Babilon MMA 7: Kita zadebiutuje w organizacji!
Fajerwerki niecały miesiąc po Sylwestrze? - To możliwe tylko 25 stycznia w Żyrardowie – mówi Michał „Masakra” Kita, który na gali „Babilon MMA 7” spotka się z innym doświadczonym fighterem Arturem „Głuchym” Głuchowskim. – Kibice zobaczą niesamowitą wojnę – przyznał drugi z zawodników.
Pojedynek 38-letniego Michała Kity (17-10) z 36-letnim Arturem Głuchowskim (6-5) w kategorii ciężkiej to świetne otwarcie roku w polskim zawodowym MMA. Obydwaj debiutują w organizacji Babilon MMA. Michał, który związał się kontraktem z promotorem Tomaszem Babilońskim, to były pretendent do tytułu mistrzowskiego KSW, z kolei jego rywal wraca do rywalizacji w Mieszanych Sztukach Walki po ponad 3-letniej przerwie. – Podejmuję ryzyko na 100 proc., chociaż już wcześniej miałem zaplanowaną walkę w marcu w Manchesterze – powiedział Artur Głuchowski.
Obaj zawodnicy z respektem i szacunkiem wypowiadają się o sobie. - Artur Głuchowski to bardzo mocny fizycznie zawodnik, bezpardonowy, który nie obawia się wyzwań i tak naprawdę nie ma nic do stracenia w tej walce. Kibice mogą się spodziewać dobrych "fajerwerków", mimo iż Sylwester już minął. A tak na poważnie, ten kto wykorzysta słabsze strony przeciwnika, okaże się zwycięzcą. Mam nadzieję, że to będę ja – podkreślił Michał Kita, którego życie sportowe bardzo mocno związane jest z MMA, prowadzi własny klub i organizuje gale amatorskie.
Przewaga warunków fizycznych będzie po stronie Artura Głuchowskiego, który mierzy 191 cm i waży ok. 112-115 kg. Michał Kita jest niższy o 6 cm i waży ok. 105 kg. – Uważam, że jestem niedocenianym zawodnikiem w krajowym MMA. Długo nie walczyłem, tak się życie potoczyło, ale nie potrafię nie trenować. Wiem na co mnie stać i jak dobrze jestem przygotowany od dłuższego czasu. Dlatego już jesienią wyraziłem chęć walki z Damianem Grabowskim w Poznaniu, niestety do tej potyczki nie doszło, a na pewno wielu miejscowych kibiców i nie tylko byłoby zainteresowanych takim starciem.
Artur Głuchowski nie dostał szansy rywalizacji z Damianem Grabowskim, z którym wiele lat temu przegrał Michał Kita. Ale ten rok zapowiada się obiecująco dla zawodnika Ankosu. 25 stycznia pojedynek z Michałem Kitą, a potem możliwa walka w Anglii, choć kontrakty jeszcze nie podpisane.
- Nie chcę czekać do marca i marnować szansy, dlatego zmierzą się z Michałem Kitą, którego uważam za godnego rywala. Chcę pójść z nim na wojnę i wiem, że Michałowi to też pasuje, bo to bitny zawodnik, który wiele razy pokazywał klasę. Ten pojedynek z Kitą jest dla mnie w tym momencie zdecydowanie najważniejszy, znów mogą się pokazać i przypomnieć – stwierdził.
Michała Kity nie było w oktagonie MMA od 1,5-roku. W poprzednim sezonie stoczył jedną, wygraną walkę w kickboxingu. Czy zatem planuje na zmiany starty w federacji Babilon MMA oraz w kickboxingu na zasadach K-1?
- Kiedyś bardzo mądry człowiek, były sportowiec, powiedział mi, abym dążył do tego, żeby nie być całkowicie uzależniony od walk MMA. To jest bardzo ciężki i kontuzjogenny sport, wszystko się może zdarzyć, nawet uraz wykluczający ze sportu na zawsze. Kocham rywalizację w MMA, ale nie będę hipokrytą i kłamcą i mówił, że walczę dla idei czy dla swoich fanów, owszem cieszę się, że oni są ze mną, ale walczę dla pieniędzy, przy okazji się spełniając – powiedział Michał Kita.
I Michał Kita, i Artur Głuchowski, że w 2019 roku stoczą po 3 walki w MMA. Debiutowali w tym samym 2006 roku. Jak od tego czasu zmieniły się Mieszane Sztuki Walki?
- MMA strasznie ewaluowało na przestrzeni ostatnich lat i stały się bardziej profesjonalne. Pierwsze lata to były konfrontacje stylów sportów walki, np. zapaśnik vs bokser. Obecnie każdy profesjonalny zawodnik MMA trenuje bardzo przekrojowo np. zapasy, boks, kickboxing, grappling itp. Specyficzne przygotowania pod względem fizycznym powodują, iż zawodnicy MMA są niesamowitymi atletami w pełnym sensie tego słowa – uważa Michał Kita.
Podobnego zdania jest Artur Głuchowski. – W pierwszych latach zawodnicy nie byli super przygotowani technicznie, bazowali głównie na swojej sile i parametrach fizycznych, tzw. smoki. W pierwszej walce od razu zostałem rzucony na głęboką wodę i stanąłem do pojedynku z Anglikiem Berrym, choć z perspektywy czasu – to była zła decyzja. Mentalnie nie byłem gotowy na takie starcie, poza tym nie miałem żadnego przetarcia amatorskiego. Niedługo później pokonałem bardzo dobrego zawodnika Karola Celińskiego, który cały czas wygrywa i mocno mu kibicuję. Obecne MMA jest inne, w klatce trzeba być wszechstronnym, potrafić przechytrzyć rywala. Nie tylko siła, ale technika, spryt, wytrenowanie. Mój sposób walki zmienia się z duchem czasu i jestem gotowy na walkę z Michałem Kitą.
Bilety na galę Babilon MMA 7 w Żyrardowie dostępne w serwisie Eventim.pl.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze