Furman i Romanczuk podali sobie ręce. Wydali wspólne oświadczenie
Dominik Furman i Taras Romanczuk pogodzili się. W czwartek wydali oświadczenie, w którym przepraszają za swoje zachowanie podczas meczu Lotto Ekstraklasy Jagiellonia - Wisła Płock. W poniedziałek Rzecznik Dyscyplinarny PZPN Adam Gilarski wszczął postępowanie dotyczące możliwości popełnienia przez Furmana przewinienia dyscyplinarnego - zachowania o charakterze ksenofobicznym wobec Romanczuka. Po wydaniu oświadczenia przez piłkarzy, najprawdopodobniej postępowanie zostanie umorzone.
Po sobotnim meczu Romanczuk oskarżał Furmana o nazwanie go banderowcem. Furman twierdził z kolei, że pochodzący z Ukrainy reprezentant Polski wulgarnie go wyzywał. Sprawą zajął się rzecznik Rzecznik Dyscyplinarny PZPN, badała ją Komisja Ligi Ekstraklasy, a po zapoznaniu się z prasowymi doniesieniami, postępowanie wszczęła również podlaska policja.
W wydanym w niedzielę oświadczeniu, Furman stanowczo zaprzeczał, jakoby użył wobec kapitana Jagiellonii słów o charakterze nacjonalistycznym. W zawiązku z prowadzonymi dochodzeniami groziła mu jednak bardzo surowa kara. Domagał się jej m.in. kierownik białostockiej ekipy Arkadiusz Szczęsny, publikując na Twitterze wpis, skierowany do piłkarza Wisły.
Furman, dramacie. Taras nie jest żadnym banderowcem. Nie masz prawa tak mówić! Zrobię wszystko żeby Cie ukarali. #JAGWPŁ
— Arkadiusz Szczęsny (@ASzczesny89) 16 lutego 2019
W czwartek piłkarze postanowili wziąć sprawę w swoje ręce. Na razie "wirtualnie" pogodzili się i podpisali się pod listem otwartym, opublikowanym przez PZPN.
- Podczas ostatniego meczu ligowego Jagiellonia Białystok – Wisła Płock doszło do ubolewania godnego incydentu z naszym udziałem. W spotkaniu tym nie brakowało twardej walki na boisku, a przy okazji wywiązała się nasza niepotrzebna „bitwa na słowa”. Niestety padły wyrażenia, które nigdy nie powinny paść… Oczywiście, każdy kto grał w piłkę nożną (nawet na najniższym poziomie), wie jak trudno zapanować nad emocjami, zwłaszcza tymi złymi, niegodnymi szanującego się sportowca – piszą we wspólnym oświadczeniu Dominik Furman z Wisły Płock i Taras Romanczuk z Jagiellonii Białystok.
W dalszej części tekstu opublikowanego na oficjalnej stronie PZPN, czytamy:
- Chcielibyśmy przeprosić wszystkich tych, którzy obserwowali ten mecz i całą polską rodzinę piłkarską. Zdajemy sobie sprawę, jak złe wrażenie wywołała nasza „dyskusja”. Wyjaśniliśmy to między sobą i podaliśmy (na razie wirtualnie) sobie ręce. Jesteśmy piłkarzami od lat, gramy w ekstraklasie i dobrze wiemy, że na naszej postawie wzoruje się wielu młodych adeptów piłki. Nie możemy dawać takiego przykładu. Jeszcze nieraz zagramy przeciwko sobie – jak zwykle ofiarnie i ambitnie. Ale obiecujemy, że do takich incydentów, jak ten w Białymstoku z naszym udziałem, już nie dojdzie. Ktoś kiedyś powiedział, że futbol jest grą błędów. Dobrze o tym wiemy, chcemy szczerze przyznać się do błędów, naprawić je, przeprosić wszystkich zainteresowanych i wybaczyć sobie wzajemnie.
Sprawę prawdopodobnie można uznać za zakończoną. PZPN i Komisji Ligi Ekstraklasy raczej wystarczy fakt, że zawodnicy wybaczają sobie nielicujące ze sporem zachowanie i przepraszają kibiców.
Inaczej może wyglądać to jeżeli chodzi o policję, która bada możliwość popełnienia przestępstwa. Za naruszenie artykułu 257. Kodeksu Karnego grozi nawet pozbawienie wolności do trzech lat.
Romanczuk musiał złożyć zeznania, choć to nie on zgłosił sprawę, postępowanie wszczęto z urzędu. Zarzuty ksenofobii czy rasizmu nie wymagają bowiem osobistego zawiadomienia. Podczas wizyty w komendzie pomocnik Jagiellonii potwierdził swoją wersję wydarzeń podczas meczu z Wisłą Płock. Śledczy wystąpili do telewizji o udostępnienie nagrań z mikrofonów i kamer wokół boiska.
WYNIKI I TABELA LOTTO EKSTRAKLASY
Przejdź na Polsatsport.pl