Liga Europy: "Gdyby zespoły w Lidze Europy były bankami, to nie dałbym im pięciu złotych"
- Porównując wszystkie cztery drużyny rywalizujące w Lidze Europy do banków, to żadnej z nich nie powierzyłbym nawet pięciu złotych... Używając eufemizmu, nie wyglądają po prostu na takie, które charakteryzowałyby się szwajcarską jakością... Myślę, że raczej zdefraudowaliby moją "piątkę" lub ją zgubili. Żadna z nich nie przypomina ekipy FC Barcelona, która wydaje się być faworytem do wygrania Ligi Mistrzów - powiedział prowadzący studio Ligi Europy Tomasz Smokowski.
Tomasz Smokowski: Jeżeli przed finałem w Baku trenerzy Adi Hütter lub Maurizio Sarri puszczą sobie pierwszy mecz półfinałowy Arsenalu z Valencią (3:1), to na pewno dojdą do wniosku, że strzelenie gola jednemu z tych przeciwników nie będzie zadaniem niemożliwym do zrealizowania. Jakby to powiedział Mateusz Borek, defensywy tych zespołów to "hobby football".
Dariusz Dziekanowski: Coś ewidentnie jest nie tak, bo zawodnicy z Argentyny czy Brazylii kojarzą nam się raczej z napastnikami czy pomocnikami, a nie z obrońcami. Trzeba przyznać, że defensywa Valencii była dzisiaj bardzo słaba i choć Alexandre Lacazette strzelił dwa gole, to mógł tak naprawdę strzelić ich pięć. Przy pierwszej i drugiej bramce nie popisał się Neto. Wydaje mi się, że Unai Emery szukał lepszej gry w środkowej strefie, dlatego też w drugiej połowie zmienił Mesuta Özila, a za Mattéo Guendouziego wszedł Lucas Torreira.
Dariusz Wdowczyk: Pokażcie mi zespół, który nie lubi atakować, a uwielbia się bronić... może Atletico Madryt, które bez piłki czuje się świetnie. Arsenal i Valencia są jednak całkowicie inne. W drugiej połowie Anglicy mieli wyraźną przewagę, jednak gdyby utrzymał się wynik 2:1, to byłbym w stanie uwierzyć, że Valencia na Estadio Mestalla jest w stanie odrobić straty. Przy takiej grze i wyniku 3:1 dla Arsenalu w pierwszym meczu po prostu w to nie wierzę. Tak jak po meczu z Napoli, Anglicy mają dwubramkową przewagę i biorąc pod uwagę ich potencjał w ataku, raczej nie będą mieć problemu z dotarciem do finału.
Dariusz Dziekanowski: Arsenal też traci ostatnio wiele goli. W ostatnich trzech meczach ligowych dali sobie przecież wbić po trzy z Crystal Palace (2:3), Wolverhampton (1:3) i Leicester (0:3), więc trener Marcelino może liczyć na to, że Kanonierzy popełnią błędy.
Tomasz Smokowski: Porównując wszystkie cztery drużyny rywalizujące w Lidze Europy do banków, to żadnej z nich nie powierzyłbym choćby pięciu złotych... Używając eufemizmu, nie wyglądają po prostu na takie, które charakteryzowałyby się szwajcarską jakością... Myślę, że raczej zdefraudowaliby moją "piątkę" lub ją zgubili. Żadna z nich nie przypomina ekipy FC Barcelona, która wydaje się być faworytem do wygrania Ligi Mistrzów
Dariusz Wdowczyk: Na pewno są to kluby zbliżone poziomem do tych w Lidze Mistrzów, ale jednak nieco gorsze.
Dariusz Dziekanowski: Pamiętajmy, że Arsenal czy Chelsea mają ponad dwadzieścia punktów straty do Liverpoolu czy Manchesteru City, co pokazuje tę różnicę.
Tomasz Smokowski: A co podpowiada rozum Pawłowi Kryszałowiczowi? Kto będzie faworytem rewanżowych spotkań?
Paweł Kryszałowicz: Chelsea jest mimo wszystko faworytem i wydaje mi się, że będziemy mieli angielski finał, z którego obronną ręką wyjdzie Arsenal.
WYNIKI I TERMINARZ LIGI EUROPY
Oglądaj na żywo największe europejskie gwiazdy piłki nożnej i ekscytujące zmagania najlepszych europejskich drużyn – fazy pucharowe Ligi Mistrzów UEFA i Ligi Europy UEFA 2018/2019 na kanałach Polsat Sport Premium 1 i Polsat Sport Premium 2, w Cyfrowym Polsacie, Plusie i IPLI. Prestiżowe rozgrywki dostępne są w telewizji, na komputerach, smartfonach i tabletach.
Przejdź na Polsatsport.pl