Nowakowski: Odchodzę z Trefla, ale na pewno wrócę do Gdańska
Piotr Nowakowski podkreśla, że grając w Treflu odbudował się po kontuzji kręgosłupa, wrócił do reprezentacji Polski i został po raz drugi mistrzem świata. – Po dwóch latach odchodzę z tego zespołu, ale na pewno wrócę do Gdańska – powiedział 31-letni siatkarz. Dla zawodników Trefla, którzy zajęli w PlusLidze dziewiątą pozycję, ostatnim akcentem sezonu było spotkanie z kibicami.
– Było bardzo sympatycznie, szkoda tylko, że to spotkanie miało miejsce w tym terminie. Żałujemy, że sezon już się skończył, dla nas zdecydowanie za szybko. Pozostał spory niedosyt, zarówno jeśli chodzi o ekstraklasę jak również o Ligę Mistrzów. Jesteśmy co prawda jedyną drużyną, która zarówno w tych jak i w poprzednich rozgrywkach pokonała Zenita Kazań, ale radość byłaby pełna gdyby za tym zwycięstwem wiązał się także nasz awans do półfinału – skomentował Nowakowski.
W trakcie tego spotkania rozegrano również towarzyski mecz z kibicami. Prowadzeni przed 31-letniego środkowego fani pokonali 2:1 team dyrygowany z ławki przez Macieja Muzaja, który także odchodzi z gdańskiej drużyny.
– Założenie było takie, aby dobrze razem się bawić i pożegnać na wesoło. Łza zakręciła się natomiast w oku, kiedy chwilę wcześniej na spotkaniu ze sponsorami żegnaliśmy się z trenerem Andreą Anastasim – przyznał.
Nowakowski nie rozstaje się jednak z włoskim szkoleniowcem, bo ten będzie prowadził go w następnym sezonie w ONICO Warszawa.
– Oficjalnie tego nie potwierdzam. Wszystko jest na drodze pertraktacji i ustaleń. Mogę tylko potwierdzić, że odchodzę z Trefla – dodał.
Dwukrotny mistrz świata zapewnia jednak, że zamierza wrócić do Gdańska.
– Taki jest plan. Moja żona mieszka w Gdańsku ponad 20 lat, ja jestem z nim związany 10 i traktuję jak miasto rodzinne. Tutaj mamy mieszkanie, w tym mieście urodziła się nasza córka i tu chcemy spędzić naszą przyszłość – zaznaczył.
Zawodnik nie ukrywa, że dzięki grze w Treflu odbudował się po kontuzji kręgosłupa, wrócił do reprezentacji Polski i został po raz drugi mistrzem świata.
– Po sezonie straconym przed kontuzję i kolejnym, w którym nie spisywałem się najlepiej, właśnie w Gdańsku złapałem wiatr w żagle. Grałem w pięknym mieście, w świetnych warunkach, w znakomitej hali i niczego więcej nie było mi trzeba. Ten krótki, bo dwuletni pobyt, będę pamiętał przez całe życie – stwierdził.
Reprezentant Polski podkreśla, że renesans formy zawdzięcza także dwóm mądrym szkoleniowcom, Vitalowi Heynenowi w kadrze i Andrei Anastasiemu w klubie.
– Sportowo jestem starszym zawodnikiem, który ma w kościach i mięśniach kilkaset spotkań. Ci trenerzy rozumieli to i akceptowali, że czasami trzeba zastosować wobec mnie taryfę ulgową. Dobrze wiedzieli, kiedy przystopować i takie nastawienie wyszło nam wszystkim na dobre – podsumował Nowakowski.
Komentarze