Mielewski o początkach w Polsacie: Ze stresu schudłem 20 kg!
Jerzy Mielewski - jeden z najbardziej znanych i cenionych dziennikarzy Polsatu Sport jest nominowany do Telekamery. Jest to świetna okazja do przypomnienia jego początków w stacji, z którą jest związany już niemal 20 lat. Paulina Chylewska "wyciągnęła" z Jerzego kilka smakowitych kąsków. Między innymi to, że on wcale... nie miał być dziennikarzem. Polecamy!
Paulina Chylewska: Siedzimy w studiu, w którym powstaje większość magazynów Polsatu Sport. Jak się w nim czujesz?
Jerzy Mielewski: Jak w domu. Tylko żony nie ma. Czuję się tu naprawdę dobrze, jak ryba w wodzie.
Polsat Sport będzie obchodzić w tym roku 19. urodziny. Ile z tych spędziłeś w stacji?
Wychodzi, że siedemnaście. Przychodziłem tutaj jako zielony szczypiorek. Ja nie skończyłem studiów dziennikarskich. Jestem zarządcą nieruchomości. Gdy trafiłem do gabinetu dyrektora Mariana Kmity, to wszystko się wtedy tworzyło. To była maluteńka redakcja. Miałem być kierownikiem produkcji.
Podobno chciałeś właśnie taką funkcję pełnić?
Tak. Jak sobie teraz obserwuję pracę kierowników produkcji, to się zastanawiam, jak ja mogłem chcieć wykonywać właśnie ten zawód. Ze swoim kompletnym niezorganizowaniem nie miałbym żadnych szans, nie sprawdziłbym się na pewno w tej roli. Dyrektor Marian Kmita przestawił mnie na drugą stronę kamery, za co jestem mu bardzo wdzięczny.
Bardzo szybko zostałeś wrzucony na „głęboką wodę”, jako prowadzący serwis sportowy po głównym wydaniu „Wydarzeń” i podobno w ogóle się nie przestraszyłeś.
Może wtedy się nie przestraszyłem, ale jak teraz oglądam tamte materiały, to jestem bardzo przestraszony. Masakra! Nie wiem, jak zostałem wpuszczony na antenę. Teraz ciężko o takie sytuacje. Miesiąc po przyjściu do stacji prowadziłem już główny sportowy serwis Polsatu. Pół roku później były mistrzostwa świata w piłce nożnej w Korei i Japonii. Dostałem prowadzenie studia turniejowego.
Jak poszło?
Dla mnie to był kosmos. Wchodzę do studia i mam się spotkać choćby z Dariuszem Dziekanowskim, Andrzejem Personem i wieloma innymi gośćmi, których do tej pory oglądałem, podziwiałem, uczyłem się od nich. I ja mam z nimi rozmawiać? Ten 21-letni chłopak? Potężny stres. Schudłem 20 kilogramów. Bo trudno uwierzyć, ale ja wtedy ważyłem 100 kg.
Niemożliwe!
A jednak. W 2002 roku, no dobra, miałem tego nie mówić, ale zdradzę, że padały pytania, czy zawsze mam taką kwadratową twarz? Stres plus chęć nauczenia się wszystkiego sprawiły, że chudłem na potęgę. Wtedy nie miałem jeszcze rodziny, zobowiązań, więc spędzałem w Polsacie dzień i noc. Dosłownie. Wszędzie – na montażu, emisji, w całej telewizji. Jak bym mógł to robić, to wciąż bym robił. Bo tę drugą stronę naszej pracy – za kamerą też bardzo lubię.
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze