusto), Michał Chrapek (74. Mateusz Radecki), Mateusz Cholewiak – Arkadiusz Piech, Marcin Robak
Legia Warszawa: Radosław Cierzniak - Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk, Adam Hlousek - Dominik Nagy (90+1. Sandro Kulenovic), Marco Vesovic, Andre Martins, Cafu, Sebastian Szymański, Michał Kucharczyk (80. Cristian Pasquato) – Jose Kante (69. Carlitos)
Żółte kartki: Robak - Kante, Cafu. Czerwona kartka: Piech (61, za faul)
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów: 20 084.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze