Peszko: Mogłem zagrać więcej meczów w kadrze, gdyby nie moje błędy

Łukasz Borowski: Wczoraj pożegnałeś się z kibicami reprezentacji Polski oraz samą drużyną. Skąd decyzja o zakończeniu kariery w kadrze akurat w styczniu, czyli miesiącu, w którym wszyscy myślą już o rundzie wiosennej?

Sławomir Peszko: Na pewno dobrze przemyślałem tę decyzję i miałem podjąć ją już po mistrzostwach świata, gdy mijało dziesięć lat od mojego pierwszego meczu z "orzełkiem na piersi". Chciałem zrobić to tak, jak Łukasz Piszczek, czyli zaraz po samym turnieju, ale zdecydowałem się jednak przeczekać ten moment, w którym spadło na nas przecież wiele słów krytyki. Muszę podkreślić, że mój najlepszy okres w ciągu tych dziesięciu lat miał miejsce właśnie za kadencji Adama Nawałki. Kończę więc swoją przygodę z reprezentacją i jestem dumny z każdego zagranego w niej meczu.

Nikt nie odbierze ci tych 44 spotkań, w których strzeliłeś dwa gole. Jeśli chodzi o przeciwników, to szczególnie bliska twojemu sercu jest zapewne Irlandia. W meczu przeciwko temu zespołowi debiutowałeś i to Irlandczykom strzeliłeś decydującego gola, ważnego w kontekście awansu do mistrzostw Europy 2016.

Pamiętam tę bramkę i na pewno była ona jedną z najważniejszych w mojej karierze. Za sprawą tego trafienia przypieczętowaliśmy awans i pojechaliśmy do Francji. Dobrze pamiętam również inne mecze... Wydaje mi się, że czasami mogłem wycisnąć z nich trochę więcej lub może grać częściej - zwłaszcza za trenera Waldemara Fornalika czy Franciszka Smudy - ale przez swoje błędne decyzje w życiu nie dokonałem tego.

Cała rozmowa ze Sławomirem Peszko w załączonym materiale wideo.