Czołowy obrońca Ligue 1: Chcę grać dla Polski!
Na pewno narażę się naszym sławnym piłkarzom, Jankowi Tomaszewskiemu i Zbigniewowi Bońkowi, że znów wrócę do tematu, który jeszcze niedawno ich tak bardzo irytował. Swego czasu byłem bowiem zwolennikiem nadania polskiego obywatelstwa Ludovicowi Obraniakowi i Damienowi Perquisowi i nie widzę w mojej inicjatywie kardynalnego błędu - choć obaj piłkarze w reprezentacji się nie sprawdzili, to jednak się też nie skompromitowali.
Teraz natomiast pojawia się kolejne nazwisko, które również chciałoby spróbować szczęścia w biało-czerwonych barwach. Nazwisko znacznie większe.
Po Euro 2016, gdzie udało nam się dojść do ćwierćfinału, byłem przekonany, że pójdziemy za ciosem i dogonimy w końcu światową czołówkę. Ostanie mistrzostwa świata w Rosji udowodniły jednak, że drużyna się bardziej cofnęła niż poszła do przodu. Jest to o tyle zaskakujące, że w naszej kadrze nie brakuje klasowych zawodników. Najbardziej uderza mnie natomiast fakt, że nie dysponujemy obrońcami, którzy mogliby wziąć na barki ciężar gry.
Nie da się ukryć, że Kamil Glik obniżył ostatnio loty. I tak jedynym klasowym defensorem, którego ma w talii Jerzy Brzęczek, jest 23-letni Jan Bednarek z angielskiego Southampton. Tak się zastanawiam, czy aby znów nie powinniśmy sięgnąć po tzw. farbowanego lisa. Ale w tym przypadku nie chodzi wcale o farbowanego lisa, tylko o piłkarza o jak najbardziej polsko brzmiącym nazwisku - Tymoteusza Kołodziejczaka. Na miejscu naszego selekcjonera ponownie przyjrzałbym się temu stoperowi o nietuzinkowej wizytówce. Przypomnijmy, że w ostatnich latach dwukrotnie sięgał on z Sevillą po puchar Ligi Europy - raz uczynił to na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Kolodziejczak przeszedł we Francji prawie wszystkie szczeble reprezentacyjne - od U-16 do U-20. Z każdym rokiem miał na pewno coraz większą nadzieję, że zbliża się do bram tej wyśnionej, pierwszej reprezentacji. Niestety, tak się nie stało. Obecnie 27-latek występuje we francuskim Saint-Etienne, które plasuje się na trzecim miejscu Ligue 1. I co ciekawe, Kolodziejczak zaczął w podstawowej jedenastce 94% meczów swojego zespołu.
Kilka dni temu pokusiłem się i przeprowadziłem krótką rozmowę zarówno z nim, jak i z jego tatą. Z zadowoleniem przyjąłem to, że reprezentacja Polski stanowi dla niego duże wyzwanie. Jak mi powiedział, chętnie spróbowałby sił w biało-czerwonych barwach. Co jest równoważne z tym, że dopiero 27-letni, ale już ukształtowany obrońca, mógłby być sporym wzmocnieniem dla polskiej reprezentacji i tworzyć z Bednarkiem perspektywiczny duet stoperów.
Na chwilę obecną Kołodziejczak jest piłkarzem meksykańskiego klubu Tigres UANL, który wypożycza go do Saint-Etienne. Klauzula wykupu wynosi 5 milionów euro. Nawet gdyby nie został w SE, w Europie na pewno ustawi się po niego kolejka, gdyż francuscy piłkarze są teraz w cenie. Osobiście patrzę na to tylko przez pryzmat jego przydatności i jestem przekonany, że na pewno byłby większym wzmocnieniem niż Obraniak i Perquis razem wzięci.
Tak więc skoro Kołodziejczak zadeklarował gotowość gry dla reprezentacji Polski, warto byłoby mu w tym pomóc i skorzystać z okazji. Z takim nazwiskiem na pewno nie miałby problemu, żeby szybko sięgnąć po polskie obywatelstwo. Przed dziesięcioma laty, kiedy grał w reprezentacji Francji U-17 prowadzonej przez Francisa Smereckiego, absolutnie nie myślał, że taka ewentualność może go spotkać, ale ja już wtedy czułem, że to klasowy obrońca dla polskiej kadry. Kto wie, może z tego pomysłu coś wyniknie.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze