Antiga – trener z plakietką "przystanek końcowy"
"Życie trenera jest jak tramwaj: jeden wsiada, drugi wysiada. Ja właśnie wysiadam" – powiedział przed laty były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski Wojciech Łazarek. Trener siatkarzy ONICO Warszawa Stephane Antiga o swym przystanku końcowym dowiedział się już w połowie trasy. Czy ogłoszenie takiej informacji w tej fazie sezonu nie będzie miało demobilizującego wpływu na postawę drużyny ze stolicy? Dyskutowali o tym goście magazynu siatkarskiego #7strefa.
W połowie stycznia prezes i dyrektor sportowy ONICO Warszawa Piotr Gacek oficjalnie ogłosił, że umowa z trenerem Antigą, która wygasa po zakończeniu sezonu 2018/19, nie zostanie przedłużona. Podanie tej informacji do wiadomości publicznej zbiegło się ze słabszą postawą siatkarzy ONICO.
Drużyna przegrała ligowy mecz w Zawierciu (1:3), później męczyła się w Nysie z pierwszoligową Stalą w ćwierćfinale Pucharu Polski (3:1), wreszcie na turnieju Final Four we Wrocławiu poniosła klęskę w starciu z Jastrzębskim Węglem.
Czy świadomość, że trener za kilka miesięcy zakończy współpracę z drużyną ma wpływ na postawę siatkarzy?
– To na pewno nie wzmocniło ONICO. Rzadko tak się dzieje, że trenera tak "zmienia się" w trakcie rozgrywek. To, że ONICO ogłosiło odejście Stephane Antigi, było reakcją na doniesienia prasowe. One się pojawiały i były pewnie równie szkodliwe, jak ogłoszenie przez zarząd klubu tej informacji. Z tego, co wiem Stefan sam chciał, by ta informacja została zaprezentowana oficjalnie, po to, by poprawić atmosferę. Jak widać, nie do końca to się udało. ONICO zawiodło i nie jest to kwestia tylko trochę słabszej gry Bartka Kurka, bo on nie może dźwigać na swoich plecach ciężaru gry całego zespołu... – powiedział dziennikarz Przeglądu Sportowego Kamil Drąg.
– Każde rotacje, nawet te, które wydają się logiczne, jeśli są dokonywane w trakcie sezonu, wiążą się z jakimś kosztem. Jeśli chodzi o to, co się stało u nas w lidze, to ja tego nie oceniam pozytywnie – stwierdził Ireneusz Mazur.
Ekspert Polsatu Sport przypominał swą sytuację ze Skry Bełchatów. W sezonie 2005/06 po raz drugi z rzędu wywalczył mistrzostwo i Puchar Polski, a mimo to, klub nie przedłużył z nim kontraktu:
– Zdobywając mistrzostwo i Puchar Polski wiedziałem już od dwóch, trzech miesięcy, że klub rozmawia z nowym trenerem. Mój kontrakt się kończył, ale wydawało mi się, że osiągając wynik, przynajmniej jakiś ukłon wobec mnie powinien zostać zrobiony. Jeden trener schowa tę urazę i wróci do tego dopiero po wielu latach, a drugiemu to przeszkadza w trakcie – przyznał.
– Uważam, że lepiej jest wykonać jakiś ruch w stronę trenera, dając mu alternatywę, możliwość przedłużenia umowy. Nie chcę wchodzić w rolę działaczy, ale co by kosztowało, gdybym jako prezes, czy dyrektor sportowy porozmawiał z trenerem i zapewnił, że w przypadku realizacji zadań, nadal będziemy rozmawiali o współpracy. Wtedy, prowadząc tę drużynę trener reaguje zupełnie inaczej. Daje serce, daje energię, a oprócz tego drużyna ma świadomość faktu, że trener nie jest przeznaczony na odstrzał – dodał Mazur.
Cała dyskusja w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze