Nie będzie wyczekiwanego powrotu do UFC? "Nie chcę nikogo krzywdzić"
Ostatnie zwycięstwo? 2011 rok. Ostatnia walka? 2015 rok. Mimo tak długiej przerwy fani ciągle wierzą, że zobaczą jeszcze Nicka Diaza (26-9-2NC, 13 KO, 8 SUB) w oktagonie. Jego ostatnie słowa mogą jednak być przesądzające...
O starszym z braci Diaz głośniej zrobiło się po ostatniej gali UFC 234 w Melbourne. Wszystko za sprawą wypowiedzi legendarnego Andersona Silvy, który po porażce z Israelem Adesanyą przyznał, że chętnie zmierzy się z Nickiem na gali w Brazylii (UFC 237). Obaj zawodnicy rywalizowali w styczniu 2015 roku. Na kartach punktowych zdecydowanie wygrał Silva, ale później wynik został zmieniony na no-contest z powodu pozytywnego wyniku testu antydopingowego.
- Kiedy rozmawiałem z jego menadżerem kilka miesięcy temu, Nick powiedział, byśmy to zrobili! To interesująca walka - przyznał Silva na konferencji prasowej.
Problem w tym, że Diaz chyba niespecjalnie pali się do powrotu do oktagonu. Świadczą o tym jego ostatnie słowa. Stocktończyk przyznał bowiem, że "nie chce nikogo krzywdzić, tylko chce imprezować".
To poważny cios dla tych, którzy cały czas liczą na kolejny występ starszego z braci Diaz.
Co ciekawe, wyzwanie Silvy nie umknęło... Conorowi McGregorowi. Największa gwiazda MMA na świecie wykorzystała okazję i zaproponowała walkę młodszego bratu Nicka - Nate'owi, z którym stoczyła już dwie walki. Za pierwszym razem wygrał Diaz, raz triumfował Irlandczyk.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze