MLS: Zaczęło się od... ligi eksperymentalnej!
Tylko dziesięć klubów. Ani jednego stadionu piłkarskiego. Brak tradycji. Kiedy w 1994 roku w bólach powstawała w USA liga piłkarska Major League Soccer, większość znawców z politowaniem kiwało głowami. „Znowu pieniądze wyrzucone w błoto na dziwny sport” - taka była wtedy opinia na temat dziś najszybciej rozwijającej się ligi w USA.
Jak to się zaczęło? Na przykład od pomysłów... powiększenia bramek, wykopywanych rzutów z autu czy nie zawsze odgwizdywanych spalonych! Zaglądamy za kulisy, słowami tych, którzy ćwierć wieku temu wierzyli, że Amerykanie jednak polubią kopaną...
1993: Liga piłkarska? Nie ma chętnych
W USA, nawet po przyznaniu temu krajowi organizacji piłkarskich mistrzostw świata w 1994, specjalnej chęci do stworzenia ligi nie było. Alan Rothenberg, dyrektor generalny MŚ 1994, ówczesny prezydent Piłkarskiej Federacji USA: „Wcale nie mieliśmy ochoty na stworzenie ligi zawodowej. Brałem pod uwagę, że jak nam mistrzostwa, jako reprezentacji się powiodą, jak będzie zainteresowanie fanów, to może jakimś biznesmenom wpadnie do głowy taki pomysł. Ale tak nie było, nikt się nie zgłosił. FIFA chciała, żeby coś się w USA działo, ale inwestorzy czekali. „Rothenberg zadzwonił do mojego ojca (Lamara Hunta, właściciela Kansas City Chiefs, klubu NFL), który był fanem piłki nożnej od lat 60. On się od razu zapalił do tego pomysłu, choć jego doradcy biznesowi mu to mocno odradzali” - mówi syn Hunta.
Rodzina Kraft (właściciele wielokrotnych mistrzów NFL, New England Patriots) czyli kolejni z potencjalnych inwestorów, też nie byli przekonani czy to dobry pomysł. „Nikt z nas nie wiedział nic na temat piłki nożnej, więc do czasu mistrzostw nie chcieliśmy niczego podpisywać. Nie było żadnych dokumentów. Raczej grupa ludzi, która dopiero po mistrzostwach zadecydowała, że może trzeba coś zrobić” – dodaje Jonathan Kraft.
1994: Piłka jak...wolna amerykanka czyli wszystko albo nic
Jak grać w piłkę nie mając stadionów piłkarskich? Do dyspozycji były oczywiście stadiony National Football League, ale to automatycznie ograniczało, kiedy mogą się odbywać rozgrywki ligowe. No i najważniejsze – kto będzie to wszystko kontrolował? „W wolnej amerykance, liga kontrolowała wszystko, także podpisywanie kontraktów, ale w żadnej inne lidze nikt tego nigdy nie robił. Własne stadiony plus pełna kontrola – to był pomysł, który nas zainteresował” - mówi Rothenberg. „Myślałem już o tym w latach 70, kiedy pracowałem dla NBA”.
Od każdego z inwestorów oczekiwano wpłaty miniumum 5 milionów dolarów, ale nie to okazało się najważniejsze: powstanie MLS było zależne od podpisania kontraktu...z jednym piłkarzem. Tak było zdaniem byłego wiceprezydenta MLS, a dziś szefa AC Milan - Ivana Gazidisa. „Tym, który jeszcze się nie zadeklarował, że będzie częścią projektu, ale od którego wszystko zależało, bo za nim poszliby inni, był Philip Anschutz. Jednego dnia zadzwonił na telekonfrencje ze swojego samolotu i powiedział, że jeśli w jego drużynie w Kolorado będzie grał ten, który strzelił gola przewrotką podczas mistrzostw świata, to on wchodzi w ten biznes. Czyli musieliśmy ściągnąć do ligi Marcelo Balboa. Ale jak to zrobić, skoro Balboa miał się znakomicie w Meksyku? To były niesamowite negocjacje, choć Balboa nie miał pojęcia jaką miał nad nami przewagę. Że cała liga zależała od jednego podpisu”.
Liga doświadczalna: duże bramki, mało spalonych
Według sporej części inwestorów, piłkę nożną trzeba było „dostosować” do amerykańskich gustów, a co zaskakujące, to fakt, że FIFA nie miała z tym żadnych problemów. „Wszyscy myśleli, że jesteśmy jakimiś głupimi Amerykanami i tylko FIFA trzyma nas na smyczy. Było odwrotnie. Oni uważali nas za piłkarskie laboratorium – jakby eksperymenty w USA zadziałały, to pięknie. Jak nie, to oni umywają ręce” – wspomina Doug Logan, komisarz w latach 1996-1999. „Na jednym z pierwszych spotkań, usłyszałem, że to będzie liga eksperymentalna. Na przykład, że odgwizdywane będą tylko wyraźne spalone. Był także pomysł, żeby nie było wyrzutów z autów - tylko wykopy” – mówi były trener reprezentacji USA, Bruce Arena.
To nie koniec. Podczas spotkania z prezydentem FIFA Seppem Blatterem, ówczesny prezydent federacji przekonywał, że trzeba powiększyć bramki. Choćby o tylko 30 centymetrów „bo i nikt tego nie zauważy”. „To nawet dla Seppa Blattera było za dużo. Pokiwał głową i pewnie się zastanawiał, co by się działo, gdyby trzeba było wymieniać bramki na wszystkich stadionach świata” – przypomina sobie Marla Messing, wiceprezydent USSF w latach 1994-1997.
Ciężkie czasy już dawno poza MLS. 24 sezon rozpoczną 24 zespoły, a chętnych na tworzenie klubów jak kibiców, którzy chcą piłkę oglądać jest coraz więcej. A bramki są takie same jak wszędzie.
W pierwszy i każdy kolejny weekend rozegranych zostanie 12 spotkań. Jako pierwsi na boisko wybiegną gracze Philadelphia Union, którzy w sobotę 2 marca o godzinie 19:00 polskiego czasu podejmą Toronto FC. W Polsacie Sport pokażemy spotkanie Los Angeles Galaxy - Chicago Fire, które odbędzie się w nocy z 2 na 3 marca o 02:00 polskiego czasu. W każdej kolejce zostaną przeprowadzone transmisje z jednego lub dwóch meczów. Podsumowanie każdej serii spotkań w magazynie MLS we wtorek o 20:30 w Polsacie Sport Extra. Zapowiedzi transmisji kolejnych meczów na Polsatsport.pl.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze