Masternak: Część mojego serca zmarła razem z trenerem Gmitrukiem
Wiadomość o śmierci trenera Andrzeja Gmitruka obiegła świat polskiego sportu, który pogrążył się w żałobie. Najtrudniej tę wiadomość przyjęli jego byli podopieczni, wśród których jest między innymi Mateusz Masternak. "Taka wiadomość to wielki smutek i wielki żal. Znaczna część mojego serca była z trenerem i dzisiaj ta część zmarła razem z nim" - powiedział pięściarz.
Polsat Sport: Smutna wiadomość poruszyła cały świat sportu, ale szczególnie "dzieci" trenera Gmitruka, a więc pięściarzy, z którymi miał przyjemność pracować. Zostały troszkę osierocone...
Mateusz Masternak: Ta informacja rano mnie ogromnie przytłoczyła. Trudno cokolwiek powiedzieć. Sytuacja naprawdę dramatyczna. Od 2006 roku współpracowaliśmy i taka wiadomość to wielki smutek i wielki żal. Znaczna część mojego serca była z trenerem i dzisiaj ta część zmarła razem z nim...
Jaką rolę w karierze pięściarza takiego jak Mateusz Masternak odgrywał trener Gmitruk?
To jest trener, któremu zawdzięczam najwięcej. To on mnie ukształtował jako pięściarza, wprowadził do wielkiego boksu i wszystkie sukcesy zawdzięczam jemu.
Na czym polegał jego fenomen? Każdy bokser chciałby być trenowanym właśnie przez trenera Gmitruka.
Przede wszystkim trzeba podkreślić jego dużą wiedzę i inteligencję jako trenera oraz człowieka. Taki "nos" bokserski. Zwracał uwagę na rzeczy, które teoretycznie były mało istotne, a później okazywały się kluczowe. Niewielu trenerów miało ten dar.
Co to było w twoim przypadku?
Trudno powiedzieć, bo każdy trener ma tajniki, których nie zdradza. Zrobił ze mnie pięściarza, który był bardzo niewygodny dla innych. Wszyscy mówili spójnie jednym głosem, że bardzo ciężko się ze mną walczy. To było to, co zaszczepił u mnie trener. Oczywiście nigdy mi nie powiedział, co było tego przyczyną.
Nie przebierał w słowach...
Jego praca w narożniku była legendarna, niektóre cytaty przejdą do historii polskiego boksu. Bardzo szybko czytał walkę i bardzo dużo widział. W jednej rundzie pięściarzowi nie udawała się walka, a dzięki rozmowie w przerwie zmieniał swoje położenie o 180 stopni. Dialog między pięściarzem, a trenerem była niezwykła. To była jego wielka zaleta. Chciałbym przypomnieć nasze ostatnie spotkanie. Jak wróciłem z Warszawy, opowiedziałem swojej żonie, że pan trener przytulił mnie jak jeszcze nigdy. Przytulił mnie jak swojego syna. Okazało się, że to było nasze ostatnie spotkanie. W taki sposób się ze mną pożegnał.
Rozmowa z Mateuszem Masternakiem w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze