Magiera na poniedziałek: ZAKSA zasłużenie wzięła maksa
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Onico Warszawa, Jastrzębski Węgiel, Aluron Virtu Warta Zawiercie, Cerrad Czarni Radom, PGE Skra Bełchatów. Tak wygląda kolejność drużyn PlusLigi na koniec sezonu 2018/19. Wygląda identycznie jak po zakończeniu fazy zasadniczej. Przypadek? Raczej nie. Zmiany pozycji oczywiście się zdarzają, ale patrząc na nasze ligowe rozgrywki, tylko i wyłącznie przez pryzmat statystyki, od trzeciego miejsca w dół z reguły zostaje tak jak było.
ZAKSA zdobyła mistrzostwo jak najbardziej zasłużenie. Była najlepsza w fazie zasadniczej, jest najlepsza na koniec. Długo nadawała ton rozgrywkom bijąc kolejne rekordy meczów bez porażki. Przypomnijmy też, że ekipa z Kędzierzyna Koźla w znakomitym stylu sięgnęła po Puchar Polski. Miała też mały kryzys, ale obroniła się w mistrzowski sposób, bo rywale nie potrafili wykorzystać jej krótkotrwałej słabości. To już jednak zupełnie inna sprawa - umiejętności, doświadczenia i tak zwanego ogrania. Najlepszy przykład to półfinałowa rywalizacja z Wartą Zawiercie. Kędzierzynianie przegrywali w rywalizacji do dwóch wgranych spotkań 0:1 i 0:2 w drugim meczu, a i tak odnosiło się wrażenie oglądając rewanżowy mecz w Zawierciu, że cały czas, są o ten mały krok przed swoim przeciwnikiem.
Onico osiągnęło wielki wynik, który mógłby być nawet lepszy, gdyby nie kontuzje w decydującej fazie sezonu - Bartosza Kurka i Bartosza Kwolka. Ale i tak mimo braku tych dwóch siatkarzy warszawianie mocno postawili się Zaksie. Dzisiaj być może czują mały niedosyt po przegraniu finału, ale wydaje się, że z każdym dniem, tygodniem, czy miesiącem zaczną doceniać wartość tego drugiego miejsca i smak srebrnego medalu. Zresztą jak nic jestem przekonany, że gdyby ktokolwiek zaproponował im ten krążek przed rozpoczęciem sezonu, to braliby go w ciemno.
Brąz dla Jastrzębskiego Węgla nie jest niespodzianką. Jest ukoronowaniem dobrego sezonu w którym działy się różne dziwne rzeczy na czele z ucieczką trenera Ferdinando de Giorgiego do Italii. Ten brąz jastrzębianie musieli sobie wyszarpać w ostrej walce z rewelacją sezonu - Aluronem Virtu Wartą Zawiercie. I choć to zawodowy sport, to jednak trochę żal „Jurajskich Rycerzy”, bo pokazali w sezonie nie tylko kawałek dobrej siatkówki, ale też ogromną determinację w dążeniu, nawet nie do celu, ale przede wszystkim do marzeń.
Na początku roku, już po fazie zasadniczej, specjalne dla naszego magazynu siatkarskiego „7 Strefa” wybieraliśmy drużynę sezonu. Myślę, że nie od rzeczy będzie wybranie takiej drużyny na koniec całej rywalizacji 2018/19. Całość oczywiście, tradycyjnie już, proszę potraktować zabawowo, tak jak potraktowali to moi koledzy z Prawdy Siatki. Moja drużyna sezonu wygląda tak: Toniutti, Kurek, Deroo, Lyneel, Bieniek, Wrona, Zatorski. Szukając ich zastępców postawiłbym na Masnego, Malinowskiego, Walińskiego, Żalińskiego, Kochanowskiego, Hubera i Wojtaszka. W roli trenera tej ekipy wdziałbym Marka Lebedewa, albo Mariusza Sordyla, który w Turcji dokonał rzeczy wydawałoby się niemożliwej. Kiedy obejmował zespół Fenerbahce Stambuł, ten zajmował dopiero dziewiąte miejsce w tabeli i chyba nikt - no może poza nim samym i dyrektorem sportowym klubu, byłym reprezentantem Polski i byłym siatkarzem m.in. AZS-u Częstochowa Dariuszem Stanickim - nie wierzył, że sezon może zakończyć się wywalczeniem dubletu - zdobyciem mistrzostwa i Pucharu Turcji. I za to brawa i wielkie gratulacje! Aż chciałby się w tym miejscu zakrzyknąć, że Polak potrafi! I to prawda, tylko musi mu się chcieć! A Sordylowi się chce...