Iwanow: Dublin na razie się bawi. Kogo przydzieli nam los?
Wczoraj wieczorem lotnisko i wyjazdowe drogi w Dublinie ogarnięte były ruchem związanym z opuszczaniem stolicy Irlandii na weekend. Dziennikarzy i ekip obsługujących losowanie eliminacji EURO 2020 jest tu jeszcze niewiele. Na stoisku odpowiedzialnym za transport gości do hoteli spokój. Towarzystwo „informująco-wspomagające” międzynarodowe. Mną zajął się pracownik z Azerbejdżanu, który ze względu na moje nazwisko spodziewał się, że przyleciałem z … Moskwy.
Atmosferę niedzielnej ceremonii podkreśla jedynie pięknie oświetlony logiem mistrzostw Europy most przy Convention Center. To tu w niedzielę 55 federacji pozna swoich rywali, z którymi będzie się mierzyć w błyskawicznych kwalifikacjach. Walka toczyć się będzie bowiem tylko 8 miesięcy – od marca do listopada 2019. Prądu nie żałują też na piłkarskiej arenie w Dublinie. Ona również tonie w świetle. Tu rozegrane zostaną cztery spotkania. Trzy w grupie, jedno w 1/8 finału.
Przypominamy, że nietypowo mistrzostwa będą miały nie państwa-gospodarze, a miasta. Poza irlandzką metropolią odbędą się one także w Monachium, Baku, Rzymie, St.Petersburgu, Brukseli, Kopenhadze, Bukareszcie, Amsterdamie, Glasgow, Bilbao i Londynie. W tym ostatnim odbędą się trzy ostatnie i zarazem najważniejsze mecze. Dwa półfinały i spotkanie o złoto. Ale tym na razie nikt tu nie zaprząta sobie głowy. Wczoraj był piątek. A to na Wyspach zawsze okazja do zabawy. Restauracje i puby pękały w szwach. Trudno było znaleźć stolik, by coś zjeść. Tłumy były dosłownie wszędzie. I to ludzi w każdym wieku. Świętuje nie tylko młodzież.
Czy okazję do fety w niedzielne wczesne popołudnie będą mieć polscy kibice, piłkarze i zarządzający PZPN-em? Pierwszy plan został wykonany. Bo dzięki remisowi w Guimares z Portugalią i… Holendrom, którzy doprowadzili do remisu w wyjazdowym spotkaniu Ligi Narodów w Niemczech zachowaliśmy pierwszy koszyk.
Z drugiego selekcjoner Jerzy Brzęczek nie chciałby trafić na Niemców (wiadomo dlaczego, choć ostatnio radziliśmy sobie z nimi nie najgorzej), Danię (która miejsce w szeregu pokazała nam w 4-0 w pierwszym dniu września 2017 roku, co było pierwszym ostrzeżeniem jeszcze na długo przed mundialem) i Szwedów (zawsze niewygodnych do grania, na siedem ostatnich meczów przegraliśmy sześć, ostatnią wygraną notując w towarzyskim spotkaniu w Gdyni w 1991 roku!).
Z „gorszych” koszyków zdaniem trenera najlepiej byłoby wpaść na Finów, Estonię, Gibraltar i San Marino, ale to raczej - jak mówi się na Wyspach Brytyjskich - „wishful thinking”. Patrząc na liczbę federacji z byłego Związku Radzieckiego i z Bałkanów można być więcej niż pewnym, że wyruszymy na wschód i południe od naszego kraju.
Tym bardziej, że UEFA zadbała o to, by drużyny z państw odległych od siebie geograficznie nie musiały pokonywać tak długich i męczących podróży więcej niż jednokrotnie. Ważny będzie też aspekt klimatyczny, jak również polityczny. Już dziś zatem możemy powiedzieć, że jeśli trafimy na Rosjan, nie będzie w naszej grupie Ukrainy. Jeśli na Armenię, unikniemy Azerbejdżanu.
Kosowo nie może z kolei zagrać z Bośniakami, a Hiszpania z Gibraltarem, ale ten temat nas nie dotyczy, bo przecież jesteśmy w tym samym koszyku co ekipa Luisa Enrique. Jedno z życzeń Brzęczka może się zatem spełnić. I tak jak za Adama Nawałki w eliminacjach do EURO 2016 jest szansa, że spotkamy się z półamatorami spod „Wielkiej Skały”.
Transmisja niedzielnego losowania grup eliminacyjnych Euro 2020 w Polsacie Sport od godziny 12.00.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze