Liga Mistrzów: Tottenham i Liverpool walczą z "konikami" przed finałem

Na tegoroczny finał Ligi Mistrzów w Madrycie UEFA przyznała klubom po 17 tysięcy wejściówek. Tak mała liczba biletów zawsze rozchodzi się wśród angielskich karneciarzy. Wejściówki na finał sprzedały się w ekspresowym tempie, a niewiele później były dostępne w internecie na stronach pośredniczących w sprzedaży. W Anglii taki rodzaj odsprzedaży jest nielegalny, szczególnie jeśli chodzi o bilety imienne.

Nielegalni sprzedawcy wejściówek w bieżącej edycji Ligi Mistrzów mają pecha. Wszystko dlatego, że bilety na finał europejskich rozgrywek są imienne. O ile w Premier League, przy kupnie biletu nie trzeba podawać swoich dokładnych danych, o tyle przy aplikacji na mecze za granicą angielscy kibice muszą wpisać wszystkie informacje włącznie z numerem paszportu.

To właśnie dokładne informacje na bilecie pomogły "The Reds" i Tottenhamowi namierzyć stadionowych "koników". Kibice, którzy wystawili swoje bilety po zawyżonych cenach, a ich dane z biletu zgadzają się z tymi z karnetu na mecze domowe, dostaną dożywotni zakaz wstępu na mecze swojej drużyny. Do tej pory Liverpool namierzył pięć takich osób, a "Koguty" trzy.

Tottenham opisał takie zachowanie kibiców jako "rujnowanie innym największego dnia w historii klubu, poprzez zarabianie na oddaniu fanów".

Finał Ligi Mistrzów odbędzie 1 czerwca na Estadio Metropolitano w Madrycie.