Pindera: Głośno o Kownackim, a będzie jeszcze głośniej

Sporty walki
Pindera: Głośno o Kownackim, a będzie jeszcze głośniej
fot. YouTube

Wszystko wskazuje na to, że jeszcze w tym roku Adam Kownacki (19-0, 15 KO) może walczyć o mistrzostwo świata. Sposób, w jaki rozprawił się z Geraldem Washingtonem (19-3-1, 12 KO) potwierdza, że ma w pięściach ciężkie argumenty.

Kolejne zwycięstwa urodzonego w Łomży mieszkańca Nowego Jorku przybliżają go do takiej chwili. 29 letni Kownacki jest przekonany, że to tylko kwestia czasu, a kiedy już dostanie szansę, to ją wykorzysta. Twierdzi, że nie boi się urzędujących mistrzów wagi ciężkiej, Deontay’a Wildera i Anthony’ego Joshui. Co więcej mówi, że ich pokona. 


Z wielu względów bardziej prawdopodobny jest pojedynek z Wilderem, mistrzem WBC.  Odzywają się już pierwsze głosy, że mogłoby do niego dojść pod koniec roku w Nowym Jorku, ale trzeba pamiętać, że Wilder ma dziś na głowie rewanżowy pojedynek z Tysonem Furym, a gdyby wygrał, to w pierwszym w kolejce jest Dominik Breazeale.


Do Joshui z kolei przymierzany jest Jarrell Miller, kolega Kownackiego, oczywiście w sytuacji jeśli nie dojdzie do walki posiadacza trzech mistrzowskich pasów (WBA, IBF, WBO) z Dillianem Whyte’em na Wembley, 13 kwietnia. Ale jeśli Joshua i Wilder, który prawdopodobnie w maju zmierzy się z Furym w Las Vegas zachowają tytuły, to nie można wykluczyć, że jeszcze w tym roku bić się będą ze sobą w unifikacyjnym boju.


Być może więc Kownacki będzie musiał poczekać na swoją szansę nieco dłużej. Nie ma jednak powodów do obaw, że zostanie zapomniany. Walcząc tak efektownie i mając za sobą publiczność, która pójdzie za nim w ogień, jest dla promotorów i telewizji zbyt łakomym kąskiem, by nie dać mu szansy. Tylko nie można wykluczyć, że będzie musiał stoczyć wcześniej jeszcze jedną walkę z kimś z szerokiej czołówki. Kownacki najchętniej poczekałby do jesieni i od razu rzucił się na głęboką wodę, ale to nie on będzie decydował.


Oczywiście z miejsca pojawi się pytanie, z kim miałby największe szanse na wygraną, gdyby dostał walkę o mistrzostwo świata i czy nie jest to jeszcze dla niego zbyt wcześnie. Jedno jest pewne: w starciach z Joshuą, Wilderem czy Furym (jeśli ten pokona Wildera i odbierze mu pas WBC) Kownacki nie będzie faworytem. Ale nie byłby też bez szans w takich konfrontacjach. Myślę, że z Joshuą miałby trudniej niż z Wilderem, choć oczywiście ten drugi mógłby go znokautować. Ale potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której „Baby Face” przechodzi do półdystansu i zadaje serię ciężkich ciosów, po których w głowie mistrza z Alabamy rodzą się wątpliwości.


Na pytanie, czy nie jest za wcześnie dla Kownackiego na takie walki odpowiadam, że jeśli pojawią się propozycje, to będą nie do odrzucenia. Staną za tym zapewne konkretne pieniądze, a mieszkający w Nowym Jorku od siódmego roku życia chłopak spod Łomży mówi wprost, że musi myśleć o finansowym zabezpieczeniu swojej rodziny, która w tym roku się powiększy.


Nie ukrywam, że Kownacki od dłuższego czasu mile mnie zaskakuje. Kiedy patrzyłem spod ringu w Barclays Center na jego pojedynek z Dannym Kellym w styczniu 2016 roku widziałem pięściarza, który popełnia wprawdzie masę błędów, ale zadaje po sto ciosów na rundę i nie jest tym specjalnie zmęczony. Później pamiętam długą rozmowę z Kownackim, gdy wspólnie z Mateuszem Borkiem jechaliśmy z nim na zgrupowanie do Łomnicy, gdzie był sparingpartnerem Tomasza Adamka przygotowującego się do walki z Solomonem Haumono w trójmiejskiej Ergo Arenie. Miałem wątpliwości, czy poradzi sobie z Arturem Szpilką, a on go zdemolował w niespełna cztery rundy.


Kolejne wygrane z Gruzinem Iago Kiładze i Amerykaninem Charlesem Martinem, byłym mistrzem świata, utwierdziły mnie jednak w przekonaniu, że Kownacki na swój sposób jest jednak kimś wyjątkowym. Teraz potwierdził to szybką demolką na dwumetrowym Washingtonie w Nowym Jorku. Co więcej odniosłem wrażenie, że poprawił trochę obronę, był szybki i dynamiczny, a przy tym czysto trafiał ciekawymi kombinacjami. Do tego Adam ma głowę z betonu, charakter wojownika i naprawdę ciężkie ręce. Presja go uskrzydla, a nie przytłacza, to też bardzo ważne, podobnie jak głód zwycięstw.

 

Chciałbym go zobaczyć, jak w wypełnionej do ostatniego miejsca Barclays Center wychodzi do Wildera i walczy z nim o mistrzostwo świata. Jestem przekonany, że by się nie wystraszył i biłby się dzielnie. Czy odebrałby mu mistrzowski pas? Tego nie wiem, ale mam świadomość, że Kownacki jeszcze ma rezerwy i może być lepszy, więc nie odbierałbym mu szans.


Najbardziej niesamowite w tym wszystkim jest to, że taka walka jest realna, że to nie są jedynie marzenia. Trzy lata temu gdy wyraźnie wygrywał na Brooklynie z Dannym Kellym, nie zaryzykowałbym stwierdzenia, że to możliwe.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie