Obrazki z play-off Energa Basket Ligi: Żywioł to nie chaos
Anwil Włocławek w meczu 2 ćwierćfinału play-off Energa Basket Ligi z Argedem BMSlam Stalą Ostrów miał plan i z wyrachowaniem go wykonał - pisze komentator Polsatu Sport Adam Romański po sobocie, trzecim dniu ćwierćfinałów play-off Energa Basket Ligi, z których transmisje można obejrzeć w stacjach sportowych Polsatu.
Trener Anwilu Włocławek Igor Milicić nie był specjalnie szczęśliwy przed sobotnim meczem, kiedy rozmawialiśmy z nim z ekspertem (i reporterem) Polsatu Sport Tomkiem Jankowskim o chaosie, który panował na boisku w meczu 1 ćwierćfinału Anwil - Stal. Może rzeczywiście nieco przesadziliśmy z tą opinią, bo w meczu 1 to drużyna z Ostrowa Wielkopolskiego wyglądała w czwartej kwarcie na taką, która zdenerwowana podejmuje nie najlepsze decyzje. Przez co na przykład jej najlepszy zawodnik - Casper Ware w ostatnich 13 minutach tamtego meczu oddał tylko trzy - i to niecelne - rzuty.
W sobotę w meczu 2 Anwil już na pewno chaotyczny nie był. Grał koszykówkę wyrachowaną. Irytująca rywali mistrzów Polski żywiołowość niektórych zawodników, głównie Ivana Almeidy, rzeczywiście na pewno nie była chaotyczna. Długie susy, nieskoordynowane z pozoru ruchy nogami i rękami, które wykonuje Kabowerdeńczyk, tworzą pozory, że to wszystko jest nieskoordynowane, bez rozmysłu, ale to właśnie takie dziwne kroki, przyspieszenia i zwolnienia dają mu ogromną przewagę nad obrońcami Stali.
W meczu 2 dobry moment w obronie przeciwko Almeidzie miał Mateusz Kostrzewski, ale w decydujących momentach doświadczony Nemanja Jaramaz nie mógł sobie z liderem Anwilu poradzić. Nabierał się na zwody, faulował, a kiedy Almeida stał na linii rzutów wolnych (trafił 9/10) po trybunach znów poniosło się „MVP! MVP!”.
Publiczność w Hali Mistrzów także na pewno jest żywiołowa, a Anwil w drugiej połowie obudził ją zwłaszcza trójkami Chase’a Simona i Walerija Lichodieja. Największą owację dostał jednak Aaron Broussard, który był królem porządku w grze Anwilu. Prawie w ogóle tego dnia nie grał na obwodzie, a pod koszem - jako wysoki rozgrywający - punktował raz za razem nękając bezradnego Mike’a Scotta ze Stali. Był to jeden z elementu żywiołowej, ale wyrachowanej gry Anwilu, która dała mistrzom Polski prowadzenie 2:0 w serii.
I pozostaje pytanie, czy Arged BMSlam Stal Ostrów Wlkp. jest zagrać jeszcze lepiej niż w sobotę (bo źle długo w tym meczu nie było) i wygrać we własnej hali, żeby przedłużyć rywalizację. Tam też będą rządzić żywioły. W interesie Stali może być jednak powrót, przynajmniej częściowy, do twórczego chaosu, zwłaszcza w szeregach Anwilu Włocławek. Wtedy może jeszcze więcej da się ugrać w kontratakach.
Obrazek dnia: Zyskowski dobija naleśnikiem
Broussard i Simon załatwili dużo Anwilowi w trzeciej kwarcie, ale w czwartej Stal ciągle jeszcze miała szanse. Na jej nieszczęście uaktywnił się Jarosław Zyskowski. Skrzydłowy Anwilu przez pierwsze trzy kwarty nie zdobył punktu, ale w 33. minucie zakończył celnym rzutem z rogu boiska efektowną, zespołową akcję całej piątki. Jak zwykle w wykonaniu tego gracza był to koszykarski „naleśnik” - płaski rzut sprzed piersi, który Zyskowski wykonuje jak nikt w Energa Basket Lidze. Anwil w tym momencie prowadził już 74:59, a po chwili po trybunach Hali Mistrzów niosło się gromkie „Jaaarosław! Jaaarosław!”.
Sobota w ćwierćfinale play-off Energa Basket Ligi:
Anwil Włocławek - Arged BMSlam Stal Ostrów Wlkp. 86:78, stan rywalizacji 2:0, trzeci mecz we wtorek w Ostrowie Wlkp.
Arka Gdynia - Legia Warszawa, 109:87 (35:18, 20:25, 29:30, 25:14), stan rywalizacji 2:0
W niedzielę 5 maja grają:
Stelmet Enea BC Zielona Góra - MKS Dąbrowa Górnicza, stan rywalizacji 1:0 - transmisja w Polsacie Sport o godz. 12.30
Polski Cukier Toruń - King Szczecin, stan rywalizacji 1:0
Komentarze