Puchacz: Między piłką nożną, a rymowaniem
Tymoteusz Puchacz mimo dopiero 20 lat już stał się czołowym obrońcą w Fortuna 1 lidze. Jest również kapitanem i podstawowym zawodnikiem kadry do lat 20, która w tym roku zmierzy się ze swoimi rówieśnikami z innych krajów podczas Mistrzostw Świata. Równie dobrze jak na boisku, radzi sobie z mikrofonem. Po godzinach pisze i rymuje, a ostatnio nagrał profesjonalny utwór z Janem-Rapowanie.
Na pierwszoligowych boiskach Tymoteusz Puchacz zagrał już ponad 30 spotkań. Jest kapitanem młodzieżowej reprezentacji Polski U-20, która w tym roku rywalizować będzie na Mistrzostwach Świata w naszym kraju. Jego pasją oprócz sportu jest także muzyka, która jak sam przyznaje towarzyszy mu przez większość czasu.
Pierwszoligowe doświadczenie
Dla Tymoteusza Puchacza to drugi z rzędu sezon w 1 lidze. Pierwszoligowe doświadczenie 20-latek zbierał w ubiegłym sezonie w Zagłębiu Sosnowiec. – Do 1 ligi przychodziłem z 3. Na początku musiałem równać do pewnego poziomu, ten przeskok był odczuwalny. Bardzo lubię rywalizację. Zarówno w Sosnowcu, jak i Katowicach dość szybko wywalczyłem sobie miejsce w składzie, rozegrałem już sporo spotkań. Na pewno 1 liga dzięki tym występom wpłynęła na moją pewność siebie. Teraz czuję się zdecydowanie pewniej, mam świadomość swoich umiejętności. Mam nadzieję, że dzięki 1 lidze już wkrótce postawię kolejny krok do przodu w mojej przygodzie z piłką – przewiduje.
W poprzednim sezonie Puchacz walczył o awans z Zagłębiem. Teraz cele z GieKSą są jednak zupełnie inne. – Wybrałem Katowice, bo GieKSa to jeden z najlepszych klubów w 1 lidze. Faktycznie w tym sezonie walczymy o to, by pozostać w lidze. Jednak moje nastawienie się nie zmieniło. W każdym meczu chce wygrywać i prezentować jak najwyższy poziom. Nikt nie lubi przegrywać, a ostatnie tygodnie dały nam też pozytywnego kopa. Z perspektywy czasu uważam, że o wiele trudniej jest walczyć o utrzymanie, niż o awans. Teraz nie mamy marginesu błędu, nie możemy kalkulować i liczyć na innych – opisuje.
W ostatnich meczach młody obrońca jest jednym z motorów napędowych GieKSy. – Każdy trening, każdy mecz powoduje, że moje doświadczenie rośnie. Dzięki temu staje się lepszym zawodnikiem. Cały czas pracuje nad sobą, nad swoimi mankamentami na boisku – przyznaje.
Trener Dudek zdradził też, że lubi ustawiać Puchacza na boisku nieco wyżej na lewej obronie. – Jeszcze w Akademii Lecha grałem na pozycjach ofensywnych, dopiero potem zostałem przesunięty na lewą obronę. Teraz zarówno w kadrze U-20, jak i w GieKSie gram na skrzydle. Na przykład podczas ostatniego meczu ligowego z Puszczą 1 połowę zagrałem na skrzydle, a w drugiej z konieczności na lewej obronie. Na obu pozycjach czuję się dobrze – wymienia.
Mistrzostwa Świata – najważniejszy etap kariery
Wielkimi krokami zbliżają się Mistrzostwa Świata U-20. Dla zawodników, którzy dopiero wchodzą w świat poważnej piłki to najważniejszy etap kariery. – To szansa, którą trzeba wykorzystać. Traktuję tę imprezę jako furtkę do swojej dalszej kariery. Dla mnie ten turniej ma również szczególne znaczenie, bo rozgrywany będzie w naszym kraju, przy naszych kibicach. Ponadto mam wielu przyjaciół w drużynie, z którymi trzymam się na co dzień. To powoduje, że funkcjonujemy jak coś więcej, niż drużyna.
Kadra U-20 składa się w dużej mierze z piłkarzy grających w 1 lidze. Podczas ostatniego zgrupowania kadry pojawiło się 7 zawodników z pierwszoligowych ekip. – Rzeczywiście co tydzień praktycznie przy okazji meczu ligowego spotykam się z kimś z młodzieżówki. To bardzo fajna sprawa, bo wiadomo, że zgrupowania są od czasu do czasu. Mamy jednak świetny kontakt ze sobą poza kadrą. W Katowicach jestem z Adrianem Łyszczarzem, niedaleko w Opolu jest Kuba Moder mój największy przyjaciel. Przed chwilą grałem przeciwko Miłoszowi Mleczko, teraz czeka mnie pojedynek z Michałem Skórasiem. Tak, jak powiedziałem trzymamy się blisko, bo od atmosfery w zespole będą też zależeć nasze wyniki na mistrzostwach świata.
1 kwietnia sztab szkoleniowy reprezentacji ogłosił szeroką kadrę 50 nazwisk, a do 13 maja okroi ją do ostatecznej listy 21 graczy. – Choć ostatnie zgrupowanie miało miejsce pod koniec marca, to jesteśmy w stałym kontakcie z trenerami reprezentacji. Bardzo często pojawiają się też na naszych meczach, na bieżąco analizujemy występy i aktualną dyspozycję. Myślę, że to też ma bardzo duże znaczenie dla wspomnianej wcześniej przeze mnie atmosfery w zespole. Każdy czuje się bowiem częścią tej reprezentacji.
Między piłką nożną, a rymowaniem
Już wcześniej w wielu wywiadach Tymoteusz Puchacz dał się poznać jako wieki fan muzyki, a w szczególności polskiego hip-hopu. – Muzyka posługując się językiem młodzieżowym to moja zajawka. Słucham wielu gatunków muzycznych, choć faktycznie w głośnikach dominuje u mnie hip-hop. W zasadzie na okrągło towarzyszy mi muzyka i nie wyobrażam sobie, by było inaczej – zdradza Puchacz.
Muzyka towarzyszy obrońcy nie tylko poza boiskiem, ale także w trakcie treningów. – Wszystko tak naprawdę zaczęło się w Sosnowcu. W trakcie treningów indywidualnych oraz na siłowni lubiłem i nadal lubię posłuchać muzyki, czuję, że dodatkowo mnie motywuje. W pewnym momencie stwierdziłem jednak, że może coś sam wymyślę i napiszę. Pamiętam, że zaczęło się od rymowania do prostych bitów. Po nagraniu wysłałem kawałek do swoich znajomych. Ku mojemu zdziwieniu spodobało się im, co zachęciło mnie do kolejnych prób i nagrań – dodaje.
Po tym, jak „Puszka” nagrał swój pierwszy utwór, okazało się, że fanów takiej muzyki w kadrze jest więcej. – Okazało się, że Kuba Mieleszkiewicz z Łączy Nas Piłka, który robi o nas film przy okazji mistrzostw świata też jest pasjonatem hip-hopu. Puściłem mu swoje kawałki, a te następnie trafiły dzięki niemu do Kuby Polkowskiego i Łukasza Wiśniowskiego. Dalszy ciąg historii znany jest już wszystkim dzięki ich programowi Foot Truck – mówi.
W ubiegłym tygodniu wspólny kawałek Tymoteusza Puchacza i Jana-rapowanie pojawił się na oficjalnym kanale wytwórni SB Maffija. Jego wyświetlenia przekroczyły już 250 tysięcy. – To było jedno z moich marzeń, choć nie sądziłem, że tak szybko się spełni. Dostaję sporo wiadomości, kawałek został przyjęty pozytywnie. Widziałem nawet filmiki z szatni ekstraklasowych i pierwszoligowych, gdzie w tle leci kawałek „Kante”. Dla mnie to coś niesamowitego, nie spodziewałem się tak ciepłego przyjęcia. Od pewnego czasu pomijając klasykę, tak jak Paluch, często słucham produkcji właśnie SB Mafijja. Ponadto byłem ostatnio na koncercie Sokoła w Katowicach. To już żywa legenda polskiego hip-hopu, który nie schodzi poniżej pewnego poziomu i każdy zna choćby jeden jego kawałek – opisuje.
Jak zdradza nam nasz rozmówca w szatni GieKSy od dłuższego czasu dominuje w głośnikach hip-hop. – Można powiedzieć, że za muzykę szatni odpowiadam razem z Adrianem Błądem, który też lubi posłuchać hip-hopu. Jak pojawia się coś nowego i fajnego to puszczamy w szatni. Nie chcę, żeby wyszło, że się chwalę, ale mój kawałek „Kante” też jest ostatnio na naszej playliście w szatni GieKSy – uśmiecha się.
Tymoteusz Puchacz zaznacza jednak, że liczy się przede wszystkim piłka nożna. – Muzyka, pisanie i rymowanie pomaga mi przed meczami. Lubię coś napisać w oczekiwaniu na mecz, jest to dla mnie forma odstresowania. Czuję, że taka forma po prostu mi pomaga. A czy będą kolejne utwory? Tak, jak wspomniałem, to moja zajawka, może za jakiś czas powstanie coś nowego. Mnie sprawia to dużo przyjemności, ale teraz skupiam się na piłce – kończy obrońca GieKSy.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze