Wilder nokautuje! "To nie był cios, to był młot!"
Przez dwa tygodnie było mnóstwo zamieszania, które nie miało nic wspólnego z boksem. Na ringu wszystko trwało tylko 147 sekund, czyli krócej niż wychodził na ring Deontay Wilder (41-0-1, 40 KO). Mistrz świata WBC potrzebował mniej niż jednej rundy, by perfekcyjnym ciosem z prawej ręki znokautować Dominika Breazeale'a (18-2, 15 KO). To nie była walka, to była egzekucja. To nie był cios, to był młot trafiający w głowę rywala.
Zacznijmy od początku...
Notowania bukmacherów
Od początku oficjalnego ogłoszenia walki, bukmacherzy mieli wyrobioną opinię – wygrać może tylko Wilder. I najprawdopodobniej przez nokaut. Piątkowe ważenie nie zmieniło ich zdania – w dniu walki, notowania mistrza świata jeszcze podskoczyły i za każde 100 dolarów postawione w Las Vegas na Breazeala'a można było wygrać aż 700.
Pod specjalną ochroną
Specjalne ustalenia, kto kiedy przyjedzie do Barclays Center, kilku dodatkowych przedstawicieli New York Police Department – tak wyglądały podziemia hali na Brooklynie przed walką o tytuł mistrza świata World Boxing Council pomiędzy obrońcą tytułu Wilderem i pokonanym tylko raz, przez mistrza IBF, WBA i WBO Anthony'ego Joshuę Breazeale'em. Wilder przyjechał pierwszy – szedł z córką na ramieniu i wraz ze swoją grupą poszedł do specjalnego pokoju VIP-ów, omijając szatnie Barclays Center. Prawie pół godziny po Wilderze, zaledwie półtorej godziny przed zapowiadanym wyjściem na ring, przyjechał czarny autobus „mercedesa” z ekipą Breazeale'a. - Wszystko gra, jesteśmy gotowi - mówił były trener Andrzeja Fonfary, dziś Breazeale'a – Virgil Hunter. Breazeale wychodzi z autobusu ostatni, i w odróżnieniu od mistrza świata musi zadowolić się "zwykłą" szatnią.
2 minuty 17 sekund
Breazeale miał – w zamiarach – wywierać presję na Wilderze, nie dać mu się rozpędzić, nie dać mu miejsca na zadawanie ciosów. Taki był przynajmniej plan trenera Huntera, który skończył się w momencie, kiedy Wilder zaczął używać lewego prostego. Każdy robił wrażenie na rywalu, a gdzieś około 90 sekundy Wilder zdał sobie sprawę, że Breazeale jest dla niego po prostu... zbyt wolny. Za późno widział ciosy, reagował, kiedy już dochodziły. - To był jeden z najbardziej perfekcyjnych ciosów z prawej ręki Wildera w jego karierze. Nie ma pięściarza, który mógłby to ustać. Sędzia nie mógł podjąć innej decyzji niż zakończenie walki. To mogło się skończyć tragicznie, gdyby postąpił inaczej – mówił siedzący obok mnie Tim Smith, szef prasowy Premier Boxing Champions. Pełna zgoda.
Nie Kownacki, a Ortiz?
Jednym z głównych gości gali był Louis Ortiz, z którym Wilder już raz wygrał, ale walka była na tyle ciekawa, że Showtime już wcześniej sygnalizowało, że przydałby się rewanż. Tuż po walce w Barclays Center, Ortiz znalazł się nawet na ringu, wyraźnie sygnalizując, że pomysł drugiego pojedynku Wilder - Ortiz traktowany jest bardzo poważnie. Gdzie w takim przypadku jest niepokonany Adam Kownacki, który bardzo liczył na to, że po swoim pojedynku 3 sierpnia, to on będzie bił się o pas WBC? Przekonamy się wkrótce.
Komentarze