Diduszko: Nie poddajemy się nigdy
Koszykarze Polskiego Cukru odnieśli historyczne - pierwsze zwycięstwo nad Anwilem na boisku rywala, wygrywając w sobotnim spotkaniu ekstraklasy we Włocławku 79:76. - Nie poddajemy się nigdy. Nie ma znaczenia, iloma punktami prowadzi rywal - podkreślił gracz torunian Bartosz Diduszko.
Sobotni mecz do złudzenia przypominał wrześniowe spotkanie o Superpuchar Polski w Gnieźnie. Anwil świetnie wyglądał w pierwszej połowie, którą wygrał 11 punktami, ale po przerwie znów zdecydowanie lepsi byli torunianie. Dobra postawa w końcówce rozgrywającego włocławian Kamila Łączyńskiego pozwoliła wprawdzie na doprowadzenie do dogrywki, ale w niej goście wykorzystali swoje atuty z zimną krwią.
"Derby dla Torunia" - takie okrzyki w Hali Mistrzów się jeszcze nie zdarzały, a to one w sobotę żegnały zawodników obu drużyn. Chwilę wcześniej decydującą "trójkę" trafił Diduszko - jeden z najlepszych aktorów derbowego spektaklu. Często niewidoczny w ofensywie i ciężko pracujący w obronie zawodnik tym razem zdobył 15 punktów, będąc wraz z Karolem Gruszeckim najskuteczniejszym zawodnikiem ekipy gości. Po raz kolejny w tym sezonie bardzo dobrze grą torunian kierował Tomasz Śnieg.
- Było to dla nas pierwsze w historii zwycięstwo we Włocławku. Znów pokazaliśmy charakter. Nie poddajemy się nigdy - niezależnie od tego iloma punktami przegrywamy. To spotkanie było bardzo podobne do rywalizacji o Superpuchar. Graliśmy bardzo dobrze w drugiej połowie i w dogrywce. Zawsze dobrze jest wrócić do Włocławka. Bardzo lubię grać w tej hali i przy tych kibicach. Wielkie brawa należą się naszym fanom, którzy stawili się tu tak licznie i bardzo głośno nas wspierali - mówił Diduszko.
Trener Polskiego Cukru Dejan Mihevc dodał, że to było spotkanie, które derbowym nie było tylko z nazwy.
- Nasz zespół musi grać przez całe spotkanie na podobnym poziomie, bo gdy zaczynamy gorzej na początku, to później trzeba gonić. Ten mecz był bardzo twardy na tablicach, ale zwycięstwo jedzie do Torunia - podkreślił Mihevc.
Słoweński szkoleniowiec dodał, że fani z Torunia rozwijają się tak jak cały klub. "Jest ich więcej niż w poprzednim sezonie. To pozytywna sprawa. Życzę powodzenia Anwilowi w europejskich pucharach, bo oni reprezentują całą polską koszykówkę" - mówił Mihevc. Do tych życzeń dołączył się Diduszko
Szkoleniowiec gospodarzy Igor Milicic wskazał, że torunianie walczyli do końca i wykorzystali niemoc Anwilu w pewnych aspektach - szczególnie "w pomalowanym".
- Oni zbierali w ataku i to jest nasz problem, który się powtarza. Szczególnie jest to widoczne przeciwko tak siłowo grającemu rywalowi jak Polski Cukier. Nie możemy liczyć na to, że sędziowie będą odgwizdywali błąd trzech sekund. Trzeba posługiwać się tą samą bronią co rywale. Dziś znów mieliśmy też zbyt wiele strat. Nie graliśmy w pewnych fragmentach zespołowo, a zbyt indywidualnie - ocenił Milicic.
Koszykarz Anwilu Mateusz Kostrzewski wskazał, że to gospodarze "zgotowali" sobie taki wynik.
- Nie możemy sobie pozwolić, żeby nasza gra wyglądała tak różnie w dwóch połowach. Po przerwie przestaliśmy wykonywać założenia trenera. Potem było już nam ciężko przejąć mecz, gdy rywale nas dogonili - ocenił Kostrzewski.
W zespole gospodarzy najskuteczniej zagrali w derbach Chorwat Josip Sobin - 15 pkt oraz Rosjanin Walerij Lichodiej - 13.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze