Małysz: Stoch jest rozczarowany
Lekki falstart zaliczyli polscy skoczkowie w pierwszym konkursie mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym Seefeld. Biało-Czerwoni mimo bardzo dobrego sezonu nie zachwycili w zawodach indywidualnych na Bergisel (HS130). Najlepszy z Polaków okazał się Kamil Stoch, który był piąty. Na temat występu naszej kadry wypowiedział się dyrektor koordynator ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej Adam Małysz.
Stoch stracił do podium 6,7 pkt. Wszystko przez pierwszy skok, po którym zajmował siódmą lokatę.
- Stoch jest nie tyle zawiedziony, co rozczarowany - przecież to wielokrotny mistrz olimpijski, zdobywca Pucharu Świata i medalista mistrzostw świata. Szczególnie było widać to w pierwszej próbie, którą zepsuł. W drugiej serii skoczył już bardzo dobrze w tych warunkach - powiedział Małysz.
Jednak nie tylko Stoch czuje niedosyt. Pozostali nasi reprezentanci również spisali się poniżej oczekiwań. Kubacki zajął 14. miejsce, Piotr Żyła był 19., a Jakub Wolny nie zakwalifikował się do drugiej serii, zajmując 40. lokatę. Co to oznacza przed niedzielną "drużynówką", w trakcie której Polacy będą bronić tytułu mistrzów świata wywalczonego w Lahti w 2017 roku?
- W niedzielę będzie skakał Stefan Hula zamiast Jakuba Wolnego. Zobaczymy, jak sobie poradzi. Otrzymał szansę od trenera Stefana Horngachera i musi się sprawdzić. Wracając do sobotnich skoków chłopaków, wydaje się, że szansa na medal jest spora. Musimy liczyć jednak na coś więcej. Bronimy w końcu tytułu mistrzów świata w drużynie. Zawodnicy muszą zaprezentować się najlepiej jak mogą - tak jak to zrobili w Willingen - zauważył Małysz.
Przed Biało-Czerwonymi jeszcze dwa konkursy podczas mistrzostw świata. W niedzielę polscy skoczkowie w składzie Stoch, Żyła, Kubacki i Hula wystąpią w zawodach drużynowych na Bergisel. Później zawodnicy przeniosą się do Seefeld, gdzie 1 marca powalczą o medale na skoczni normalnej (HS109).
Komentarze