Wrzosek o zmianie rywala na KSW 47: Ja będę bykiem, a on moją płachtą (WIDEO)
Marcin Wrzosek (13-5, 5 KO, 3 SUB) 23 marca na gali KSW 47 miał zmierzyć się z Danielem Torresem (8-4-1NC, 4 KO, 1 SUB), ale ze względu na kontuzję Brazyliczyk nie będzie mógł wystąpić w Łodzi. Jego miejsce w karcie walk zajął debiutujący w organizacji Krzysztof Klaczek (12-5, 3 KO, 4 SUB). - Znamy się i lubimy, ale jak zamknie się klatka, to będzie moim największym wrogiem - mówi Wrzosek w rozmowie z Polsatsport.pl.
Maciej Turski: Ostatnia prosta przed galą KSW 47. Powinniśmy pytać o aktualną formę, o ostatnie dni, ale doszło do zmiany rywala...
Marcin Wrzosek: Wiem już o tym od paru dni, dlatego nie nazywałbym tego ostatnią prostą. Wydarzył się przecież ostry zakręt. Zmianę oceniam na lepsze. Znam go doskonale, bo miałem się z nim bić już kilka lat temu. Wiem o nim wszystko. Oglądałem jego wszystkie walki. Na blogach Borysa Mańkowskiego widziałem jego całe przygotowania. Wydaje mi się, że wiem o nim więcej niż wiedziałem o Danielu Torresie. Brazylijczykowi życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Takie wypadki się po prostu zdarzają. Mam nadzieję, że na niego jeszcze przyjdzie pora.
Da się jeszcze przewartościować, zmienić plan taktyczny na kilka dni przed galą? Rywal się zmienił, a "gameplan" też się zmienia?
Moim zdaniem wiele się nie zmieni, choć przeciwnik jest zupełnie inny. Trenuję przekrojowo, trenuję każdą płaszczyznę. Przeciwnik musi bać się mojej taktyki, mojej presji, bo to ja chcę narzucać tempo walki.
Wspominałeś o niedoszłej walce sprzed lat. Krzysztof jest teraz przeciwnikiem kompletnie innym? Można w ogóle porównywać Was sprzed lat do aktualnej dyspozycji?
Minęło sześć... Sporo się zmieniło. Jestem zupełnie innym zawodnikiem i Krzysiek też się zmienił. Zmieniłem się o 180 stopni. Niektórzy mówią, że o 360 stopni, ale mi 18 wystarczy w zupełności. Oglądałem każdą walkę Krzyśka. Wiele razy rozmawialiśmy o sprawach biznesowych. Znamy się dobrze, ale sportowa rywalizacja to zupełnie inny temat. Ja będę rozwścieczonym bykiem, a on będzie działał na mnie jak czerwona płachta. Po walce zaproszę go na piwo, żeby złagodzić jego ból po porażce.
A jak wygląda sprawa zbijania wagi? Ostatnio dostałeś chyba solidną lekcję, kopniaczka w pośladki, ale wnioski chyba zostały wyciągnięte...
Kopniaczek w dupaczek został odczuty. Wspominałem już o tym, że ta walka nie powinna się odbyć. Dostałem propozycję i ją przyjąłem, ale to nie była dobra decyzja, bo nie byłem w treningu... Sporo teraz zmieniłem, również pod względem dietetycznym. Może to zabrzmi jak frazes, ale wydaje mi się, że jestem w formie życia. Nie czuję się kompletnie zmęczony, zostało mało do zbicia, a cały czas jestem nawodniony. Jest rewelacyjnie.
W załączonym materiale wideo rozmowa z Marcinem Wrzoskiem.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze