"W Katowicach tyka bomba. Boję się, że GieKSa spadnie do 2. ligi"
GKS Katowice jest na równi pochyłej. Po dwóch porażkach na początku roku, widmo degradacji do 2. ligi coraz mocniej zagląda na Bukową. Klub, który długo był wizytówką miasta, a w najlepszym okresie regularnie grał w europejskich pucharach, przeżywa najtrudniejszy od wielu sezonów czas. O przyczyny takie stanu rzeczy zapytaliśmy Tomasza Foszmańczyka, który w „GieKSie” występował w latach 2016-2018. I dwukrotnie był blisko, by wraz z drużyną uzyskać upragniony awans do LOTTO Ekstraklasy.
Bożydar Iwanow: Jakie towarzyszą Ci uczucia i przemyślenia, kiedy patrzysz na sytuację GKS-u Katowice?
Tomasz Foszmańczyk: (chwila ciszy)… Z jednej strony jest mi smutno, bo nie tylko zostawiłem tam sporo zdrowia, ale byłem też mocno związany z wieloma osobami z tego klubu. Więc na pewno jest żal. Ale z drugiej – nie ma przypadku. To wszystko jest pokłosiem decyzji, które podejmowano w tym klubie. W Katowicach tyka bomba. Zanosiło się na to od dłuższego czasu, więc w szoku nie jestem. Ale na pewno jest mi przykro.
O jakie decyzje chodzi?
Analizuję to z perspektywy czasu, jaki spędziłem przy Bukowej. Wiele ruchów było nieprzemyślanych i na pewno nie prowadziły one do zaplanowanego celu. Czy coś się poprawiło? Nie. Zobaczmy jakich i ilu zawodników ściągano. Jak często i w jaki sposób zmieniano trenerów, w jaki sposób ich dobierano. Dziś widać jak na dłoni, do czego to doprowadziło.
Poznajesz jeszcze ten zespół, jeśli chodzi o personalia? Ilu piłkarzy zostało, z którymi Ty jeszcze grałeś?
Jest Adrian Błąd. Adrian Frańczak wiosną znalazł się poza kadrą. Bartek Poczobut – odsunięty. „Kamyk” (Mateusz Kamiński – przyp. BI) jest po kontuzji. Nie wiadomo zresztą czy by grał. Mateusz Mączyński. I to wszystko. To jedyne osoby – poza grupą chłopaków z juniorów - z którymi dzieliłem szatnię.
Pamiętasz ze swojej kariery taką sytuację?
Podobną miałem w Bruk-Bet Termalice. Najpierw awansowaliśmy do Ekstraklasy, potem w niezłym stylu się w niej utrzymaliśmy. A potem? Przez różne perypetie ten zespół się rozleciał. W Niecieczy „poleciały” głowy, ale na początek, dwie, trzy, a Katowicach cięcia były większe, bo taka była potrzeba chwili. A przecież w sezonie pracy z Jerzym Brzęczkiem mieliśmy naprawdę przyzwoite rozgrywki, byliśmy o krok od awansu. Sami zawaliliśmy to w końcówce, ale jednak jako zawodnicy zarówno sposobem gry jak i podejściem do pracy się obroniliśmy. Mimo nieudanego ostatecznie finiszu daliśmy kibicom dużo radości.
Kiedyś napisałem na Polsatsport.pl, że dziś „za mało jest w „GieKSie” „GieKSy”. Co Ty na to?
Wiadomo, że dziś nie ma już takiego przywiązania do barw, jak kiedyś. Trzeba się posiłkować innymi piłkarzami. Ale w Katowicach za mocno poszło to w drugą stronę. Trener Brzęczek z prezesem Wojciechem Cyganem czy dyrektorem Dariuszem Motałą patrzyli na to inaczej. Dobierali piłkarzy przede wszystkim pod kątem jakości, ale pochodzenie też było jednym z argumentów. W szatni znajdowali się „Gonzo” (Grzegorz Goncerz przyp. BI) czy „Kamyk”, którzy przebierali się w tym miejscu od siedmiu czy ośmiu lat. Ludzie, w których wielu młodych chłopaków było wpatrzonych. W saunie po treningu zawsze mogłeś spotkać legendę klubu Janusza Jojkę. Można z nim było fajnie porozmawiać, na każdy temat. Tyle ciekawych historii, także z przeszłości, miał do opowiedzenia. Tacy ludzie są potrzebni. I to nie tylko w sztabie, ale i w innych miejscach. To oni tworzą, budują klub. Cementują go.
Patrzysz na tabelę po 23 kolejkach i jak – w kontekście GKS-u - widzisz jego los na koniec sezonu?
(cisza)... Mówię to z wielkim bólem ale mogą się niestety nie utrzymać. W najlepszym przypadku będą z tym mieli ogromny problem. Szczególnie po zwycięstwie Warty z Podbeskidziem. Znam specyfikę tego klubu, jego otoczkę. I wyobrażam sobie, co może się dziać w głowach chłopaków. Nie łatwo będzie to wszystko udźwignąć. Ale bardzo, naprawdę bardzo bym chciał się mylić.
WYNIKI I TABEL FORTUNA 1 LIGI
W załączonym materiale wideo skrót meczu 23. kolejki GKS Katowice - Raków Częstochowa 0:3.
Przejdź na Polsatsport.pl