Gala w Monte Carlo: Lebiediew - Wilson. Transmisja na Polsatsport.pl
Rosjanin Denis Lebiediew w sobotniej walce w Monte Carlo w starciu z Mikiem Wilsonem będzie faworytem, ale nie wiemy na co go stać. I co jeszcze chce osiągnąć. Transmisja gali w Monte Carlo z walką wieczoru Lebiediew - Wilson na portalu Polsatsport.pl i w Polsacie Sport Extra.
Rosjanin w przyszłym roku skończy 40 lat, więc wątpliwości co do jego możliwości są uzasadnione. Od przegranej walki z Muratem Gassijewem dwa lata temu, stoczył dwa wygrane pojedynki, ale nie były to wielkie widowiska. Dziś twierdzi, że jest w bardzo dobrej formie i nie ukrywa, że bardzo chciałby się jeszcze zmierzyć z Ołeksandrem Usykiem, ale chyba nie będzie to możliwe. Chyba, że Ukrainiec zdecyduje się wrócić na walkę z nim z wagi ciężkiej, gdzie się właśnie wybiera.
Denis Lebiediew (31-2, 23 KO) twierdzi, że trafił do boksu dzięki ojcu. Był w pierwszej klasie szkoły podstawowej, gdy ten zaprowadził go na trening, nie pytając o zdanie. W czasach amatorskich był mistrzem Europy juniorów, ale innych znaczących sukcesów nie osiągnął. W Rosji trudno było przebić się do reprezentacji, dlatego podpisał zawodowy kontrakt i pierwszy pojedynek stoczył w 2001 roku. Dziewięć lat później znokautował Aleksandra Aleksiejewa i stoczył wyrównaną, nie tylko moim zdaniem zwycięską walkę z Marco Huckiem. Ale sędziowie widzieli inaczej i leworęczny Rosjanin mistrzem świata wtedy nie został. Musiał jeszcze dwa lata poczekać. Dopiero po wygranej z Santanderem Silgado mógł się cieszyć z pasa WBA w wadze junior ciężkiej, wcześniej pokonał słynnego Jamesa Tonneya i był mistrzem interim.
Dziś pytany, które walki pamięta najbardziej mówi, że z Royem Jonesem Jr, którego ciężko znokautował, oraz przegraną z Guillermo Jonesem w maju 2013 roku. To był krwawy horror. Lebiediew pierwszego rozcięcia łuku brwiowego doznał już w na początku walki, po kolejnych trzech rozcięciach krew zalewała mu oczy, nie widział rywala. Pojedynek został zatrzymany w 11 rundzie, po dziesięciu u wszystkich sędziów prowadził Rosjanin. Ale to nie koniec, u Jonesa wykryto niedozwolone środki i walka została uznana za nieodbytą, a Lebiediew zachował mistrzowski tytuł.
Czy 35-letni Amerykanin Mike Wilson (19-0, 8 KO) jest w stanie go pokonać? Nie sądzę. Jest wprawdzie sporo wyższy, mierzy 191 cm, a Rosjanin 180 cm, jest niepokonany, ale tylko dlatego, że nie miał mocnych rywali. Z Lebiediewem przegra, stawiam, że przed czasem.
Gala w Monte Carlo to oczywiście nie tylko starcie Lebiediewa z Wilsonem. Stawką pojedynku Kala Yafai z Israelem Gonzalezem będzie przecież pas WBA w wadze supermuszej, zobaczymy też mistrza olimpijskiego z Rio de Janeiro, Kazacha Daniyara Jeleussinowa z Marco Mojicą z Nikaragui, czy Anglika Franka Buglioniego (półciężka) w starciu z Chińczykiem Fanlong Mengiem. Do ringu wyjdzie też potężny, dwumetrowy Rosjanin Aleksander Ustinow, by walczyć z Michaelem Hunterem. Amerykanin, olimpijczyk z Rio de Janeiro (przegrał tam w pierwszej walce, przy remisie 10:10 małymi punktami z Arturem Bietierbijewem, którego z kolei w następnym pojedynku wyeliminował późniejszy złoty medalista Usyk) do niedawna był jeszcze pięściarzem wagi junior ciężkiej w której poniósł jedyną jak dotąd porażkę, z … Ołeksandrem Usykiem.
W starciu z Ustinowem różnica parametrów fizycznych będzie duża, Rosjanin waży ponad 120 kg, ale myślę, że Hunter ma spore szanse na zwycięstwo. Będzie zdecydowanie szybszy od rywala i jeśli to wykorzysta, to wygra.
27-letni Jeleussinow (4-0, 2 KO) też powinien dać sobie radę z sześć lat starszym Mojicą (16-2-2, 12 KO). Leworęczny Kazach był świetnym amatorem, co potwierdził na olimpijskim ringu w Rio de Janeiro. Ma też podstawy, by myśleć o wielkich sukcesach w zawodowej rywalizacji. Czy będzie mistrzem świata, za wcześnie pisać, ale wydaje mi się, że może w tej wadze namieszać. Po prosu dużo potrafi, wie na czym boks polega.
Nieco innych wrażeń należy się spodziewać w walkach 29-letniego Buglioniego (22-3-1, 16 KO) z Chińczykiem Fanlong Mengiem (13-0, 8 KO) oraz w mistrzowskim pojedynku Yafai – Gonzalez. Buglioni lubi się bić, jest silny, twardy, więc rok starszy, nieco wyższy (188 cm – 185 cm)) i niepokonany Fanlong Meng będzie miał niełatwe zadanie. I faworytem w moim odczuciu raczej nie będzie.
Podobnie jak Meksykanin Israel Gonzalez (23-2, 10 KO) w walce z Khalidem Yafai (24-0, 15 KO). Gonzalez ma już za sobą walkę o mistrzowski pas w tej kategorii. W lutym przegrał przed czasem z czempionem IBF, Jerwinem Ancajasem. Nie wiem czy w Monte Carlo przegra w podobny sposób, ale nie wierzę, że w sobotę odbierze pas WBA Anglikowi. Wydaje mi się, że 29 letni Khalid Yafai, jest po prostu lepszym pięściarzem.
Transmisja gali w Monte Carlo w sobotę od 20.00 na Polsatsport.pl i od 22:00 w Polsacie Sport Extra.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze