Boks wyrzucony z igrzysk? To jest możliwe!!!
Czarne chmury zbierały się nad olimpijskim boksem od dawna. Ale teraz sytuacja jest krytyczna, i bardzo prawdopodobne, że na igrzyskach w Tokio nie zobaczymy przedstawicieli jednej z najstarszych dyscyplin olimpijskich. Ostrzegał przed tym wielokrotnie przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach. Teraz słowa mogą zmienić się w czyny.
Bach wypowiedział się w tej kwestii między innymi przed rozpoczęciem zimowych igrzysk w Pjongczangu zaniepokojony wewnętrznymi tarciami w gronie federacji AIBA. I niczego nie zmienił fakt, że urzędujący 11 lat były już szef boksu olimpijskiego, Wu Ching Kuo ustąpił w ubiegłym roku ze stanowiska. Tarcia jednak nie ustały, co więcej przebrały na sile, gdy tymczasowym zastępcą Chińczyka z Tajwanu został Gafur Rachimow z Uzbekistanu.
Dla MKOL, i nie tylko, to persona non grata. Na trwające właśnie Młodzieżowe Igrzyska Olimpijskie w Buenos Aires nie dostał akredytacji. Amerykanie też byliby niechętni jego wizytom na swoim terytorium, o czym tamtejsze media informują od dawna. Przeszłość Rachimowa nie jest pisana w jasnych kolorach i od początku było wiadomo, że jego obecność we władzach AIBA będzie dodatkowo obciążała tę i tak mającą poważne kłopoty federację.
Teraz jednak wewnętrzna walka o władze przybrała tam niepokojące rozmiary. Kontrkandydatem Uzbeka miał być znakomity przed laty pięściarz, wicemistrz igrzysk olimpijskich w Moskwie (1980), Kazach Serik Konokbajew, od lat prominentny działacz AIBA. Okazało się jednak, że zgłaszając swoją kandydaturę przekroczył termin. Sprawa nie jest taka oczywista, ale decyzje zostały podjęte, Konokbajew nie może kandydować.
Inny ze znaczących działaczy Włoch Franco Fancinelli został czasowo zawieszony, gdyż jak pisze BBC Sport, w jednej ze swoich wypowiedzi użył określeń obrażających federację. To nie koniec, zdaniem BBC, restrykcji wobec tych, którzy myślą inaczej. Były szef AIBA, wspomniany Wu Ching Kuo, dziś wciąż ważna persona w MKOL i były sekretarz generalny AIBA Koreańczyk Ho Kim zostali dożywotnio zawieszeni przez Komitet Wykonawczy bokserskiej federacji.
Sprawa jest poważna, nic dziwnego że informują o niej znaczące media. I powołując się na opinie z poufnych źródeł, do których dotarły wynika, że w tej sytuacji dalsza obecność boksu w strukturach olimpijskich jest zagrożona.
Bokserscy działacze nie pierwszy raz muszą się tłumaczyć przed MKOL. W 1988 roku po pamiętnych igrzyskach w Seulu, gdzie w turnieju bokserskim skandal gonił skandal dyscyplina ta właściwie żegnała się z olimpijską rodziną. Uratowała ją drastyczna zmiana systemu sędziowania i wprowadzenie maszynek do liczenia ciosów, co jak pokazała przyszłość, nie było dobrym pomysłem.
Sędziowie dalej ferowali werdykty budzące wątpliwości. System ten umożliwiał wygranie walki zawodnikowi, który przegrał u wszystkich sędziów. Jak to było możliwe ? Wystarczyło wprowadzać ciosy do pamięci komputera z opóźnieniem. Ówczesne zasady polegały bowiem na tym, że cios był zaliczony tylko wtedy jeśli minimum trzech z pięciu sędziów nacisnęło ten sam przycisk w czasie jednej sekundy. Jeśli sędzia nie zmieścił się w wyznaczonym czasie, komputer cios odrzucał.
Kolejne poważne kłopoty miały miejsce po igrzyskach w Atenach (2004). MKOL zamroził 1,1 mln dolarów z olimpijskich dochodów AIBA. Częściowo odmrażał je później w kolejnych latach. Ostatnią transzę w wysokości 410 tysięcy USD MKOL wypłacił bokserskiej federacji po udanych mistrzostwach świata w Chicago (2007).
Dziś problem jest nie tylko finansowy, maszynek do liczenia ciosów też od dawna już nie ma, a kłopoty są poważniejsze niż kiedykolwiek. Na ostatnich igrzyskach w Rio de Janeiro sędziowano przecież w sposób zbliżony do boksu zawodowego. Kiedy jednak na oczach Thomasa Bacha ogłaszano werdykt w finałowej walce Aleksandra Tiszczenki z Kazachem Witalijem Lewitem przyznający wyraźnie słabszemu Rosjaninowi wygraną, pękł wrzód, bo to nie była jedyna skandaliczna decyzja na tych igrzyskach.
Komentowałem ten pojedynek w Rio, widziałem to wszystko na własne oczy i protestowałem podobnie jak moi koledzy, komentatorzy z innych krajów. Początkowo próbowano zamieść wszystko pod dywan. Nagle jednak zmieniono front i jeszcze w trakcie trwania turnieju wycofano tzw. sędziów pięciogwiazdkowych (najlepszych, najbardziej zaufanych) zastępując ich innymi, a po igrzyskach wszczęto dyscyplinarne postępowanie wobec wszystkich (36), którzy tam sędziowali , tyle że wyników nie opublikowano, choć tajemnicą poliszynela jest, że uznano ich winnymi.
Ale sędziowanie, tak naprawdę, to tylko pretekst. Ością w gardle MKOL jest wspomniany już Uzbek Gafur Rachimow. Jeśli w pierwszych dniach listopada zostanie w Moskwie oficjalnie wybrany prezydentem AIBA, to Komitet Wykonawczy MKOL prawdopodobnie nie uzna tego wyboru, a Kongres zostanie unieważniony. Ale wtedy pięściarze o igrzyskach w Tokio (2020) mogą zapomnieć. Wydaje się to niemożliwe, ale niestety, jest realne.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze