Bobo Kaczmarek: Piątek to nie jest jeszcze pułap Lewandowskiego
Bogusław Kaczmarek, nestor wśród polskich trenerów, były asystent Leo Beenhakkera w reprezentacji Polski uważa, że Krzysztof Piątek nie zbliżył się jeszcze klasą do Roberta Lewandowskiego i nie wierzy, że obecny selekcjoner Jerzy Brzęczek znajdzie miejsce dla trzech naszych znakomitych napastników w pierwszym składzie.
CEZARY KOWALSKI: Czy rośnie nam nowy Robert Lewandowski?
BOGUSŁAW „BOBO” KACZMAREK: Nie, bo Krzysztof Piątek to zupełnie inny piłkarz. On jest ukierunkowany właściwie wyłącznie na strzelanie goli. Potrafi świetnie znaleźć się w sytuacji pod bramką, bazuje na intuicji a później 20 minut nie istnieje. Specyficzny. Lewandowski to zawodnik do gry kombinacyjnej, świetnie gra ciałem, walczy o piłkę, bardzo dobry w powietrzu. Kibicuję Krzyśkowi, może będzie tak, że rośnie nam wielka gwiazda światowej piłki, ale moim zdaniem jeszcze się nie zbliżył poziomem do Roberta.
Spodziewał się pan, że pół roku po odejściu z Polski ktoś będzie w stanie wyłożyć za niego 35 mln euro?
Michał Probierz przewidział tę kwotę i trzeba mu oddać, że wiedział co mówi mając tego gracza u siebie. Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że tę wartość zbudowały liczby, które udało mu się uzyskać jesienią w bardzo przeciętnym włoskim klubie, jaką jest Genoa. Skoro nie mając najlepszych partnerów strzelił aż tyle goli, to zrobił wrażenie. Przyglądałem się Krzyśkowi uważnie w jego meczu z Portugalią, oddał dwa strzały na bramkę, później dostał prezent i skorzystał wbijając gola z bliska i zniknął. Nie było go. To jest napastnik z gatunku tych, którzy mają półtorej sytuacji i potrafią zdobyć z tego dwie bramki. W myśl zasady, że pół szansy to też szansa. Niesamowita jest ta jego skuteczność w stosunku do tego ile go w ciągu meczu na boisku widać. Ciekawy jestem jednak jego występów w Milanie. Może być tak, że zadziała prawo serii, ważny jest debiut, pierwsze wrażenie. Z drugiej strony wkracza na grząski grunt. Wielkie oczekiwania, a klub wielki głównie z nazwy. Mający swoje problemy, z tym Gennaro Gattuso, który miota się na ławce. Sygnał, że nie poradził sobie w tym zamieszaniu taki gość jak Gonzalo Higuain jest jednak znaczący.
Jest szansa, aby zmieścić Lewandowskiego, Piątka i Milika w pierwszym składzie reprezentacji?
Musielibyśmy grać Brazylianę w ustawieniu 1-4-2-4. Bo przypomnę, że jeszcze Kamil Wilczek jest w dobrej formie. Tylko, że tak już się nie gra. Gdybym był Davidem Coperfieldem to jednego z naszych świetnych napastników zamieniłbym na równie dobrego środkowego obrońcę, bo przy kłopotach Kamila Glika w Monaco tu się pojawi największy problem.
Wierzy pan w Jerzego Brzęczka?
Trudno zepsuć te eliminacje. Jak się nie będzie przeszkadzało, to oni sami je wygrają. Nie lekceważę Jurka Brzęczka. Po prostu twierdzę, że na tym etapie jego pracy będzie mu łatwiej niż w jakimkolwiek polskim klubie. Ma do dyspozycji lepszych zawodników, a rywale nie są z najwyższej europejskiej półki. Tylko proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie mówię, że tacy jesteśmy mocni. Reprezentacja i polska piłka to nie jest to samo. Kadra po prostu przykrywa niedostatki piłki ligowej.
Nie zmierza ona w dobrym kierunku?
Strategia polegająca na sprzedaniu polskiego zawodnika i zatrudnieniu w zamian pięciu obcokrajowców jest zatrważająca. Nie wiem czy właściciele klubów kiedyś zrozumieją, ze lepiej postawić na pięciu, sześciu młodych Polaków, dać im grać i rozwijać się nawet kosztem tego, że nie powalczy się o pierwszą trójkę tylko zajmie miejsce numer sześć czy siedem. Ideałem byłoby, gdyby te kluby z dołu piramidy chciały pracować na te najbogatsze i też dzięki temu miałyby stały dopływ gotówki. Prezes Legii Dariusz Mioduski rzucił odważny pomysł, aby klubów, które pełniłyby rolę lokomotyw napędzających koniunkturę, podwyższających poziom i wartość całego produktu. Pewnie nie jest realny i przede wszystkim stoi w sprzeczności do tego, co się ostatnio w Legii wyprawiało, ale zawsze to jest jakaś myśl, przyczynek do dyskusji, próba pochylenia się nad problemem. Jeśli zostawimy to tak jak jest, to wkrótce będzie jeszcze gorzej.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze