Kiedy polscy skoczkowie zaczną wygrywać?
Czwarte i szóste miejsce w Turnieju Czterech Skoczni Dawida Kubackiego i Kamila Stocha, kibiców skoków narciarskich w Polsce nie zadowala. Chcą zwycięstw. Czy są na to realne szanse w tym sezonie? Trzeba zachować spokój, bo większych powodów do obaw nie ma. Stoch i Kubacki z pewnością dadzą sobie radę, Żyła też będzie jeszcze latał daleko. Ale co będzie z drużyną? Tego nie wie nawet Horngacher!
Sukcesami skoczków jesteśmy rozpieszczani od lat. Najpierw wygrywał Adam Małysz, po nim Kamil Stoch, który nie był w dodatku osamotniony, o czym najlepiej świadczą sukcesy w konkursach drużynowych. Dwa lata temu Polacy zostali mistrzami świata, przed rokiem zdobyli pierwsze, historyczne medale w konkursach drużynowych na igrzyskach w Pjongczangu i mistrzostwach świata w lotach. Do tego dochodzi pasmo wielkich zwycięstw Stocha, który ma już w dorobku trzy złote medale olimpijskie w konkursach indywidualnych, nie licząc MŚ, Kryształowych Kul i zwycięstw w innych, prestiżowych turniejach.
Nic dziwnego, że Stoch był faworytem zakończonego w niedzielę 67. Turnieju Czterech Skoczni. Wygrał przecież dwie poprzednie edycje, w ubiegłej triumfował we wszystkich czterech konkursach, tak jak Niemiec Sven Hannawald w 2002 roku. Dwa lata temu na podium tego prestiżowego turnieju stało dwóch Polaków, pierwszy był Stoch, a drugi Piotr Żyła. I gdyby nie błąd sędziów tym trzecim byłby jeszcze Maciej Kot, który ostatecznie zajął czwarte miejsce.
Mając takie wspomnienia trudno być zadowolonym z czwartego i szóstego miejsca. Apetyt rośnie przecież w miarę jedzenia. Liczono na więcej, a bębenek podbijali sam Adam Małysz i prezes Apoloniusz Tajner, którzy stawiali na wygraną Stocha.
Faktycznie, Kamil tuż przed Turniejem Czterech Skoczni był w wielkiej formie nokautując rywali podczas mistrzostw Polski w Zakopanem.
- Tam trafiał w próg idealnie i odlatywał wszystkim jak chciał – mówi prezes Tajner. – A podczas TCS spóźniał skoki. Ale jak forma znów przyjdzie, o czym jestem przekonany, to nawet jak trochę spóźni, i tak odleci. I będzie wygrywał – obiecuje były trener Małysza, z którym wywalczył trzy Kryształowe Kule, srebro i brąz igrzysk, podwójne mistrzostwo świata oraz pierwszy polski triumf w Turnieju Czterech Skoczni.
Tym razem nad rywalami górował 22-letni Japończyk Ryoyu Kobayashi. Wygrał wszystkie cztery konkursy, dołączając tym samym do Hannawalda i Stocha. Tyle, że oni na takie sukces pracowali latami, a Kobayashi dokonał tego w ekspresowym tempie. W tym sezonie wygrał już osiem konkursów Pucharu Świata i jak wygra jeszcze kilka, to w połowie sezonu rozstrzygnie na swoją korzyść rywalizację o Kryształową Kulę. A jak na przełomie lutego i marca wygra jeszcze mistrzostwa świata w Seefeled?
Nie można tego wykluczyć. Na razie lata we własnej lidze, nikt nie jest mu w stanie zagrozić. Ale nic nie trwa wiecznie, szczególnie w skokach narciarskich. Stefan Horngacher jest przekonany, że forma jego skoczków przyjdzie na czas mistrzostw świata. W każdej chwili może odpalić Żyła, który zdaniem Horngachera podczas TCS był wyczerpany fizycznie, podobnie jak Stoch, który walczy jeszcze z pewnymi problemami technicznymi, ale wkrótce pokaże na co go stać. I jeśli mimo tych problemów zajął 6. miejsce w klasyfikacji generalnej TCS, to znak że jest wspaniałym skoczkiem.
Bardzo bliski miejsca na podium był Dawid Kubacki, ostatni skok w turnieju spóźnił i spadł na czwarte miejsce. Ale tak naprawdę stracił je w Innsbrucku. I on o tym doskonale wie. W Bishofshofen pobił jednak rekord skoczni, i to był pokaz siły, którą zademonstruje jeszcze nie raz.
Zdaniem Tajnera dobrze skacze też Jakub Wolny, nieco słabiej Stefan Hula i Aleksander Zniszczoł. Największy kłopot jest z Maciejem Kotem, który trzykrotnie odpadał w kwalifikacjach podczas TCS. Horngacher wierzy, że Kot wyjdzie jeszcze w tym sezonie na prostą i pokaże co potrafi. Prezes Apoloniusz Tajner zdaje się na wiedzę i doświadczenie austriackiego trenera, ale sam w takich sytuacjach wycofywał zawodnika z zawodów i dawał mu czas na eliminację błędów.
Do mistrzostw świata w Seefeld zostało jeszcze sporo czasu. Ciekawe, czy Kobayashi zachowa mistrzowską formę, czy Stoch, Kubacki, Żyła i ktoś czwarty obronią mistrzowski tytuł?
W Turnieju Czterech Skoczni przegranych było znacznie więcej niż wygranych. W Seefeld będą próbować się odegrać Norwegowie, Austriak Stefan Kraft, który będzie tam bronił dwóch indywidualnych zwycięstw sprzed dwóch lat, Niemiec Andreas Willinger, mistrz olimpijski z Pjongczangu. Zobaczymy co pokaże Słoweniec Peter Prewc, wycofany z TCS, podobnie jak jego młodszy brat Domen.
W najbliższy weekend skoczkowie spotkają się w Predazzo, gdzie rozegrane zostaną kolejne konkursy PŚ. Na tej skoczni złote medale mistrzostw świata zdobywali Małysz i Stoch, to szczęśliwe miejsce dla Polaków. Później wszyscy będziemy już czekać na Zakopane, tam najczęściej padały wiążące odpowiedzi co do polskich szans w dalszej części sezonu.
Dziś trzeba zachować spokój, bo większych powodów do obaw nie ma. Stoch i Kubacki z pewnością dadzą sobie radę, Żyła też będzie jeszcze latał daleko. Ale czy drużyna wskoczy na podium w Seefeld, czy odbuduje się w tym sezonie Maciej Kot, tego nie wie nikt. Nawet Stefan Horngacher i prezes Tajner.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze