Puchar EHF: Azoty postraszyły niemieckiego giganta

Piłkarze ręczni Azotów Puławy przegrali w niemieckiej Kilonii z THW Kiel 23:26 (11:11) w meczu 2. kolejki grupy D Pucharu EHF. Przed wyjazdem do "jaskini lwa" podopieczni Bartosza Jureckiego zapowiadali, że w hali chcą pokazać ambicję i zostawić po sobie dobre wrażenie. Słowa dotrzymali, do ostatnich minut walczyli z światową potęgą o co najmniej jeden punkt.
Początek spotkania obfitował w nieudane akcje z obu stron, pierwszy gol padł dopiero w szóstej minucie. Rzucił go Jerko Matulić i Azoty objęły prowadzenie. To musiał podrażnić ekipę gospodarzy, która była zdecydowanym faworytem środowego starcia. THW szybko doprowadziło do wyrównania, a po chwili już wygrywało.
Dobra gra polskiej ekipy w obronie niestety nie została poparta udanymi akcjami w ofensywie. Puławianie kilka razy stracili piłkę, nie mogli też poradzić sobie z doskonale spisującym się w bramce Andreasem Wolffem. Gdy otrząsnęli się z tej niemocy, kibice w Sparkassen-Arenie przecierali oczy ze zdziwienia. Po 22 minutach gry Azoty prowadziły 10:7. Duży wkład w ten wynik miał bramkarz puławskiej ekipy Walentyn Koszowy.
Niemcy dość szybko odrobili tę stratę, ale nadal byli zaskoczeni ambicję i bardzo dobrą grą gości w defensywie. Pierwsza połowa zakończyła się remisem 11:11.
W drugiej połowie trenerzy dokonali bardzo wielu zmian. Niestety nie wpłynęło to pozytywnie na drużynę z Lubelszczyzny, która zaczęła popełniać takie same błędy, jak na początku spotkania. Straty piłki i nieskuteczność w wyśmienitych sytuacjach, gole stracone podczas gry w przewadze. To spowodowało, że z każdą minutą podopieczni Jureckiego grali co raz bardziej nerwowo, a gospodarze zaczęli zdobywać punktową przewagę. Znów doskonale zaczął bronić Wolff, który w następnym sezonie będzie graczem PGE VIVE Kielce.
Być może dał o sobie znać duży wysiłek włożony w pierwszą część spotkania, bo w końcówce szczypiornistom Azotów wyraźnie zaczęło brakować tchu. Kilończycy coraz częściej zdobywali"łatwe" bramki, goście nie radzili sobie szczególnie z obrotowymi Patrickiem Wienckiemi i Hendrikiem Pekelerem.
Zespół z Puław poderwał się jeszcze do walki po dwóch rzutach Krzysztofa Łyżwy, który zupełnie zaskoczył Wolffa i zniwelował stratę, która wynosiła już sześć bramek. Osiem minut przed końcem meczu zmalała do jednej. Po kilku akcjach "gol za gola" ta różnica nie zmieniła się. W ostatniej minucie trener Alfred Gislason poprosił o czas dla THW i... chyba udało mu się wybić gości z rytmu, który mógł przynieść niespodziewany sukces. Gospodarze wykorzystali dwa proste błędu Azotów i wygrali ten mecz 26:23.
THW Kiel - KS Azoty Puławy 26:23 (11:11)
THW: Wolff - Duvnjak 6, M. Landin 6, Vujin 5, Zarabec 3, Pekeler 2, Wiencek 2, Reinkind 1, Ekberg 1, Firnhaber, Rahmel, Dahmke
Azoty: Bogdanow, Koszowy - Podsiadło 5, Jarosiewicz 4, Matulić 4, Panić 3, Kaleb 2, Łyżwa 2, Grzelak 2, Seroka 1, Skrabania, Prce, Rogulski, Masłowski, Kasprzak, Titow
