ATP w Dubaju: O, Hurkacz! Polak pokonał szóstą rakietę świata
Takiego scenariusza nie spodziewał się chyba nikt! Hubert Hurkacz w pięknym stylu pokonał szóstą rakietę świata Keia Nishikoriego 2:1 (7:5, 5:7, 6:2) i awansował do ćwierćfinału turnieju ATP w Dubaju. Jest to jak na razie największy sukces w karierze wrocławianina.
W II rundzie Hurkaczowi przyszło się mierzyć z rozstawionym z "jedynką" Nishikorim, który w I rundzie pokonał Benoita Paire'a (6:3, 6:4). Japończyk nie oddał przeciwnikowi nawet seta, jednak ciężko uznać, by zwycięstwo przyszło mu łatwo. Wystarczy powiedzieć, że w trakcie meczu skończył tylko trzynaście akcji i zanotował aż dziewiętnaście niewymuszonych błędów.
Nie zmienia to jednak faktu, że Nishikori jest tenisistą ze światowej czołówki i Hurkacz musiał wspiąć się na wyżyny swoich możliwości, by wyrzucić go za burtę turnieju rozgrywanego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Pierwsza partia zaczęła się od wyrównanej walki - obaj tenisiści wygrywali swoje podania i dopiero w dziewiątym gemie Hurkacz dał się przełamać. Gdy wydawało się, że dla Polaka zrealizuje się najgorszy z możliwych scenariuszy, to on wygrał podanie rywala, następnie obronił swoje i ponownie przełamał go w ostatnim gemie. Partia zakończyła się wynikiem 7:5, a na szczególną uwagę zasługują dwie akcje z końcówki. Najpierw przy stanie 6:5 wrocławianin przejął inicjatywę, podbiegł do siatki i dwoma precyzyjnymi wolejami "rozrzucił" Japończyka po korcie - w rezultacie Nishikori posłał piłkę w boczny korytarz. W końcowej części gema udało mu się zaś finezyjnie wykończyć akcję efektownym drop shotem tuż pod samą siatkę.
Niestety Polak źle wszedł w drugi set i w rezultacie przegrał cztery partie z rzędu. Kibice byli przekonani, że drugą odsłonę trzeba będzie spisać na straty, jednak Hurkaczowi udało się wygrać własne podanie w piątej partii, a następnie ze stanu 1:5 doprowadził do remisu! Przy stanie 5:5 wygrał dwa pierwsze punkty i wydawało się, że wyjdzie na prowadzenie, jednak później pomylił się trzy razy z rzędu i dał się przełamać. W końcowych akcjach zabrakło zimnej krwi i przede wszystkim dokładności... Wrocławianin posyłał piłkę za końcową linię i oddał partię Japończykowi. Ostatni gem w II secie był już koncertem gry Nishikoriego - oddał w niej tylko punkt, gdy po podejściu do siatki wykonał drajw woleja, a piłka odbiła się od siatki i wyleciała na aut. Później, dzięki dwóm smeczom z rzędu wyrównał wynik spotkania. Szkoda, że Polakowi nie udało się podtrzymać tempa gonitwy i wygrać swojego podania przy stanie 5:5, gdyż wówczas prawdopodobnie zamknąłby mecz w dwóch setach.
Trzecia partia rozpoczęła się od wygranego podania Hurkacza. Niezwykle istotny był czwarty gem, w którym Polakowi udało się przełamać Japończyka. Zachwycić można się było ostatnią akcją, gdy Polak posłał dwa kapitalne passing shoty (pierwszy z forhandu, a drugi z backhandu) i nie dał szans Nishikoriemu na skuteczną obronę. Co więcej, udało mu się wytrzymać swój serwis mimo grania na przewagi i po pięciu gemach miał już nad nim pokaźną przewagę. Japończyk odgryzł się jeszcze w szóstej partii, ale kolejne dwie wpadły na konto Polaka i przypieczętował on tym samym wygraną w całym meczu i awans do ćwierćfinału imprezy w Dubaju! Takiego scenariusza nie spodziewał się chyba nikt!
Jest to bez wątpienia największy sukces wrocławianina w jego dotychczasowej karierze! W 1/4 Polak może trafić na Jegora Gierasimowa lub... Stefanosem Tsitsipasem, z którym przegrał przed tygodniem podczas turnieju ATP w Marsylii.
Hubert Hurkacz - Kei Nishikori 2:1 (7:5, 5:7, 6:2)
WYNIKI I DRABINKA TURNIEJU ATP W DUBAJU
W załączonym materiale wideo skrót meczu oraz wypowiedź Huberta Hurkacza
Komentarze