Lekkoatletyczne HMP: Złote medale Baumgart-Witan na 400 m i Liska w skoku o tyczce
Liderka światowych tabel w biegu na 400 m Iga Baumgart-Witan zdobyła w niedzielę złoty medal lekkoatletycznych halowych mistrzostw Polski w Toruniu, pokonując mistrzynię Europy Justynę Święty-Ersetic. W skoku o tyczce zwyciężył z dobrym rezultatem 5,83 Piotr Lisek.
Finał biegu na 400 m pań był prawdziwą ozdobą drugiego dnia mistrzostw kraju. Zwyciężyła najszybsza w tym roku na świecie Baumgart-Witan (BKS Bydgoszcz) z kolejnym świetnym rezultatem 52,05. Druga na mecie była podwójna mistrzyni Europy z Berlina Święty-Ersetic (AZS AWF Katowice) z wynikiem 52,16, a trzecia Anna Kiełbasińska (SKLA Sopot), która rekord życiowy poprawiła o ponad 0,8 sekundy i ma w tym momencie piąty wynik na tym dystansie w Europie - 52,32.
Czwarta w stawce Małgorzata Hołub-Kowalik (KL Bałtyk Koszalin) wypełniła również minimum na halowe mistrzostwa Europy uzyskując 52,89. W Glasgow indywidualnie będą mogły wystąpić jednak "tylko" trzy Polki.
- Nie podpalam się przed startem w mistrzostwach Europy. To jeszcze dwa tygodnie. Nie wiem, jakim cyklem szły moje rywalki, jak się przygotowywały. Tam będzie nowe rozdanie i każda będzie miała znów takie same szanse - powiedziała Baumgart-Witan.
Przyznała dość żartobliwie, że z jej perspektywy lepiej byłoby, żeby Święty-Ersetic nie startowała indywidualnie. - Znam ją i sądzę, że jednak się zdecyduje na walkę. Będzie ciekawie - to mogę obiecać. Szczególnie, że są trzy biegi indywidualne, wliczając eliminacje i półfinał, które są jednego dnia - dodała mistrzyni Polski
Trener sztafety 4x400 m Aleksander Matusiński przyznał, że nie może narzekać, bo każdy szkoleniowiec w Europie chciałby mieć taki ból głowy jak on.
- Dziewczyny są w świetnej dyspozycji. Będę rekomendował zarządowi PZLA wysłanie do Glasgow szóstki finalistek z mistrzostw kraju. Kiełbasińska wywodzi się ze sprintu i jej największym atutem jest szybkość na pierwszych 200 metrach. Możemy to wykorzystać na pierwszej zmianie sztafety. Dziś Iga pokazała jednak, że na pierwszym kole, jak i na mecie była jeszcze szybsza. Muszę się jeszcze zastanowić, jak to wszystko ustawię - dodał Matusiński.
Zarówno on, jak i Święty-Ersetic, pomimo wcześniejszych deklaracji "odpuszczenia" startu indywidualnego w Glasgow, przyznali, że raczej zmieniają zdanie.
- Mam drugi wynik na świecie w tym roku. No i coś do udowodnienia, bo dziś także dałam się nadepnąć, a byłam mimo to na mecie druga. Możliwe, że podejmę rękawicę i stanę na starcie również w biegu indywidualnym - przyznała srebrna medalistka mistrzostw kraju.
Lisek zwyciężył w konkursie skoku o tyczce z dobrym wynikiem 5,83. Trzykrotnie strącił poprzeczkę zawieszoną na wysokości 5,91, co byłoby najlepszym w tym roku wynikiem na świecie.
- W dwóch próbach byłem bardzo blisko. Przyszykuję jakąś niespodziankę rywalom na Glasgow. Jestem w świetnej dyspozycji, czuję się dobrze, a o strąceniach na takich wysokościach decydują niuanse. Trudno to opisać, ale najważniejsze, że my wiemy, co trzeba poprawić. Chociaż nie można powiedzieć, że jest jakiś problem, gdy skacze się ponad 5,80 - stwierdził Lisek.
Marcin Lewandowski (CWZS Zawisza Bydgoszcz SL) startował w HMP na nietypowym dla siebie dystansie 3000 metrów, bo w sobotę biegał jeszcze w mityngu IAAF World Indoor Tour w Birmingham na 800 m.
- Przestawiam się na 1500 metrów i będziecie mogli mnie na 3000 m obserwować pewnie teraz nieco częściej. Nie czułem się zbyt dobrze po moim maratonie startów w całej Europie, ale przyszło sporo kibiców, więc nieco podkręciłem tempo, żeby moi rywale mogli nieco poprawić życiówki - stwierdził popularny "Lewy".
Nie zdecydował jeszcze czy w Glasgow wystąpi na 800 czy 1500 m. Przyznał, że ma komfort wyboru, a jego zdaniem znacznie łatwiej o złoto będzie na krótszym dystansie.
- Nigdy nie bałem się jednak wyzwań i nie uciekałem od walki na najwyższym poziomie, więc być może postawię jednak na 1500 m - powiedział Lewandowski, którego trenerem jest starszy brat Tomasz. Wygrywając bieg na 3000 m w Toruniu osiągnął wynik 8.16,00.
W rywalizacji kulomiotów najlepszy był w niedzielę Michał Haratyk (KS Sprint Bielsko-Biała), któremu w najlepszej próbie zmierzono - 20,92. Pokonał m.in. drugiego w Toruniu Konrada Bukowieckiego (AZS UWM Olsztyn) - 20,78.
- W końcu nieco lepiej wyglądałem w kole. Adrenalina zrobiła swoje, bo pierwsze starty w tym sezonie w moim wykonaniu były bardzo kiepskie. Jestem w stanie pchnąć ok. 21,50. Przez to jak wyglądałem do tej pory nie patrzyłem na rywali i ich osiągnięcia, ale będę walczył w Glasgow. Jeżeli będzie tam dobre koło, to i ja zaprezentuję się z dobrej strony - powiedział mistrz Europy z Berlina.
W skoku w dal bezkonkurencyjny był Tomasz Jaszczuk (AZS AWF Katowice), który w najlepszej - pierwszej próbie uzyskał 7,93. To wynik o dwa centymetry słabszy od minimum PZLA na europejski czempionat, ale najprawdopodobniej zawodnik ten zostanie dołączony do kadry, która wyleci do Szkocji.
Niespodziankę na 800 m sprawiła Weronika Wyka (AZS AWF Warszawa), która pokonała Annę Sabat (CWKS Resovia Rzeszów). W męskiej rywalizacji na tym dystansie najlepszy był Mateusz Borkowski (RKS Łódź). Najszybszym płotkarzem został Damian Czykier (KS Podlasie Białystok) - 7,71.
W rywalizacji sztafet 4x200 metrów wśród pań najlepsze były zawodniczki AZS AWF Katowice ze Święty-Ersetic w składzie, które ustanowiły rekord kraju na tym dystansie wynikiem 1.36,65, a wśród panów ich koledzy z tego samego klubu - 1.26,11.
Niedziela była drugim - ostatnim dniem HMP w Toruniu. W klasyfikacji klubowej krajowy czempionat wygrał AZS AWF Katowice.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze