Kubica zabrał miejsce Francuzowi, a mimo to Francja go kocha
Po powrocie z Portugalii, gdzie zostałem mile zaskoczony wyczynem polskiej młodzieżówki oraz niezłą postawa pierwszej reprezentacji, czekała na mnie w Paryżu wspaniała wiadomość. Chodzi oczywiście o powrót Roberta Kubicy do Formuły 1.
Nie jest to błaha informacja, bo przez ostatnie osiem lat, kiedy oglądało się wyścigi Formuły 1 od czasu do czasu, człowiek nie przeżywał żadnych większych emocji. Kubica w swojej karierze wygrał co prawda zaledwie jedno Grand Prix, ale aż 12 razy stawał na podium. To były piękne chwile dla polskiego sportu.
Po przeczytaniu kilku artykułów dotyczących powrotu 33-latka do pełnej sprawności, odnosi się wrażenie, że przez te wszystkie lata Robert cały czas był obecny we francuskich mediach, a opinie na jego temat zawsze były nad wyraz pozytywne.
Ciekawy byłbym, gdyby w Polsce jakiś obcokrajowiec zamknął drogę do stajni wyścigowej jakiemuś polskiemu pilotowi z najwyższej półki. Jaka byłaby reakcja mediów i kibiców. A we Francji mimo że Robert zamknął właśnie ostatnie drzwi do stajni Williamsa, francuskiemu kierowcy Estebanowi Oconowi, we Francji ten fakt absolutnie nie obniżył dużej sympatii do Polaka.
Dzisiaj 33-latek testuje bolid Williamsa, myśląc o sezonie 2019. Nie ukrywajmy, że obecne samochody brytyjskiego teamu nie dorównują reszcie stawki w F1. Oznacza to, że Robert jest naprawdę wielkim wyczynowcem i nie boi się podejmować najbardziej ryzykownych wyzwań. W wywiadzie dla L'Equipe stwierdził, że absolutnie nic nie jest niemożliwe.
- Nikt, oprócz mnie i moich bliskich, nie wierzył, że wrócę. Mój powrót to doskonały dowód na to, że absolutnie wszystko jest możliwe - powiedział polski kierowca, który przeszedł tyle operacji prawej ręki, że aż ciężko je wszystkie zliczyć.
- Gdybym nie sądził, że wrócę do dawnego poziomu, nie stawałbym teraz przed wami, dziennikarzami. Owszem, jestem świadomy, że trudno w to teraz uwierzyć i że wielu z was koncentruje się na tej mojej ułomności. Tak naprawdę jednak sprawa nie jest aż tak poważna, jak wielu ludzi myślało. Pierwszy dowód - 17 marca w Australii - zapowiedział polski kierowca.
Powrót Roberta na pewno przyciągnie przed ekrany w Polsce i na świecie prawdziwe tłumy. Warto przypomnieć, że kiedy startował w rajdach WRC, czasami byliśmy przekonani, że co prawda do końca nie dojedzie, ale zawsze u kibiców tkwiła ta nadzieja, że coś ciekawego może się wydarzyć. Taki jest Robert i taki pozostanie. Miejmy nadzieję, że mimo 33 lat na karku, wkrótce powróci do wielkiego ścigania.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze