Cel: Piszemy kolejny rozdział polskiego basketu
Aaron Cel nie ukrywa wielkiej radości z wywalczenia przez biało-czerwonych drugiego w historii awansu do finałów mistrzostw świata. - Dzięki temu o koszykówce znowu jest głośno. Piszemy kolejny rozdział polskiego basketu – powiedział zawodnik Polskiego Cukru Toruń.
Kwalifikację Polacy zapewnili sobie w piątek po wyjazdowej wygranej z Chorwacją 77:69. Początek konfrontacji w Varażdinie nie był jednak zbyt udany, bo biało-czerwoni przegrywali 0:14.
- Kwestię awansu chcieliśmy rozstrzygnąć już w tym spotkaniu, ale nawet przy tak niekorzystnym wyniku nie widziałem w naszym zespole paniki. Czuliśmy, że to jest tylko kwestią czasu, kiedy złapiemy swój rytm. A kiedy weszliśmy na właściwe obroty, mieliśmy już kontrolę nad meczem – przyznał Cel.
W poniedziałek o 20.30 w ostatnim eliminacyjnym spotkaniu Polska podejmie w Ergo Arenie zamykającą tabelę grupy J Holandię, która w piątek uległa u siebie Litwie 69:78. 29 listopada po bardzo dobrej grze Polacy triumfowali w Den Bosch 105:78.
- Niektórzy może żałują, że nie jest to mecz o wszystko, bo chcieliby, żeby te emocje towarzyszyły występom reprezentacji do końca, ale my nie narzekamy. Chcemy pokazać skuteczną oraz ładną dla oka koszykówkę, ale przede wszystkim wygrać. Zależy nam, aby zwycięskim akcentem przed własną publicznością zakończyć te eliminacje, bo ta potyczka transmitowana będzie także przez Telewizję Polską, co dawno się nie zdarzyło. To, co ostatnio gramy satysfakcjonuje nas, jednak pomimo wysokiej wygranej w pierwszym spotkaniu nie powiem, że czeka nas spacerek – dodał.
W finałowym turnieju biało-czerwoni wystąpią po raz drugi. W 1967 roku w Urugwaju drużyna trenera Witolda Zagórskiego wywalczyła piąte miejsce.
- Jesteśmy niezwykle dumni i bardzo szczęśliwi z tego sukcesu, bo dzięki temu o naszej koszykówce znowu zrobiło się głośno. A my piszemy kolejny rozdział polskiego basketu – stwierdził.
Niespełna 32-letni silny skrzydłowy podkreśla bardzo istotną rolę trenera Mike Taylora, a za najważniejszą konfrontację w eliminacyjnym cyklu uznał spotkanie z Chorwacją. Tylko nie to ostatnie, a rozegrane 17 września ubiegłego roku w Gdańsku, w którym biało-czerwoni triumfowali 79:74.
- W każdym okienku były plusy i minusy, ale dla nas kluczowy był mecz z Chorwacją. Rywale przyjechali do Gdańska w najsilniejszym składzie, z koszykarzami występującymi w NBA, a nam udało się ich pokonać. To zwycięstwo nie tylko dobrze ustawiło nas w tabeli, ale dodało także wiary w siebie. Dostaliśmy skrzydeł i później poszło niemalże z górki. Czuliśmy wielkie wsparcie kibiców, co było dla nas dodatkowym impulsem i energią - podsumował Cel.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze