Kownacki o Wilderze: Jak trafi, to gaśnie światło. Poczekam na niego!
"Wilder nie potrafi walczyć w obronie, jego szczęka jest pod strasznym znakiem zapytania. Chwieje się, jak ktoś go w miarę dobrze trafi. Ale jego czas nadchodzi. Jak dobrze trafi, to są nokauty. Gasi światło” - Adam Kownacki (19-0, 15 KO) najwyżej sklasyfikowany polski "ciężki" w światowych rankingach, mówi o spektakularnym nokaucie mistrza WBC, cenie sławy i o tym, że w boksie trzeba iść swoją drogą. Ta droga ma prowadzić do walki z Wilderem!
Przemysław Garczakczyk: Adam, dziękuję za znalezienie czasu na rozmowę, widziałem, że byłeś rozchwytywany w Barclays Center po walce Wilder-Breazeale. I od tego zaczniemy - opisz ten ostatni cios.
Adam Kownacki. Dobrze to wyglądało. Prawa ręka weszła mu idealnie. Akurat Breazeale wchodził tym swoim jakby sierpowym i w tym momencie Wilder go trafił. Podwójna siła - wszedł do tego strzału.
Po walce Wilder powiedział, że od początku rywal był jakiś niezdecydowany, jakby nie chciał walczyć. Mówił o tym, że nawet idąc do ringu, Breazeale ze wszystkimi rozmawiał, jakby się bał tam być. Jak ty to widzisz?
AK: Chyba jednak miałeś rację, kiedy rozmawialiśmy na ważeniu, że on się bał. Tak było, był wystraszony przed walką. Myślałem, że będzie bardziej pewny siebie. Był taki moment, na początku, kiedy Wilder trafił go prawą ręką. Breazeale się uśmiechnął, jakby chciał powiedzieć, że on nie ma takiej dużej siły. Później on trafił i wyglądało, że ten cios zachwiał Wilderem. To mi daje dużo do myślenia - szczególnie patrząc na styl widać, że Wilder nie potrafi walczyć w obronie kiedy idzie do tyłu, jego szczęka jest pod strasznym znakiem zapytania. Chwieje się, jak ktoś go w miarę dobrze trafi. Deontay zrobił swoją robotę. Nie było tak, że przed walką coś gadał, a później trzeba robić wymówki dlaczego było inaczej. Myślę jednak, że czas Wildera nadchodzi, że to się skończy. Szczęka jest pod znakiem zapytania, ale ma ten wyrównywacz, tą prawą rękę. Jak dobrze trafi, to są nokauty. Gasi światło.
Kończymy temat walki Breazeale-Wilder, ale zostaniemy przy mistrzu świata. Nie jesteś zaniepokojony faktem, że doradca Wildera mówi, że sprawa kto następny do walki o pas jest otwarta, ale wszyscy piszą, że to będzie druga walka z Luisem Ortizem? Ty znowu musisz czekać?
AK: Idę swoją drogą. Też trochę boli, bo kogo jeszcze muszę pokonać, żeby taką szansę dostać? A kogo Ortiz, tak szczerze mówiąc, pokonał przed walką z Ortizem? Ja uważam, że na nią zasłużyłem. Ale jak nie, to trudno - będę walczył, robił wszystko, żeby wygrywać i mam nadzieję, że wcześniej czy później będzie pojedynek z Wilderem. Wszystko wskazuje na to, że wyjdę na ring 3 sierpnia (już wiadomo, że z Chrisem Arreolą -przyp. red). Będę walczył (na ogólnodostępnej) stacji telewizyjnej FOX - fajnie, bo dużo ludzi będzie oglądać, zyskam na popularności. Już trenuję, robię dwa treningi dziennie, sparingi. Będę dobrze przygotowany, nie to co z Joshuą.
No właśnie: jak ta propozycja walki z Brytyjczykiem wyglądała?
AK: Tam byłoby tylko 6 tygodni do walki o mistrzostwo świata. Pracowałem całe lata, żeby do takiej sytuacji dojść, więc to zbyt mało. Nie jestem pewien, czy oni tą walkę z Joshuą naprawdę chcieli. Wiedzieli, że nie wezmę walki z tak małym czasem na przygotowania. Na zasadzie: "Ty - chcesz walkę? Nie? To na razie”. To było bardziej po to, żeby powiedzieć w mediach, że taka propozycja była. Ciekawe, co by się stało, gdybym powiedział przyślijcie kontrakt? Ja nie mam nic do Eddie Hearna - fajny gościu, fajnie ten boks promuje. Siła boksu wraca. Miło, że jestem jednym z tych paru zawodników o których się mówi.
Pytanie, przynajmniej tak wynika z moich rozmów z kolegami - na jak długo tych wielkich pieniędzy w boksie starczy. Nie boisz się tego?
AK: Masz rację, ale nie jestem aż tak głodny pieniędzy. Chcę tylko wygodnie żyć. Myślę, że jak będę mistrzem świata, to kibice będą nadal na moje walki przychodzić. Czy to będzie DAZN czy FOX, darmowa telewizja, to te pieniądze gdzieś się znajdą dla tych najlepszych. A jak będę najlepszy, to wypłaty będą. To pokazał Mayweather, który w jedną noc potrafił zarobić ćwierć miliarda dolarów.
Podziwiasz go za to, że tyle zarabiając, ciągle potrafił się skoncentrować na ciężkiej pracy. To najtrudniejsza część przygotowań?
AK: Nie - akurat to lubię. Bardziej męczące jest ciągłe zainteresowanie, to że jestem rozchwytywany. Przez wszystkich. Każdy ktoś coś ode mnie chce - czy to jest wywiad czy spotkanie. Promocja to część mojej pracy, ja to rozumiem, ale ci co mnie znają wiedzą, że lubię prywatność, rodzinę. Zostało mniej niż 100 dni do narodzin mojego dziecka...doczekać się nie mogę.
Jak będzie nowa generacja Kownackich, to już nie możesz być Babyface, to już będzie dla kogoś innego. Nowy przydomek dla Adama?
AK: Może Mister K? Brzmi fajnie, dżentelmeńsko!
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze