Lepa: Komu trener Cretu pokazał środkowy palec?
Dziwny wirus krąży po PlusLidze – nerwowi trenerzy i zawodnicy zbyt często w obecnym sezonie dają ponieść się emocjom, albo wręcz świadomie prowokują media i kibiców. Może czas, aby liga zdecydowanie wkroczyła i ukróciła zachowania w stylu Gheorghe Cretu, który po ostatnim meczu ZAKSA - Resovia pokazał do kamery środkowy palec.
W trakcie meczów szaleją Roberto Santilli i Andrea Anastasi, do sędziego skacze wściekły Milad Ebadipour (choć miało to miejsce w Lidze Mistrzów, to jednak w wewnętrznym starciu PGE Skry Bełchatów z Treflem Gdańsk), własnych kibiców obraża atakujący Cerradu Czarnych Radom Michał Filip, a ci nie pozostają mu dłużni. Ferdinando De Giorgi zrywa obowiązujący kontrakt, aż wreszcie wspomniany Gheorge Cretu pokazuje do kamery środkowy palec, nawet nie próbując ukrywać, że była to przygotowana inscenizacja i celowo chciał kogoś obrazić. Dość!
Jestem za emocjami w trakcie spotkań, za gorącymi dyskusjami, czy nawet prowokacyjnymi gestami, ale w pewnych granicach. Obrażanie w sposób wulgarny sędziów, przeciwników, prezesów, czy kibiców nie może być tolerowane i powinno być ukrócone. To że Anastasi lubi pogadać w czasie meczu, a nawet w niewybredny sposób prowokować, dodatkowo zmotywować własnych siatkarzy to jedno, ale kiedy wykrzykuje włoskie przekleństwa do trenerów przeciwników, czy arbitrów, to już przesada. Cretu, kiedy przegrywał, siedział cichutko i nie zabierał głosu na temat przyszłości. Gdy nagle jego drużyna zagrała dwa dobre, czy nawet bardzo dobre spotkania, zdecydował się na brzydką inscenizację.
Kogo chciał obrazić Rumun? Co chciał tym zyskać? Po niemal 48 godzinach nadal nie wiemy i słowa „przepraszam” nie usłyszeliśmy. Możemy się domyślać więc, że chodziło o prezesa Krzysztofa Ignaczaka, który zakomunikował Cretu, że po sezonie rozstanie się z nim, albo o kibiców, którzy już postawili na nim krzyżyk lub może o część ekspertów, którzy krytykowali ostatnio Resovię.
Nie miejsce, nie czas. Rumun zapomniał, że wielki klub podał mu rękę, kiedy ten był na bezrobociu, że dostał do uratowania całkiem porządny zbiór siatkarskich gwiazd i gwiazdeczek, że nie oczekiwano od niego cudów, ale zarazem od początku podpisano umowę do finiszu rozgrywek. W międzyczasie przyszedł nowy prezes i mając inną wizję, uznał Piotra Gruszkę za lepszego szkoleniowca lub po prostu lepiej pasującego do koncepcji przebudowy drużyny. Skąd więc w najlepszym momencie sezonu u Cretu takie nerwy? Dlaczego tak świetny występ zawodników z Podpromia postanowił przykryć tak niestosownym zachowaniem?
W tym sezonie podobnym brakiem wdzięczności wykazał się już De Giorgi. Skuszony większymi pieniędzmi i ofertą z ukochanego Lube, szybciutko postawił ultimatum prezesowi Jastrzębskiego Węgla. Zapomniał, że na południu Polski podano mu rękę, kiedy został wyrzucony z reprezentacji, a kadrowicze dosyć krytycznie oceniali jego kilkumiesięczną przygodę w narodowych barwach. Wyrzucił z pamięci, że w Jastrzębiu Zdroju spełniono niemal wszystkie jego zachcianki. Nawet te mniej lub bardziej absurdalne, że zbudowano drużynę według jego wizji i stylu pracy. Uciekł, nie zważając na konsekwencje.
Trochę za dużo tego jak na jeden sezon. Myślę, że nowy prezes PLS powinien pochylić się nad kolejnym problemem. Paweł Zagumny sam niedawno był znakomitym zawodnikiem i wie, ile spraw jest nieuporządkowanych, ile dziur w regulaminach ligi, czy klubów. Nie ma żadnej ochrony praw i pieniędzy siatkarzy, nie ma kodeksu dobrych zachowań, ani konsekwencji wobec tych nagannych. Choć do NBA nam daleko, to może warto przytoczyć słowa byłego komisarza najlepszej koszykarskiej ligi świata, Davida Sterna do bodajże Bena Wallace'a: - Pamiętaj, że NBA bez ciebie się obejdzie. Ale czy ty bez NBA sobie poradzisz?
Cały odcinek "Prawdy siatki" znajdziecie TUTAJ
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze