Plebiscyt PS: Stoch czy Kubiak, a może Kurek?
Kamil Stoch miał fantastyczny sezon, ale siatkarze też pokazali pazur wygrywając po raz drugi z rzędu mistrzostwa świata. Kapitan Michał Kubiak w Bułgarii i Włoszech grał fantastycznie, a MVP mistrzostw, Bartosz Kurek, wprost kosmicznie. Kto z nich jest faworytem do zwycięstwa w prestiżowym Plebiscycie Przeglądu Sportowego?
Przed rokiem Stoch wygrał na finiszu rywalizację z Robertem Lewandowskim i Anitą Włodarczyk, w tym prawdopodobnie będzie toczył walkę o zwycięstwo z Kubiakiem lub Kurkiem. Takie mam przeczucie. Nie sądzę, by tej trójce mógł ktoś poważnie zagrozić.
Stoch wygrał Turniej Czterech Skoczni, a w nim wszystkie cztery konkursy wyrównując wyczyn Svena Hannawalda, później został wicemistrzem świata w lotach narciarskich (jako pierwszy Polak w historii), a na zimowych igrzyskach w Pjongczangu zdobył złoty medal w konkursie na dużej skoczni i brązowy w rywalizacji drużynowej, pierwszym w historii polskich skoków. Zdobył też kolejną Kryształową Kulę za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
Czy ktoś jest w stanie przebić te osiągnięcia? Myślę, że jedynie siatkarze mogą włączyć się do walki o wygraną w Plebiscycie. Moim zdaniem głównym rywalem Stocha będzie Kubiak lub Kurek. Pierwszy z nich jak przystało na kapitana i lidera zespołu wspaniale prowadził kolegów do kolejnych zwycięstw. Bez niego nie byłoby tego złota, jestem o tym głęboko przekonany. A Kurek był tym, który nie pozwolił, by ten zespół zatrzymać, w finałowej fazie mistrzostw grał na kosmicznym poziomie. Nic dziwnego, że uznano go najlepszym zawodnikiem turnieju.
Cztery lata temu Stoch w podobnej sytuacji pokonał Mariusza Wlazłego, mistrza świata w siatkówce, MVP turnieju i najlepszego atakującego imprezy, która odbyła się w Polsce. Stoch zdobył dwa złote medale olimpijskie w Soczi, ale Plebiscyt wygrał nieznacznie: miał 716 662 głosy, a Wlazły 705 774. Trzeci wtedy, Michał Kwiatkowski, mistrz świata w kolarstwie, uzyskał 39 633 głosów.
Bartosz Kurek w 2011 roku stał już na plebiscytowym podium, przegrał tylko z Justyną Kowalczyk, wyprzedzając Adama Małysza i Agnieszkę Radwańską. Polacy pod wodzą Andrei Anastasiego zdobyli wtedy brązowe medale w mistrzostwach Europy i Lidze Światowej.
Siatkarze wciąż czekają na zwycięstwo w Plebiscycie „PS”. W 1974 roku, gdy wygrywali mistrzostwa świata w Meksyku i dwa lata później, gdy zdobywali olimpijskie złoto w Montrealu królową polskiego sportu była Irena Szewińska. W 1974 roku drugi był Kazimierz Deyna, a kapitan siatkarskich mistrzów świata, Edward Skorek, dopiero dziesiąty. W 1976 roku Skorek, kapitan mistrzów olimpijskich był siódmy, za Jerzym Rybickim, który w Montrealu wywalczył ostatni dla polskiego boksu złoty medal igrzysk. Na pierwszą trójkę, Szewińską, Jacka Wszołę i Wojciecha Fibaka głosowało ponad milion osób.
Warto jeszcze przypomnieć, że w 1988 roku po raz pierwszy uhonorowano sportowca niepełnosprawnego. Został nim pływak Arkadiusz Pawłowski, wielokrotny złoty medalista igrzysk paraolimpijskich, a tym, który w dużej mierze przyczynił się do tego że wreszcie zauważono paraolimpijczyków, był niżej podpisany. W tamtym okresie bardzo dużo pisałem o sportowej rywalizacji niepełnosprawnych, byłem jedynym polskim dziennikarzem na Paraolimpiadzie w Seulu, na której Pawłowski odegrał więcej niż znaczącą rolę.
Dzięki sile mediów dwukrotnie bliski zwycięstwa w Plebiscycie był Marek Piotrowski, mistrz kickboxingu, dyscypliny dopiero rosnącej w naszym kraju w siłę. W 1989 roku minimalnie przegrał z wybitnym, przedwcześnie zmarłym polskim kolarzem, Joachimem Halupczokiem, a rok później z Wandą Panfil, biegaczką, która wygrywała wielkie maratony w Nowym Jorku, Bostonie, Londynie, Tokio i Nagoi.
W czasach Piotrowskiego nie było internetu i mediów społecznościowych, nikt w Polsce nie pokazywał, gdy wygrywał w wielkim stylu MŚ w Monachium, Puchar Świata w Budapeszcie, czy później toczył wielkie, zwycięskie walki na zawodowych ringach w USA. Dopiero legendarny pojedynek z Holendrem Robem Kamanem w Paryżu (listopad 1992) telewizja pokazała z tygodniowym opóźnieniem, a ja miałem przyjemność tę przegraną wojnę, wraz z Grzegorzem Świątkiewiczem, skomentować.
Byłem też w nielicznej grupie dziennikarzy, która pisała i mówiła o wyczynach Piotrowskiego najczęściej. A że było o czym pisać i mówić, to już inna sprawa. Tak naprawdę niewiele zabrakło, by wygrał oba wspomniane Plebiscyty, co byłoby niewątpliwie zjawiskiem wyjątkowym w historii tych wyborów.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze