Kowalski: Półfinały dopiero przed nami, a Ajax już wygrał Ligę Mistrzów
Nawet jeśli Ajax nie wygra już ani jednego meczu w Lidze Mistrzów (w co trudno uwierzyć), to i tak okaże się największym zwycięzcą obecnej edycji. Ekipa prowadzona przez Erica ten Haga stanowi wartość dodaną do tych elitarnych rozgrywek, jest powiewem świeżości w nieco skostniałym układzie sił i dowodem na to, że romantyczny futbol, w którym nie liczą się jedynie pieniądze, jeszcze nie umarł.
To co prezentował wicemistrz Holandii w rewanżowym starciu z Juventusem w Turynie śmiało można nazwać futbolem kosmicznym, a odnoszenie się w tym przypadku do czasów Johana Cruyffa nie jest żadną przesadą. Dawno nie widzieliśmy drużyny grającej tak spektakularnie, tak efektownie (nawet Barcelona nie ma aż tyle polotu). Akcje, w których wymieniali po kilkanaście podań z pierwszej piłki i szybko przesuwali się pod bramkę rywala raz po raz sunęły w kierunku Wojciecha Szczęsnego. Polak sam zresztą przyznał po meczu, że jego Juventus powinien być szczęśliwy, że stracił tylko dwa gole i przegrał tak nisko.
Jest wręcz nieprawdopodobne, że taki mecz o takiej skali trudności udało się rozegrać tydzień po pierwszym też bardzo dobrym spotkaniu z mistrzem Włoch i trzy dni po ligowym meczu z Exelsiorem Rotterdam, w którym piłkarze z Ajaksu po prostu bawili się z rywalami zwyciężając 6:2. Żadnego zmęczenia, żadnego braku świeżości, mimo że to końcówka sezonu, a zmiany w składzie porównując mecz do meczu były jedynie kosmetyczne. Po piłkarzach Ten Haga po prostu widać, że cieszą się grą w piłkę, są uśmiechnięci od ucha do ucha, przeżywając swój najlepszy czas w karierze i wręcz momentami ośmieszając takich potentatów, jak Bayern Monachium, Real Madryt czy Juventus Turyn.
Warto tu przypomnieć, że Ajax, jako druga drużyna ubiegłego sezonu, przez spadek ligi holenderskiej w klasyfikacji UEFA, musiał się przedzierać przez eliminacje Ligi Mistrzów zaczynając od drugiej rundy. Zanim trafił do fazy grupowej w dwumeczach pokonał Sturm Graz, Standard Liege i Dynamo Kijów. A zatem gra już znacznie dłużej niż inni i ma prawo być zmęczony bardziej. Nic takiego jednak nie widać.
Ajax urzeka nie tylko grą, ale także sposobem w jaki jest skonstruowany. Fakt, że w pierwszym składzie w Turynie wybiegło sześciu wychowanków (Veltman, De Light, Mazraoui, De Jong, Blind, Van de Beek), a kolejnych dwóch przeszło przez klubową szkółkę (Onana, De Jong) jest czymś absolutnie unikatowym w skali europejskiej na tym poziomie.
Jest to doskonały przykład na to jaka może być alternatywa dla przedstawicieli biedniejszych lig, których nie stać na gigantyczne transfery. Trzeba po prostu szkolić i bogacić się na promocji i sprzedaży zawodników. A przy tym dać oczywiście zarządzać klubem byłym znakomitym piłkarzom, którzy jak nikt inny czują ten sport (w Ajaksie najwięcej do powiedzenia mają obecnie byłe wielkie gwiazdy holenderskiej piki Marc Overmars, Edwin van der Sar i Danny Blind). To właśnie oni doszli do wniosku, że same wpływy w kolejnych transferów zawodników i pełna klubowa kasa to zbyt mało, aby wrócić do elity.
Klub przed rozpoczęciem tego sezonu musiał sięgnąć do kasy i zdjąć hamulec płacowy, który ustawiony był na poziomie miliona euro za sezon. Właśnie po to, aby młodzież miała u oku kogo dojrzewać wydano 16 mln euro na powrót z Anglii Daleya Blinda, 11,4 mln na Dusana Tadica czy wcześniej na wschodzące gwiazdy Davida Neresa (12 mln) i Hakima Ziyecha (11 mln). Są to oczywiście kwoty dla polskich klubów absolutnie na razie nieosiągalne. W skali najsilniejszych klubów europejskich te około 50 mln euro wydanych na transfery zawodników, którzy upokorzyli we wtorek wielki Juventus to „frytki”. Jeden Cristiano Ronaldo kosztował przecież 112 mln euro.
Czekając na następny popis Ajaksu w półfinale już zaczynamy żałować, że w związku z modelem biznesowym klubu z Amsterdamu, po zakończeniu sezonu po zespole w obecnym kształcie pozostanie tylko fura pieniędzy…
WYNIKI I TERMINARZ LIGI MISTRZÓW
Oglądaj na żywo największe europejskie gwiazdy piłki nożnej i ekscytujące zmagania najlepszych europejskich drużyn – fazy pucharowe Ligi Mistrzów UEFA i Ligi Europy UEFA 2018/2019 na kanałach Polsat Sport Premium 1 i Polsat Sport Premium 2, w Cyfrowym Polsacie, Plusie i IPLI. Prestiżowe rozgrywki dostępne są w telewizji, na komputerach, smartfonach i tabletach.
Przejdź na Polsatsport.pl