Fogiel z Paryża: Co dalej z Riberym? Francja nadal jest na nie
Franck Ribery nie chce na razie zawiesić butów na kołku. Mimo że ma 35 lat, czuje, że nadal jest świetnym piłkarzem. Czasami udowadnia to we frangmentach meczów Bayernu. W Bawarii uznawany jest zresztą za wielkiego pana. Niezależnie od jego wybryków pozaboiskowych, nie można odmówić mu wielkich umiejętności, których niestety nie wykorzystał w pełni.
Francuz mógłby jeszcze pograć w solidnym europejskim klubie, ale na pewno ciężko będzie mu opuścić Bayern. Z drugiej jednak strony nie ma szans, żeby Bawarczycy mogli mu powierzyć jakieś odpowiedzialne funkcje w klubie po zakończeniu kariery. Skrzydłowy stwierdził ostatnio, że mimo iż nie jest lubiany we Francji, podczas finału mundialu z Chorwacją, był w Paryżu i byłem dumny ze swojego kraju.
Ostatnio Ribery znów się wygłupił - będąc w Katarze, zamówił steka z jadalnym złotem za ponad 1300 euro. Ale zostańmy przy nim jako reprezentancie Francji. Od pięciu lat bojkotował całą francuską prasę. Dopiero teraz zgodził się na obszerną rozmowę z L'Equipe. W zasadzie nic nowego z niej się nie dowiadujemy - 35-latek stwierdził tylko, że nadal potrzebuje boiskowej adrenaliny. "Bayern zawsze pozostanie w moim sercu, jakbyśmy byli mężem i żoną" - podkreślił. Przypomnijmy, że noc przed meczem Ligi Mistrzów z Liverpoolem, Ribery po raz piąty został tatą. Na drugi dzień chciał wesprzeć swoich partnerów w Anglii - trener Kovac nie dał mu jednak szansy.
Jak sam twierdzi, jednym z największych ciosów w jego karierze było nie przyznanie mu Złotej Piłki za 2013 rok. "Jeszcze dzisiaj jestem przekonany, że zasługiwałem na to trofeum i do dziś nie strawiłem, że jej nie dostałem. Zrobiłem wtedy wszystko, by ją zdobyć. Wypełniłem wszystkie warunki, wygrałem z Bayernem wszystko, co było do wygrania. Nic więcej nie mogłem zdziałać" - wyznał.
W reprezentacji zagrał w sumie 81 meczów, strzelając w nich 16 goli. Ale gdyby nie jego zachowanie pozaboiskowe, z pewnością to on, a nie Lilian Thuram, byłby teraz posiadaczem największej ilości występów w kadrze. W różnych sondażach dotyczących Ribery'ego, Francuzi nie mają niestety o nim najlepszej opinii. Mimo że minęło już dziewięć lat od mistrzostw świata w RPA, do dzisiaj wielu wypomina mu jego wybryki. Slynny strajk Trojkolorowych w Knysna. Kompletnie nieudane Mistrzostwa Swiata. Wprawdzie nie był jedynym, który stracił dużo na wizerunku po tym słynnym strajku (Anelka i Evra też na tym dużo stracili), nazajutrz po wydarzeniach L'Equipe nosił dość ironiczny tytuł: "Ribery - ten mały szef". Obrazki kiedy wtargnal do studia Telefoot i zmonopolizowal mikrofon wygadujac na zywo byle co sa do dzisiaj gleboko zakorzenione w pamieci francuskiego spoleczenstwa.
To ponad pięcioletnie milczenie w prasie francuskiej było również konsekwencją jego wyrażenia niezadowolenia w 2014 roku, kiedy Francja jechała na MŚ do Brazylii, jego traktowanie przez prasę francuską i deklaracje samego zawodnika w prasie bawarskiej. To wszystko ściągnęło na niego falę krytyki i wielkiej niechęci co do jego osoby. Ośmiokrotny mistrz Niemiec po 12 latach w Bawarii i na kilka miesięcy przed zakończeniem umowy z Bayernem, chciał wykorzystać okazję na poprawienie wizerunku i dał się skusić przez francuskie media, żeby wyjaśnić swoje dawne wybryki. Ale nic nie zmieni faktu, że kiedy we Francji mówi się o Riberym, raczej są to negatywne opinie, chociażby ten stek, którego nikt mu nie wybaczy.
Trzeba jednak przyznać, że czysto piłkarsko jest to zawodnik, który zaliczył kilkanaście lat pięknej kariery. Czasami z przyjemnoscia patrzy sie na jego poczynania. Ciekawe gdzie wyląduje w czerwcu, chociaż od kiedy jest ojcem pięciorga dzieci, czuje się jak ryba w wodzie w bawarskiej atmosferze. Możliwe, że tam utworzy swoje gniazdo definitywnie.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze