Ekstraklasa: Gole Jankowskiego przesądziły o zwycięstwie Arki Gdynia nad Zagłębiem Lubin
Arka Gdynia pokonała KGHM Zagłębie Lubin 3:1 w spotkaniu 11. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Do przerwy gospodarze przegrywali 0:1, ale w drugiej połowie, kiedy grali z przewagą jednego zawodnika, strzelili trzy gole. Dwa razy do siatki rywali trafił Maciej Jankowski.
Po meczu powiedzieli:
Mariusz Lewandowski (trener KGHM Zagłębia Lubin): „Na pewno wynik meczu nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Chcieliśmy to spotkanie wygrać, ale oba zespoły miały sytuacje na objęcie prowadzenia. To my jednak strzeliliśmy pierwszego gola, mieliśmy też okazję do podwyższenia wyniku i gdyby Pawłowski lepiej przymierzył pod koniec pierwszej połowy, zeszlibyśmy do szatni w świetnych nastrojach.
- Do przerwy graliśmy bardzo dobrze i w większości realizowaliśmy to, co sobie założyliśmy. Czerwona kartka dla Tosika, który jest doświadczonym zawodnikiem i w tej sytuacji powinien sobie poradzić, ale dokonał złego wyboru i był spóźniony, ustawiła drugą połowę. Może gdybyśmy nie stracili od razu gola z rzutu wolnego, to spotkanie potoczyłoby się inaczej. Dążyliśmy do zwycięstwa, staraliśmy się zdobyć bramkę na 2:1 i byliśmy blisko po stałych fragmentach. Z kolei pod koniec sporo sytuacji miała Arka, ale wynikały one z tego, że otworzyliśmy się. Szkoda straconych trzech punktów, bo jestem przekonany, że grając jedenastu na jedenastu dowieźlibyśmy zwycięstwo.
- Nie wiem, co ta porażka może dla mnie oznaczać, zobaczymy co przyniesie następny dzień. Wiem tylko, mamy dużo punktów i gramy dobrą piłkę. W tym meczu zabrakło nam szczęścia, ale po takich porażkach trzeba umieć się podnieść”.
Zbigniew Smółka (trener Arki Gdynia): „Chcę pisać historię, ale trzeba ją też znać, dlatego cieszymy się, że po 12 latach pokonaliśmy w Gdyni Zagłębie, które jest bardzo dobrym zespołem. Mieliśmy jednak w tym spotkaniu ciężkie momenty. Wystarczy zobaczyć, jaka była średnia wzrostu gości i przy każdym stałym fragmencie przeżywaliśmy trudne chwile. U nas z kolei zabrakło Kolewa i Deji, którzy w takich sytuacjach są bardzo przydatni. Niezastąpiony okazał się jednak Steinbors, który jak zwykle pokazał, że jest bardzo mocnym punktem drużyny.
- Udanie zaczęliśmy to spotkanie i możemy żałować, że w trzeciej minucie Janota nie otworzył wyniku. Z drugiej strony efektem naszej dobrej gry były cztery żółte kartki dla rywali, a w konsekwencji ich osłabienie. Po czerwonej kartce Zagłębie było groźne, ale tylko po stałych fragmentach.
- Cierpliwość popłaca, bo tej pory słuchałem narzekania, że stwarzamy za mało sytuacji i zdobywamy za mało bramek. Teraz tych okazji mieliśmy bardzo dużo i mogliśmy wygrać wyżej. Spokojnie jednak dalej pracujemy, bo w ekstraklasie trzeba mieć sporo pokory. Teraz czeka nas przerwa na reprezentację i mam nadzieję, że do zespołu wrócą kontuzjowani piłkarze, którzy wzmocnią rywalizację”.
Komentarze