Plebiscyt PS: Sylwetka Anity Włodarczyk
Początek roku nie był dla Anity Włodarczyk udany. W pierwszych zawodach rzuciła młotem szokująco blisko – 65,71. O ponad 17 metrów od jej własnego rekordu świata! Zajęła ledwie dziewiąte miejsce w zawodach w Halle. Trwająca ponad cztery lata zwycięska seria (42 konkursy) została przerwana, ale... „gdy sezon źle się zaczyna, to znak, że skończy się super" – podsumowała wpadkę Włodarczyk. Jak się okazało, miała rację.
Głosuj na Anitę Włodarczyk w plebiscycie Przeglądu Sportowego.
Najlepsza od lat specjalistka rzutu młotem w kolejnych zawodach – 8 czerwca w Chorzowie w memoriale Kusocińskiego – rzuciła już znacznie dalej (75,52), ale i tym razem nie zwyciężyła. Zajęła 2. miejsce. Potem jednak wszystko wróciło do normy. Siedem kolejnych zawodów i siedem zwycięstw. Z tym najważniejszym, czyli finałem mistrzostw Europy, na czele.
Włodarczyk wspierało szerokie grono fanów. Na trybunach w Berlinie zasiadło kilkadziesiąt osób ubranych w koszulki z podobizną mistrzyni. Przyjechali do Niemiec specjalnym, bo złotym autobusem. Wśród nich byli rodzice Anity. A ona po raz kolejny nie dała szans rywalkom rzucając młot w najlepszej próbie na odległość 78,94. Po jej zwycięstwie, wszyscy – wraz ze złotą medalistką – wsiedli do autobusu i ruszyli w nocną podróż do Polski. Na drugi dzień w jej rodzinnym Rawiczu było wielkie święto.
Więcej o Anicie Włodarczyk można przeczytać tutaj.
Komentarze