Upadek byłej gwiazdy Manchesteru City. Wyląduje na peryferiach futbolu?
W kwietniu 2010 roku Joe Hart został wybrany do najlepszej jedenastki Premier League, powtarzając ten wyczyn dwa lata później. Jeszcze w 2015 roku zdobył nagrodę "Złote Rękawice" dla bramkarza z największą liczbą czystych kont w angielskiej ekstraklasie. Obecnie jest rezerwowym golkiperem w walczącym o utrzymanie Burnley, a jedyną ofertę w trwającym zimowym okienku transferowym dostał od... 17. zespołu Championship.
Zaledwie cztery czyste konta i 41 wpuszczonych bramek w tym sezonie - to bilans Joe Harta, który na swoim koncie posiada sześć trofeów, m.in, dwa tytuły Premier League oraz 75 występów w pierwszej reprezentacji Anglii.
Wydawało się, że Hart przez długie lata będzie stanowić o sile Manchesteru City. O Angliku mówiło się, że to jeden z najlepszych bramkarzy świata, a reprezentacja tego kraju wreszcie doczekała się świetnego zawodnika na tę pozycję.
Koszmar Harta zaczął się od momentu przyjścia na Eithad Stadium Pepa Guardioli, który nie był jego zwolennikiem. Były szkoleniowiec m.in. Bayernu Monachium zawsze uważał, że bramkarze nie powinni wcale grać gorzej nogami od piłkarzy z pola, a piętą achillesową ówczesnego idola kibiców The Citizens był właśnie ten element.
Tak naprawdę przyjście Guardioli do City oznaczało odejście Harta, bowiem nowy trener konsekwentnie stawiał na Claudio Bravo. I pomyśleć, że Katalończyk powiedział w jednym z wywiadów, że "zawodnikiem, którego odejście kosztowało mnie najwięcej był Joe Hart".
Od tamtej pory Hart znalazł się na równi pochyłej. Latem 2016 roku przeszedł do występującego w Serie A Torino, dla którego rozegrał 36 spotkań, wpuszczając 62 bramki - dwa razy więcej niż w trakcie swojej gry w City. Następnie został wypożyczony do West Ham United. Bilans? 19 meczów i 39 razy wyciągał piłkę z siatki.
Kiepska forma, brak regularnej gry był problemem nie tylko dla samego Harta, ale także dla kadry narodowej, która przecież wiązała z nim duże nadzieje. W konsekwencji sam zainteresowany nie znalazł się wśród powołanych na mundial w Rosji, gdzie Anglicy zajęli czwarte miejsce.
Hart w rozmowie z Daily Mail zdradził, że był na granicy depresji, ale wreszcie znalazł się klub, który chciał związać się z nim na długie lata. Dla 31-latka była to szansa, aby wrócić do dobrej dyspozycji. Niestety, rzeczywistość nie jest wcale tak kolorowa. Ostatnio ze składu wygryzł go Tom Heaton, a jedyną ofertę transferową otrzymał od Preston North End, które zajmuje 17. miejsce w Championship.
Pocieszeniem dla Anglika powinien być fakt, że gra na pozycji bramkarza, a więc wciąż może jeszcze sporo osiągnąć w futbolu na najwyższym poziomie. Dobrym przykładem jest Edwin van der Sar, który w latach 2001-2005 grał w przeciętnym Fulham, aby w wieku 35-lat przejść do Manchesteru United i trzykrotnie zagrać w finale Champions League, zdobywając to trofeum w 2008 roku. Czy Hart może liczyć na podobny scenariusz?
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze