Fogiel z Paryża: Infantino vs. Platini, czyli wielka pogarda i żądza zemsty
To niemalże kalka tytułu materiału poświęconego relacjom Gianniego Infantino - dawnego sekretarza UEFA, którego w 2009 roku mianował Michel Platini, a który w 2016 roku został prezydentem FIFA. Za rok Platini znów będzie mógł ubiegać się o funkcje w mniejszych i większych instytucjach piłkarskich. Będzie miał prawo powrócić do futbolu.
Niedawno opalony Platini inaugurował na przedmieściach Nancy stadion imienia swojego ojca - Aldo. Widać wyraźnie, że w ostatnich dniach Michelowi wraca humor. Większość czasu letniego spędził w swojej posiadłości w Cassis, gdzie zamknął się w gronie rodzinnym.
W czerwcu 2019 odbędzie się w Paryżu Kongres FIFA. Musiałby się chyba wydarzyć cud, by Platini ubiegał się wtedy o jakąś funkcję, bo mało prawdopodobne, że zostaną darowane mu te ostatnie miesiące.
Swego czasu, kiedy pracowali razem w UEFA, Platini pieszczotliwie nazywał Infantino "łysy" lub "gruby". Ale jak stwierdził Gianni w dużym wywiadzie dla "L'Equipe", nigdy się nie obrażał i przyjmował te słowa jako pieszczotliwe. Takie było koleżeńskie podejście Platiniego...
Kiedy Infantino startował w wyborach FIFA, odwiedził - wbrew temu co twierdził - Platiniego, aby zapoznać go ze swoimi planami w towarzystwie jednego z wiceprezesów UEFA. Początkowo Michel nie chciał przyznać się do tej wizyty, ale w końcu powiedział, że do takowej doszło.
Wszystko dzisiaj na pewno wyglądałoby całkiem inaczej, gdyby nie ten niefortunny przelew 1,83 mln euro między Seppem Blatterem a Platinim. Między panami raczej nadal panowałaby sielanka.
Kiedy Platini wróci za 365 dni do gry, będzie z pewnością pałał chęcią odwetu. Na jego celowniku znajdzie się przede wszystkim Marco Viliger, który był w tamtych czasach sekretarzem generalnym FIFA i to on miał spowodować upadek Francuza. Ale nie tylko w niego ma zamiar celować.
Infantino nie bardzo rozumie, dlaczego Platini miałby czuć się zdradzony przez swoich dawnych współpracowników w UEFA.
- Szczerze mówiąc nie rozumiem. Mógłbym zrozumieć w niektórych sytuacjach, że Michel ma refleks poszukiwania winowajców, ale nie powinno mu zabraknąć bystrości umysłu. Przed rewelacją wypłaty 1,83 mln euro autorstwa Josepha Blattera, byłem jak inni w komitecie wyborczym Platiniego na prezesa FIFA. Ta wiadomość spadła na mnie, jak grom z jasnego nieba. Wszyscy wokół Michela byliśmy nią załamani. Żeby było jasne: jego sytuacja zupełnie mnie nie cieszy i nigdy mnie nie cieszyła, ale nie mogę zgodzić się na zarzuty i teorie spiskowe, które nie mają żadnej podstawy prawnej - mówi Infantino.
Tak czy inaczej, Platiniemu byłoby dzisiaj niezmiernie trudno rywalizować z mocno zakorzenionym już w FIFA, Infantino. Jednak jego zapewnienia, że był po prostu lojalny wobec szefa, są raczej szczerymi wypowiedziami. Platini wróci na pewno za 365 dni. Jak to wszystko się potoczy, tylko wróżka mogłaby przewidzieć.
Z kolei Infantino zanim podjął decyzję, rozmawiał z Michelem i wiadomo - nie było wyjścia z tej sytuacji. Absolutnie nie maczał palców w przelewie, bo wiadomo, że UEFA i FIFA za bardzo się nie kochały i tak prawdopodobnie jest do dzisiaj.
Platiniemu wydawało się, że wszystko mu wolno, że przelew tej kwoty przejdzie niezauważony. Może i miał rację, że Blatter był mu winien nagrodę, ale nie 10 lat po wykonaniu zadania... Pożyjemy, zobaczymy. Na pewno za rok Platini znów zawita w najwyższych władzach futbolu.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze